Rozdział 18

15.1K 533 88
                                    

Poszłam na górę znajdującą się przede mną, kiedy byłam już spojrzałam w dół, ujrzałam przepaść czyli muszę iść przez las, nienawidzę tego, mam złe skojarzenia. Wciągnęłam powietrze, lubię zapach wieczornego powietrza. Poczułam czyjąś rękę oplatającą mnie wokół talii, a druga zakryła mi usta.
Tęskniłaś kochanie?- ten głos, na zawsze pozostanie w mojej głowie. Głos po którym, zawsze po moim ciele przechodzą dreszcze, którego nigdy nie będę umiała zapomnieć.
Zaczęłam się szarpać, nie mogę pozwolić znów dać się porwać, nie tym razem, już tyle przeszłam, więcej nie dam rady. Ku mojemu zdziwieniu udało mi się wyswobodzić ze szczelnego uścisku. Odwróciłam się i kopnęłam go z całej siły w krocze.
-Ty mała suko, zabiję cię przysięgam!- upadł krzycząc, a ja ruszyłam do ucieczki. Wbiegłam do lasu, potykając się przy tym o wystające korzenie drzew. Biegłam ile sił w nogach, nie mogłam złapać już powietrza, serce biło o tysiąc razy szybciej, nie odwracałam się za siebie, nie wiedziałam czy biegnie za mną czy nie. Może po prostu bałam się, chciałam oszukać samą siebie że uda mi się uciec. Nagle poczułam mocne pchnięcie, runęłam z hukiem na ziemię, bolało i to nie miłosiernie. Odwróciłam się i zobaczyłam faceta, który miał mi pomóc. Zaczęłam cofać się wtył po ziemi, ale on złapał mnie za kostki i przyciągnął do siebie, tym sposobem uderzyłam głową o ziemię. Usiadł na mnie okrakiem.
-Proszę cię pomóż mi- on tylko się uśmiechnął
-Złotko ty nic nadal niczego nie rozumiesz? Rusz wreszcie głową i pomyśl.- o co mu chodzi. Podniosłam brew na znak, że nie rozumiem co do mnie mówi.
-Nie zdziwiło cię to, że od razu po wybiciu herbaty bardzo zachciało ci się spać i ledwo pamiętasz co się działo?- uśmiechnął się chytrze.
-Ty skurwielu dosypałeś mi czegoś?!
-Oj nie od razu tak brzydko.- zaczęłam obkładać go pięściami, chyba dobrze tego nie przemyślałam jedną ręką złapał moje nadgarstki i dał za głowę, a drugą wyciągnął pistolet zza paska i przyłożył mi do twarzy zaczął zjeżdżać po policzku, szyi aż stanął przy sercu.
-No uderz albo wyzwij mnie, no dalej.- zrobiłabym to ale bałam się, że strzeli, nie znam go.
-Tak myślałem.- schował pisotelt wstał i pociągnął mnie za ręce do góry. Próbowałam się wyrwać, kiedy nagle mnie puścił, ponownie upadłam na ziemię, bardzo bolało, nie mogłam złapać powietrza.
-Przestaniesz się wreszcie wyrywać, bo jeszcze sama sobie zrobisz krzywdę!- zbliżył się do mnie i pociągnął za bluzkę do góry. Poddałam się nie ma sensu mu się sprzeciwiać, jeszcze strzeli, a może i nawet lepiej mniej bym cierpiała i tak czy siak nie zobaczę już rodziców, nie wrócę do domu, wiadomo że nie wypuszczą mnie niby po co, żebym wszystko wyśpiewała policji? Z zamyślenia wyrwało mnie potknięcie się o korzeń od drzewa, w ostatniej chwili złapał mnie, ten facet nawet nie wiem jak ma na imię.
-Przestań tyle myśleć, bo się jeszcze zabijesz
-I dobrze- burknęłam. Szliśmy jeszcze tak z 3 minuty kiedy w oddali zobaczyłam Nathana opartego o samochód, przełknęłan nerwowo ślinę.
-Co boisz się księżniczko? Mogłaś wcześniej pomyśleć o konsekwencjach jakie będą cię czekać za uciekanie.- uśmiechnął się chytrze. Co on myśli, że to była moja pierwsza ucieczka, to myli się i to bardzo. Kiedy doszliśmy do samochodu Nathan ruszył w moją stronę, odruchowo zrobiłam krok w tył, ale napotkałam klatkę, nieznajomego.
-Policzycie się później, teraz mamy ważniejsze sprawy.- ruszył do samochodu. Nathan podszedł do mnie.
-Nie ujdzie ci to na sucho.- powiedział mi do ucha. Po czym szarpnął mnie za rękę i wsiedliśmy do auta. Zmęczona przeżyciami znów usnęłam, bałam się że coś mi zrobią, lecz sen wygrał.

***
Obudziłam się, dalej znajdowałam się w samochodzie, odwróciłam się na plecy, zaraz chwila przecież ja nie leżałam tylko siedziałam, otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Nathana, na szczęście spał. Szybko wstałam, zobaczyłam że stoimy na parkingu na stacji benzynowej, nieznajomego faceta nie ma, Nathan śpi samochód otwarty, stop nie ma sensu znów tego robić wiadomo, że o tak mnie złapią, podwinęłam nogi pod brodę, siedziałam tak patrząc przez okno.
-Myślałem, że znów będziesz chciała uciec, jednak chyba nauczyłaś się czegoś, może nie będę, aż taki okrutny dla ciebie dziś wieczorem.- zignorowałam go zamknęłam oczy i ponownie usnęłam.

***
Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu na materacu, tylko żarówka lewdo świecąca na suficie dawała odrobinę światła. Zapewne znajdowałam się znów w piwnicy, po czym poznałam po schodach, które prowadziły do góry. Było mi bardzo zimno, nawet nie dali mi żadnego koca. Usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach, po czym ujrzałam Nathana, jak zwykle uśmiech znjego twarzy nie znikał. Boję się i to bardzo...

-----------------------------------------------------

Cześć kochani mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Napiszcie w komentarzu co wy sądzicie o nim?

NieznajomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz