NOWY POCZĄTEK- rozdział 1.

189 16 8
                                    

-Uważaj!- szarpnięcie, uderzenie, huk, krzyk, który okazał się być mój i ogromny ból przeszywający moje ciało. Dużo krwi, która uciekała ze mnie niczym moja dusza. Ciemność, a potem... Właśnie, a co było potem?

***
- Budzi się! Doktorze!- z trudem otworzyłam oczy, przynajmniej starałam się, ale oślepiające światło wcale mi w tym nie pomagało

- Witamy spowrotem- starszy mężczyna uśmichał się do mnie świecąc mi czymś w oczy, jakby żółte promienie z żarówki nie wystarczyły.

- Gdzie jestem?- zapytałam, ale z moich ust wydobył się tylko cichy, zachrypniety skrzek. Miałam trudności z wymową choćby jednego słowa

- Jesteś w szpitalu, jeśli o to ci chodzi. Zaraz ci coś podam powinno pomóc

- Co się stało?- tym razem bardziej się postarałam i nie wyszło najgorzej

- Wypadek samochodowy pamiętasz?- czy pamiętam? Coś sobie przypominam, ale...

- Moi...

- Przykro mi

***
Moi rodzice nie żyją. Mama umarła w karetce, a tata na miejscu. Mi się poszczęściło, ponieważ siedziałam z tyłu. O ile zostanie sierotą i dwumiesięczną śpiączkę można nazwać szczęściem.
Stoję teraz przed lustrem, opuszkami palców gładzę kilkunastocentymetrową bliznę, po szkle wbitym w mój brzuch, przypominając sobie tamto wydarzenie.

-Sophie znowu to robisz?- zapytała Maddie, dziewczyna z którą dziele pokój w domu dziecka, do którego trafiłam po wyjściu ze szpitala. Dopiero wtedy odczułam brak rodziny, która wyparła się mnie i moich rodziców, gdy byli młodzi. Za młodzi, a ja miałam przyjść na świat. Nie odpowiedziałam. Opuściłam koszulkę, po czym usiadłam na parapecie, poprzednio chwytając książkę, którą zaczęłam jakiś czas temu.

- Skarbie jesteś tu od trzech miesięcy. Nie odzywasz się, niemal nie wychodzisz z pokoju. Prosze, zaufaj mi- blondynka chwyciła mnie za kolano na co lekko drgnęłam. Nie lubiłam, gdy ktoś mnie dotykał. Uśmiechnęłam się do niej, a ona westchęła zrezygnowana, a następnie opuściła pokój. Prawie codziennie starała się nawiązać ze mną jakiś kontakt, ale bezskutecznie. Chwilami było mi jej naprawdę szkoda. Widziałam, że bardzo się stara, ale ja nie chciałam. Tak było mi lepiej i być może to egoistyczne z mojej strony, ale nic na to nie poradze. Czytałam co jakiś czas tracąc wątek przez dręczące mnie myśli.
Trzy miesiące temu trafiłam do domu dziecka. Cztery miesiące temu wybudziłam się ze śpiączki, po której spędziłam jeszcze miesiąc w szpitalu, a równe pół roku jestem sierotą. Sama, opuszczona, zapomniana. Te słowa chyba najlepiej opisywały to jak się w tamtej chwili czułam. Z czasem się przyzwyczaiłam. Jutro kończe siedemnaście lat. Wendy, nasza opiekunka, powiedziała, że to będzie miły dzień i być może początek czegoś dobrego

***

- Sophie, wstawaj. Wołają cię.- dziewczyna z dużą siła szarpnęła mnie za ramię. Leniwie otworzyłam oczy, po czym się przeciągając zmieniłam pozycję na siedzącą, a ona zaczęła śpiewać tę tandetną piosenkę, którą co roku śpiewała mi mama.

- Dziękuję- powiedziałam, gdy skończyła. Mimo wszystko było to miłe z jej strony. Chwyciłam sukienkę, którą dostałam dzień wcześniej od Wendy i skierowałam się do łazienki. Zrobiłam lekki makijaż i spojrzałam na ciuch leżacy na koszu na pranie. Nie lubiłam sukienek. Kiedyś może i tak, ale nie teraz. Mam z nimi złe wspomnienia. Walczylam chwile sama ze sobą. Ostatecznie przegrałam i założyłam ciemne jeansy, a do tego szarą koszulkę z logiem three days greace. Jak co tydzień miałam mieć rozmowę z psychologiem, który prowadził nic nie znaczący dla mnie monolog. Twierdził, że będzie dla mnie lepiej, jeśli nie zabiore z mojego domu kompletnie nic. Gdu nieustępywałam zabronili mi tego policjanci, którzy wytłumaczyli, że w związku z długami dziadka, które pośmiertnie przeszły na moją mame, a następnie na mnie, dom zajęli komornicy. Dlaczego? Nie wiem. Nie ma to ani składu, ani ładu, a te całe tłumaczenia są wyssane z palca. Dlaczego mam płacić za człowieka, który dla mnie nie istniał? Dlaczego nie mogę zabrać moich prywatnych rzeczy? Nie rozumiem tego prawa i nigdy nie zrozumiem. Była tam tylko jedna cenna dla mnie rzecz, ale po czasie odpusciłam. W końcu to tylko budynek, który nic nie znaczy, kiedy brakuje w nim pewnych elementów.

Jesteś Moim NiebemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz