Po wielu przeżyciach związanych z tym tygodniem, wielu krzykach, próbach rozmów oraz obrażonych minach, w końcu rozpoczęliśmy weekend. Jest sobota rano, a ja od dwóch dni z chłopakami ustaliłam tyle, co nic. Cameron napomniał mi, że o zniknięciu Trevora nikt nie może za dużo powiedzieć, jakby rozpłyną się bez śladu. Żadnych znaków, wiadomości, oznak porwania. Zupełnie nic. Muszę przyznać, że ta cała sytuacja dość znacząco mnie dotknęła. Miles był dla mnie jak bardzo bliska rodzina. Na samym początku mojego dołączenia do mafii, bardzo mi pomagał. Zastępował ojca, którego można powiedzieć nigdy nie miałam. Mój biologoczny rodzic zostawił mnie i moją mamę, kiedy miałam 11 lat, od tamtej pory, ten człowiek dla mnie nie istnieje. Z przekazanych mi przez chłopaków informacji, dowiedziałam się, że Lottie, czyli moja rówieśniczka, a zarazem córka Milesa bardzo to wszystko przeżyła, ponoć kiedy chłopcy weszli ją odwiedzić, wyglądała jak istny wrak człowieka. Nie dziwię się jej, wiem bardzo dobrze, jak to jest stracić bliską osobę. Choć nigdy nie miałyśmy zbyt dobrych relacji, mam do niej w obecnych momentach dość duże współczucie.
Jeśli chodzi o osobę, która zasiada aktualnie na samym szczycie i zastępuje Trevora, dowiedziałam się od moich wspołlokatorów, że: "Nazywa się Erick, jest zajebisty i ma 20 lat, czyli jest w naszym wieku". Rozczarowują i wkurzają mnie jednocześnie wszystkie ostatnie sytuację. Wiem, że chłopaki na pewno wiedzą coś więcej, ale nie chcą żebym się w to mieszała. Mafia to jednak mafia. Z siłami wyższymi, pozornie nie powinno się zadzierać. Nie wiem jak to się dalej wszystko ułoży, ale wiem jedno-muszę wziąść sprawy w swoje ręce.
Wgapiona w swój telefon zmierzam w stronę kuchni. Porzucam jednak plany zaparzenia sobie kawy, gdy z pomieszczenia wyłapuję kawałek rozmowy, gdzie rozbrzmiewa moje imię. Nie jestem osobą, która ma w nawyku podsłuchiwać innych, lecz moja ciekawość się nasila, gdy słyszę głos Camerona:
-Ona się na to nie zgodzi.W jego głosie wyczuwam wyraźne poddenerwowanie. Na co miałabym się nie zgodzić? Nie mam jednak dużo czasu na przemyślenie tego, gdyż po chwili odzywa się Alan.
-Stary nie mamy innego wyjścia. To nie nasza wola i nie nasze wybory.
-Ronnie się wkurzy, to jest pewne, ale jakoś trzeba jej to w końcu powiedzieć. To nie od nas zależy stary. Taki zawód.
Słyszę jak Cameron wzdycha i czuję się jeszcze bardziej poddenerwowana. Odkąd wrócili z siedziby zauważyłam, że zachowują się jakoś inaczej, ale nie drążyłam za bardzo tematu, co jak się okazuje było błędem.
Kiedy rozmowy dobiegające z kuchni cichną, wyrywam się z zamyślenia i decyduję się iść w tamtym kierunku. Po przekroczeniu progu witają mnie cztery promienne uśmiechy, jak gdyby parę sekund temu nie odbyli tajemniczej rozmowy na mój temat.
Nieźli aktorzy...
-A kto to nas zaszczycił swoją obecnością, Ronnie jest 8 rano a ty nie śpisz?! Co się z tobą dzieje, dziewczyno?
-Daruj sobie Smith- cedzę przez zęby, ale mimo to uśmiech na twarzy Louisa powiększa się jeszcze bardziej.
Podchodzę do ekspresu do kawy i zaczynam mój poranny rytuał. Ostatnimi czasy nie wyobrażam sobie poranka bez tego naparu. Ten napój bogów to moje nowe paliwo, bez niego się nigdzie nie ruszam. Z rana kawa, wieczorem zielona herbata- idealne rozpoczęcie i zakończenie dnia.
-Zarezerwuj sobie dzisiaj czas wieczorem-odwracam się zdekoncentrowana, spoglądając na Jasona. Czy to ma jakiś związek z tym, o czym rozmawiali?- mamy dość spore zlecenie.
-Więcej szczegółów-niecierpliwie się.
-Dzisiaj ciężarówka z dużą ilością towaru, zgodnie z przewidzianą trasą dokładnie o 22;07 powinna przejeżdżać na tereny slamsów, więc dokładnie przed jej wjazdem na te dzielnice, trzeba ją odbić. Louis ogarnie monitoring, ja i Alan weźmiemy maszynę, a ty i Cameron zajmiecie się kierowcą. Dopilnujecie też, żeby przy tym nie zostawić Żadnych śladów.
CZYTASZ
Szklane Marzenia
Fiksi RemajaRonnie nigdy nie miała łatwo w życiu. W wieku 16 lat, kiedy nie widzi sensu swojego istnienia, postanawia wstąpić do Mafi. Niegdyś tak delikatna - dziś zupełnie wyprana z uczuć. Biznes ją zniszczył, a każda następna sytuacja spędzona w złym gronie...