Odwróciłam się a moim oczom ujrzał się on. Znowu mój sąsiad. Uśmiechał się, oczy jego się błyszczały. Boże jaki on jest przystojny. - Zuza stop o czym ty myślisz. Stał chwile i się na mnie patrzył, prosto w oczy a ja na niego. Czułam jak dotyka moją rękę i czułam tez jak moje serce przyspiesza. W końcu powiedział:
- Cześć sąsiadko, daj pomogę ci. Widzę, że ktoś tu nieźle zaszalał na zakupach. - Zaśmiał się miło.
- No tak troszkę - Odwzajemniłam jego uśmiech.
Wziął ode mnie siatki, a ja otworzyłam drzwi od klatki. Zaniósł na górę i znowu do mnie powiedział:
- Następnym razem jak będziesz potrzebować czegoś zadzwoń. - Uśmiechnął się i wręczył mi karteczkę z jego numerem telefonu.
- Dziękuje za pomoc, napewno się kiedyś przyda. - Powiedziałam również się uśmiechając i weszłam do mieszkania.
Byłam bardzo zmęczona dzisiejszym dniem. Moich rodziców nadal nie było w domu. Zadzwoniłam do nich, a oni wyjaśnili mi,
że są u babci i będą około 19. Podobał mi się dzisiaj ten dzień, dobrze że nie było żadnej imprezy niespodzianki! Gdybym powiedziała Ani, że mam dzisiaj urodziny to napewno bym nie mogła się teraz rzucić na łóżko i leżeć. Wzięłam swojego iPoda i przeglądnęłam portale. Później poszłam wziąć gorącą kąpiel. Gdy założyłam już moją ulubioną piżamę tzn. Za dużą, męską lawendową koszulkę z adidasa i krótkie czarne spodenki. Zeszłam na dół, a rodzice stali z tortem w ręku i śpiewali mi sto lat. Bardzo się ucieszyłam i przytuliłam ich mocno. Nie pamietam kiedy ostatnio tak dobrze się z nimi dogadywałam. Zjadłam z rodzicami posiłek i poszłam na górę.
Dobrze, że jutro niedziela. Pewnie będę siedzieć w domu. Ostatni mój dzień wakacji. Jak to szybko minęło, chociaż i tak te wakacje były okropne! - myślałam sobie. Weszłam do łazienki, umyłam zęby, nałożyłam na twarz maseczkę, a po 15 minutach ją zmyłam. Posiedziałam chwile przed kompem, a później poszłam spać.
Budzik zadzwonił o 9:00 - Chciałam wstać wcześniej niż zwykle, bo miałam w planach ogarnąć moje ubrania i wynieść niepotrzebne do domu dziecka. Zazwyczaj oddawałam je dzieciom, które tego potrzebowały. Tak samo chciałam przejrzeć buty i z tymi, które były za małe również pójść i oddać. Poszłam zjeść śniadanie, później umyłam włosy i zabrałam się do roboty. Trochę mi to zajęło, a mówiąc trochę mam na myśli 4 godziny! Odpoczęłam chwilkę i zjadłam z rodzicami obiad. Stwierdziłam, że skoro jest ładna pogoda (były 23 stopnie) to pójdę pobiegać, a przy okazji rozejrzę się po okolicy. Poszłam do siebie i ubrałam różowy, sportowy stanik z nike i czarne getry, przylegające do ciała z adidasa, a do tego morskie huarache. Wzięłam ze sobą słuchawki i zeszłam po schodach. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Otworzę! - Krzyknęłam do rodziców.
Otworzyłam drzwi, a tam stał Kacper ze szklanką w ręku. Jak zwykle słodki - nie! Zuza nie myśl tak. Widziałam jak jego oczy wędrowały po moim ciele. No przyznam, że mam lekki kaloryfer na brzuchu, w końcu tańczę i regularnie ćwiczę oraz odżywiam się zdrowo. Cycków nie mam małych, przykuwało to zawsze uwagę chłopaków. Kacper nie był taki, zobaczył jak wyglądam i powiedział:
- Ładnie wyglądasz. Uśmiech twój jest najpiękniejszy. - Uśmiechnął się do mnie i puścił oczko. Jejku on naprawdę jest cudowny. Serce znowu zaczęło mi bić szybciej. Już miałam odpowiedzieć mu ale on mi przerwał:.
- Nie będę ci zajmować dużo czasu, chciałbym tylko prosić o szklankę cukru jeśli masz.
- Pewnie, poczekaj chwile. - Wzięłam od niego szklankę i poszłam do kuchni, i nasypałam cukru.
- Proszę, co takiego pieczesz sąsiedzie? - Zapytałam.
- Aaa nic takiego, znaczy, ugh nawet trudno mi się przyznać ale chciałem upiec ciastka. Próbuję już to zrobić 5 raz i mi nie wychodzi. Zabrakło mi cukru do prób. Jak mi teraz nie wyjdzie to trudno - Mówił z zakłopotaniem.
To był naprawdę śmieszny widok jak mówił. Obydwoje w tym samym czasie wybuchliśmy śmiechem.
- Poczekaj chwile. - Powiedziałam i pobiegłam szybko na górę. Ubrałam zwykły biały T-shit i zeszłam.
- Jestem ci winna, więc chodź pomogę ci upiec ciastka kucharzu. - Zaśmiałam się.
- Ooo to super. - Odpowiedział z radością.
- Mamo idę do sąsiada! - Krzyknęłam.
- Czekaj, jakiego sąsiada!? - Mama zerwała się z kanapy na której siedziała i podeszła do drzwi.
- Dzień dobry, jestem Kacper Miłek.
- Miłek?! - wrzasnęłyśmy z mamą oby dwie.
- Nie możliwe, twoja mama ma na imię Kasia? - Zapytała mama.
- Tak. - Odpowiedział nieco skrępowany.
- Nie wierze, ty jesteś ten Kacper! - Ucieszyłam się. - Dla jasności to ja jestem Zuza Błaszczyk.
- No nie wierze! To ty jesteś ta Zuzia, która siedziała ze mną w ławce? Z którą przyjaźniłem się od małego aż do 3 klasy podstawówki? - Zapytał z podekscytowaniem.
- Tak to ja! Jejku naprawdę nie wierze, że po tylu latach znowu mieszkamy koło siebie! Byłeś moim najlepszym przyjacielem, którego kochałam jak brata! - Wykrzyczałam.
- A ty byłaś moją najlepszą przyjaciółka, musimy odbudować tą relacje. - Gdy to powiedział, przytulił mnie mocno. Ja go również mocno objęłam...poczułam, że teraz wszystko zacznie się na nowo i że jestem przy nim bezpieczna. Staliśmy tak jakoś dobre 5 minut, aż w końcu oboje zaczęliśmy się śmiać, że brakuje nam powietrza. Wtedy mama powiedziała:
- Czyli to oznacza, że moja przyjaciółka, z która cały czas utrzymuje kontakt mieszka na przeciwko mnie? - Zapytała, ale i tak znała odpowiedz.
- Tak mamo, pani Kasia mieszka koło ciebie. -Zaczęłam się śmiać z Kacprem. - Mamo to my idziemy zrobić te ciastka. W razie co wiesz gdzie będę.
Poszliśmy do mieszkania Kacpra. Ono również było nowoczesne, miało takie samo rozmieszczenie jak moje i mój przyjaciel też miał na górze pokój.
Weszliśmy do kuchni, a ja zaczęłam mu pokazywać jak się robi ciastka. Widziałam kątem oka, że się przygląda. Tylko, że przyglądał się nie tym co robię, a mi! W końcu odwróciłam się do niego i powiedziałam:
- Co się tak gapisz?! - Zachichotałam.
- Wiesz co...ty jakoś wypiękniałaś. - Uśmiechnął się do mnie miło. Czułam jak rumieńce pojawiają mi się na twarzy...
- A ty nie! - Krzyknęłam, wytykając przy tym język.
- Ooo ty mała jędzo. - Powiedział i zaczął mnie gilgotać...na moje nieszczęście pamiętał gdzie mam gilgotki.
CZYTASZ
O sto osiemdziesiąt stopni...
Ficção AdolescenteNastoletnia dziewczyna, zwykła ale wyjątkowa. Nie potrafi zrozumieć świata, w którym żyje. Jedna decyzja zmienia jej życie o sto osiemdziesiąt stopni.