i'll take your pain

128 5 1
                                    

Siedzieli w ich miejscu w tym opuszczonym zoo. Liam nie wiedział jak dokładnie się tutaj znaleźli, ale czuł się z tym dobrze. Nawet nie przeszkadzała mu cisza, która ich otaczała. Spojrzał w górę i uśmiechnął się, ujrzawszy ugwieżdżone niebo.

Theo w pewnym momencie westchnął, czym zwrócił jego uwagę. Spojrzał na niego po chwili. Raeken wyglądał na zmęczonego, chociaż starał się to ukryć. Nie wiedzieć jak to się stało, ale Liam umiał rozpoznać jak ten się czuje.

- Jesteś zmęczony - stwierdził cicho, a Theo uśmiechnął się lekko.

- Kto by nie był, głupku? - odparł. - Przyznam, trochę nas wymęczyli.

Liam westchnął zirytowany, piorunując go spojrzeniem, ale drugi chłopak nic sobie z tego nie zrobił. W prawdzie powinien się do tego przyzwyczaić, ale wciąż jego złośliwe teksty były nad wyraz irytujące.

- Jak odebrałeś mu ból? - spytał po dłuższej chwili młodszy chłopak.

- Normalnie - odburknął Theo.

- Ale... Jak, dlaczego? - Liam poczuł jak jego krew gotuje się w nim.

- To nie twoja sprawa.

Aż warknął z frustracji. Starszy był nieugięty, wpatrując się przed siebie. Nawet na niego nie spojrzał, wręcz leżąc rozluźniony, kiedy drugi czuł, że zaraz wybuchnie. Właściwie tak było zawsze, kiedy tylko był w jego otoczeniu, jednak z drugiej strony czuł się bezpiecznie. Wiedział, że nie skrzywdzi z nim nikogo.

- To tylko pytanie! - Liam wyrzucił dłonie przed siebie, a jego oczy zalśniły na żółto. - Na które możesz mi odpowiedzieć, przecież!

- Nie twoja sprawa.

- Theo, jesteśmy przecież tymi przyjaciółmi! - rzeczony zerknął na niego zaskoczony, ale zaraz odwrócił wzrok. - Nie? A ja myślę, że tak, przecież! I przyjaciele mówią sobie takie rzeczy!

- Dobra! - ten poderwał się. - Bo zależy mi! Zależało mi na tym, żebyś nie czuł się winny, że zginął, cierpiąc od kul, które miały być dla Ciebie! Zależy mi na tobie, do cholery!

Nim Liam zdołał cokolwiek odpowiedzieć, dostrzegł błysk za drugim chłopakiem. Poderwał się i odepchnął, przyjmując na siebie strzałę. Od razu upadł, trzymając się za ramię, w którym ta utknęła.

Theo miał dwie rzeczy do wyboru. Albo popędzi za tym kimś i zostawi Liama na pastwę losu, albo zabierze go ze sobą i spróbuje mu pomóc. I to było oczywiste już, że wybierze to drugie.

Pochwycił chłopaka, nawet nie zauważając jak na jego skórze wytwarzają się czarne żyły. Czuł jak adrenalina krąży w jego żyłach, wzmacniając strach o młodszego chłopaka. Szybko dobiegł do swojego auta, ułożył Liama na przednim siedzeniu, a sam wskoczył za kółko. Jeszcze pędząc samochodem do kliniki Deatona, wysłał wiadomość do Masona, by ten się tam pojawił.

Po kilku dłużących minutach wreszcie tam dotarli. Theo pochwycił Liama i po chwili zmagań dostał się do środka, od razu biegnąc ku sali operacyjnej. Tam ułożył chłopaka na stole. Od razu przyłożył dłoń do jego czoła i aż warknął, kiedy okazało się przerażająco gorące.

- Theo...? - mruknął Liam, spoglądając na niego nieprzytomnie.

- Nic nie mów - odparł chłopak.

- Ale...

Theo podirytowany chwycił jego policzki, pochylił się nad nim i przycisnął swoje usta do jego. Drugi przez chwilę był zdezorientowany, ale zaraz zaczął odwzajemniać jego pocałunki, czując jak ból od niego odchodzi.

- Już jestem! Co się... LIAM?! - zszokowany głos Masona im przerwał, a Theo oderwał się zaraz od chłopaka, odsuwając się od niego jak oparzony. - Co tu się...?

- Liam dostał i potrzebuję twojej pomocy, by wyjąć mu to i odkazić ranę - odparł Theo, ignorując pytania czarnoskórego. - Ja go przytrzymam, a ty wyrywasz i przypalasz.

Mason skinął głową, wciąż mocno zaskoczony. Od razu zabrali się do roboty. Uwinęli się z tym względnie szybko, chociaż Liam strasznie się szarpał na początku. Uspokoił się wtedy, kiedy Theo chwycił jego dłoń, a zaraz pojawiły się na nim czarne żyłki.

Z tego powodu Mason szybko opuścił ich po wykonaniu tego. Wiedział, że tak czy siak wszystkiego dowie się od swojego przyjaciela.

i'll take your pain • thiam ✅Where stories live. Discover now