Nie orientując się za bardzo, gdzie może być zbiórka, poszukałyśmy jakiejś większej grupki ludzi w naszym wieku. Na razie byłyśmy trochę wystraszone, więc we dwójkę usiadłyśmy na schodach kawałek dalej. Po chwili zjawili się profesorowie w długich szatach. Wszyscy aż promieniowali radością i podnieceniem, więc dodali nam otuchy i już udzielił się nam pozytywny nastrój. Profesorów było czterech, oraz dwie psorki. Coś omówili między sobą, potem przywitali nas i wyjaśnili pierwszorocznym zasadę szum-stop.
- No to wypróbujmy. - Powiedział profesor w kręconych włosach - SZUM!
- STOP! - Krzyknęliśmy chórem. Zaległa cisza. Psor uśmiechnął się porozumiewawczo do stojącego obok niego kolejnego profesora. Był od niego niższy i miał bardzo przenikliwe spojrzenie, ale wyglądał na zabawnego.
- No świetnie! Teraz sprawdzimy czy wszyscy są, żeby nikt nam się nie zgubił... - Powiedział w końcu. - Paweł, czytaj, tu masz listę... - Szepnął do tamtego profesora podając mu parę kartek. - A Wy - powiedział głośniej, żeby wszyscy usłyszeli - ustawcie się w dwuszereg, już!
Człowiek o tajemniczym spojrzeniu zaczął czytać. Rozpoczął od nazwisk na A, potem kolejne litery. Wreszcie usłyszałam.
- Elinor Lumos!
- Jestem! - Nieśmiało powiedziałam swoim tak zwanym ,,słodkim głosikiem".
- Alice Lorence!
- Jestem! - Odpowiedziała wysoka dziewczyna o długich włosach, których końcówki zabarwione były na morsko zielony kolor. Jakieś dwadzieścia nazwisk później, był czas mojej kuzynki.
- Agnes Riverflos!
- Reiverflos, - poprawiła go - jestem. -
Popatrzyła na mnie - Znowu pomylili moje nazwisko. - Szepnęła. - To było do przewidzenia.
Spojrzała w górę z politowaniem, a ja zachihotałam cicho w rękaw bluzy.
- Rose Zellby! - psor wykrzyknął ostatnie nazwisko. Szczupła dziewczyna starsza ode mnie o jakieś dwa lata, podniosła w górę rękę, mówiąc, że jest. Profesor o jeszcze nie znanym mi imieniu zaznaczył kratkę w papierach i oddał je blondynce w zgrabnym koku, która pewnie też była panią profesor. Stała tam też średniego wzrostu psorka o kręconych włosach i ładnych, brązowych oczach, zadziwiająco podobna do tego najwyższego. Z tyłu, za nimi stał ów tajemniczy człowiek z tatuażami. Teraz, gdy miał krótkie spodnie, widać było, że ma je też na nogach. Po środku stał najważniejszy profesor. Dużo o nim słyszałam. Przecież w końcu jest Lordem całej Krainy! Ale przejdźmy do tego, co się potem działo.
- No to teraz idziemy co robić? - Zwróciła się profesor blondynka do człowieka z listą.
- Idziemy jeść jedzenie!!! - Wykrzyknął żartobliwie. Roześmiali się i całą gromadką (oprócz Lorda, bo on przecież zawsze ma za dużo spraw na głowie, żeby zjeść obiad) zaprowadzili nas do jadalni zamkowej.
* * *
Jak tu jest klimatycznie! Te stoły, rzeźbione ściany i wielkie okna....
Usiadłyśmy z paroma dziewczynami przy jednym z siedmiu długich stolików. Kelnerki przyniosły rosół i zaczęliśmy jeść. Przede mną siedziała dziewczyna w moim wieku. Tak jak ja, nosiła okulary. Obok niej, siedziała młodsza dziewczynka, do której ona zwracała się po imieniu. Z tego co słyszałam, nazywała się Joanne, czyli Jo. Pewnie się znają, pomyślałam. Z drugiej strony tej w okularach siedziała dziewczyna o pięknych, jasnych lokach. Miała na sobie okulary w czarnych oprawkach. Dalej, przy ścianie, naprzeciwko siebie siedziały dwie przyjaciółki żywo rozmawiając. Obok mnie miejsce zajęła bardzo wystraszona, mała dziewczynka o smutnym wyrazie twarzy. Jak można być dziś smutnym? Pomyślałam. Właśnie dziś zaczynały się zajęcia i przebywanie zdala od mugoli i wszystkiego co związane z ich ponurym światem. Wydało mi się to dziwne.
Po szybkim zjedzeniu posiłku, postanowiłam zacząć rozmowę z dziewczynami siedzącymi po drugiej stronie stołu.
- Jak macie na imię?
- Ja jestem Alex. To jest też Alex - roześmiała się i wskazała głową na blondynkę - moja przyjaciółka. A to moja siostra, Jo. - Odpowiedziała mi. - A Ty?
- Ja jestem Elinor. Eli. A to moja kuzynka, Agnes.
- Pierwszy raz w Szkole? - spytała Alex (ta druga)
- Już drugi. Pół roku temu byłyśmy na semestrze w Bas - Barze. A Wy?
- Ja i Alex też drugi raz. W zeszłym roku byłyśmy w Lamma Ar. Jo jest pierwszy raz i widzę, że już jej się podoba... Prawda Jo??
- Tak!!!! Bardzo! - Odpowiedziała podniecona. Nagle zauważyłyśmy, że jeden z psorów wstał od stołu.
- SZUM!
- STOP! - ustało brzęczenie talerzy.
- Teraz będziecie mieć przerwę, potem zajęcia organizacyjne, pokażemy Wam zamek. Zajęcia poprowadzi profesor Lord Protector i odbędą się w sali konferencyjnej na dole w hotelu. SZUM!!! - Krzyknął, bo usłyszał szepty.
- STOP!!!
- Zbiórka przed hotelem o piętnastej punkt! Kto się spóźni, będziemy odejmować punk-... - Uciął - Moment, nie mamy jeszcze przydzielonych domów... - dodał ciszej. - Więc wiecie, po prostu macie przyjść punktualnie. Lekcja organizacyjna kończy się o siedemnastej i macie potem pół godziny na ubranie się stosownie na dzisiejszy wieczór, jak pewnie już wiecie, Ceremonię Przydziału. Wstajemy i do pokoi!
Wstałyśmy zasuwając krzesła i pobiegłyśmy do 221. A teraz godzina odpoczynku...
------------------------
Aż 739 słów!!! To dla Was zadośćuczynienie za to, że drugi był taki krótki :] . Zostawcie mi gwiazdkę z nieba ★ Rodział dedykuję D. R., autorce nazwiska dla Alice Lorence. Zostawcie komentarze, wtedy będą szybciej rozdziały ♥
CZYTASZ
PAMIĘTNIKI Q
FantasyWspomnienia i marzenia to zupełnie co innego. ------- Największe osiągnięcia; #53 w Przygodowe [2/11/2017]