Nikogo nie było na moje szczęście oczywiście, położyłam się do łóżka, leżałam twarzą do okna patrząc na księżyc, nie mogłam zasnąć.
***
Obudziłam się około godziny 8 co mnie bardzo zdziwiło zawsze spałam dłużej, nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam, chciałam wstać ale coś, a raczej ktoś miał owinięta rękę wokół mojej talii, czemu on musi być taki silny, no super to sobie poczekam, aż łaskawie wstanie, a może go obudzę, nie chce mi się czekać, nawet żołądek daje o sobie znać.
-Nathan- zawołałam po cichu, lecz żadnej reakcji nie było.
-Nathan- zawołałam trochę głośniej, i znów nic. Spróbowałam jakoś odwrócić się w jego stronę, ledwo co dałam radę
-Nathan, ej obudź się...- pogadał coś pod nosem i dalej spał jak kamień. Dobra spróbuję czego innego, gorzej jak tego pożałuje, no ale nic raz się żyje. Uderzyłam go w twarz, nie aż tak mocno, ale obudził się, a ja wylądowałam na nim
-Co ty robisz?- zapytał zdziwiony
-Budzę cię- uśmiechnęłam się
-Udrzeniem w twarz?- ups mam nadzieję, że go aż tak bardzo nie wkurzyłam.
-Inaczej się nie dało.- próbowałam wstać, lecz mi nie pozwolił.
-Jest dopiero 8, gdzie ty chcesz iść o tej godzinie?
-Głodna jestem, możesz mnie puścić?
-A co jeśli powiem, że nie?- uśmiechnął się chytrze, zaczęłam się wyrywać ale na marne
-Nathan no...- poddałam się bo już nie miałam siły
-Poproś ładnie
-Proszę cię, głodna jestem
-Eh idź mała- puścił mnie, a ja szybko wstałam z łóżka. Wzięłam rzeczy na przebranie i wyszłam do łazienki, szybko się ogarnęłam, poszłam zanieść piżamę do pokoju, a kiedy weszłam ku mojemu zdziwieniu Nathan też już wstał, właśnie zakładał koszulkę. Położyłam rzeczy i udałam się do kuchni, wstawiłam więcej wody, jakby ktoś chciał, a w tym czasie zrobiłam sobie kromki z serem i ogórkiem, do kuchni wszedł Joe.
-Hej Joe- uśmiechnęłam się
-Hej mała- odwzajemnił uśmiech
-Chcesz coś do picia?- akurat się woda gotowała
-Kawę poproszę- sobie zrobiłam herbatę, a mężczyźnie to o co poprosił, postawiłam kubek przed nim, i sama usiadłam naprzeciw niego z piciem i jedzeniem. Zaczęłam jeść kanapki, byłam bardzo głodna.
-Jak ręką?- zapytał Joe kiedy kończyłam śniadanie.
-Lepiej, dzięki- wstałam i wstawiłam naczynia do zmywarki. Poszłam do góry może jeszcze pośpię... Była dopiero 10 więc do wieczora jeszcze trochę zostało. Położyłam się, usunęłam od razu.***
Czułam, że ktoś mnie głaszcze po policzku i woła, ale nie miałam siły otworzyć oczu..
-Księżniczko...
-Budzimy się...
-Jeszcze chwilkę- nie miałam ochoty wstawać. Chwilę później poczułam, że ktoś ściąga ze mnie kołdrę, leniwie otworzyłam oczy
-Co ty chcesz ode mnie...
-Musimy się zbierać
-Daj mi spokój
-Cornelia bo sam cię ubiore- momentalnie wstałam, zauważyłam jak jego kącik ust się podnosi
-Bardzo śmieszne
-Nawet nie wiesz jak
-Nie nam w co się ubrać
-Wszystkie rzeczy potrzebne masz w starym pokoju.- Wyszłam bez słowa kierując się do pokoju, otworzyłam drzwi a moim oczom ukazała się piękna czerwona sukienka, a obok niej leżały buty, kosmetyki znalazłam w łazience. Po około godzinie czasu byłam gotowa, sukienka sięgała mi do kolan, włosy miałam rozpuszczone, lekki makijaż, buty szpilki, mam nadzieję że się w nich nie zabiję. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach na dół, chłopaki już czekali na dole.
-No łaskawie nasza księżniczka wyszła.- powiedział David stojący przy drzwiach. Wyszliśmy na dwór było już ciemno, przed domem stały dwa auta Nathan poszedł już do jednego a Joe do drugiego
-Jedziesz z Nathanem kochanie- powiedział David z uśmiechem, no super, miałam już iść w stronę auta lecz złapał mnie z rękę
-Ale pamiętaj jeden twój wybryk, a rodzice nie żyją.- znów serce mi zaczęło szybciej bić, kiwnęłam tylko głową, i poszłam do auta, Joe z Davidem jechali pierwsi, a my za nimi.
-Ślicznie wyglądasz- przerwał ciszę Nathan.
-Dzięki- powiedziałam po cichu. Po około 20 minutach Nathan się zatrzymał przed dużą restauracja.
-Jesteśmy na miejscu- odpięłam pas i wysiadłam. Nathan też już był obok mnie
-Pamiętaj kochanie, masz być grzeczna, bo jak nie to pożałujesz- szepnął mi Nathan do ucha, przełknęłam nerwowo ślinę. Chłopak mnie pociągnął za rękę w stronę restauracji, otworzył drzwi i weszliśmy, jego ręka złapała mnie wokół talii, pociągnął mnie do siebie, chciałam mu się wyrwać lecz na marne. Szliśmy w stronę stołu, przy którym siedziało dużo osób, Nathan odsunął mi krzesło, a później sam usiadł obok mnie, Joe i David usiedli naprzeciw nas. Przywitali się ze znajomymi, pewnie jakieś sprawy biznesowe, albo coś innego ale mnie to nie obchodzi, ja tylko uśmiechałam się jak idiotka, zależało mi tylko na tym aby moi rodzice byli cali i zdrowi. Podali kolcje, po zjedzonym posiłku musiałam do toalety...
-Nathan idę do toalety- kiwnął tylko głową, nie chce mi się tu siedzieć, znalazłam wc weszłam do niego i od razu podeszłam do umywalki obmyłam twarz wodą, już nie mogę, chcę do domu, nie mam siły na to, nie mogę teraz uciec bo zabiją rodziców, samotna łza spłynęła po moim policzku, nagle ktoś wszedł do wc, był to Nathan jeszcze go tu brakowało
-Co jest kochanie, dlaczego nie ma cię tak długo?- nie patrzyłam na niego
-Daj mi spokój
-Wróc do gości, czekają tam na ciebie
-Możemy już jechać do domu, proszę
-Nie kochanie, kolacja się dopiero zaczęła- uśmiechnął się zadziornie, robi to specjalnie
-Nie będę się ciebie prosić sama pójdę- chciałam już iść do drzwi jednak zaszedł mi drogę
-Słuchaj- chyba się zdenerwował, zaczęłam stawiać kroki do tyłu, jednak musiałam tą głupią ścianę napotkać, zaczął jeździć ręką po moim biodrze...
-Nie denerwuj mnie, bo źle się to skończy, a chyba nie chcesz powtórki ze wczoraj, prawda?- kiwnęłam głową, że nie
-Więc teraz ładnie wrócisz ze mną do stolika- zabrał rękę ze mnie i ruszył w kierunku drzwi, wróciłam z nim do tego piepszonego stolika, siedzieliśmy tak jeszcze około 2 godzin, pożegnaliśmy się ze wszystkimi i udaliśmy do samochodu, jechaliśmy w milczeniu, oparłam głowę o szybę, nawet nie wiem kiedy usnęłam.
CZYTASZ
Nieznajomy
Mistério / Suspense17-letnia Cornelia prowadzi normalne życie, aż do pewnego momentu, kiedy wieczorem zostaje porwana, czy uda jej się przetrwać?