Rozdział 1 - Ukarać jednych, a innym przebaczyć

7K 210 202
                                    

Kingsley Shacklebolt, dyrektor Biura Aurorów, chodził w tę i z powrotem za swoim ciężkim, mahoniowym biurkiem, niezdolny pohamować wściekłości. Tym razem Harry Potter przesadził. Podczas służby w ochronie mugolskiego premiera nie tylko potraktował zaklęciem ogłuszającym małżonka królowej, ale także rozbroił i uderzył ochroniarza księcia, który usiłował interweniować. Nie trzeba chyba dodawać, że konieczność wymazywania pamięci członkom rodziny królewskiej była potężnym skandalem dyplomatycznym i Minister Weasley, który w normalnych warunkach stanowił uosobienie spokoju, tym razem domagał się stanowczej akcji dyscyplinarnej.

Kingsley Shacklebolt lubił Harry'ego. W końcu chłopak uratował czarodziejski świat. Trzy lata temu pokonał Voldemorta na polanie Zakazanego Lasu pod Hogwartem i kiedy w zeszłym roku zjawił się w Biurze Aurorów prosząc o pracę, zdał egzaminy wstępne z najwyższymi możliwymi ocenami. Shacklebolt był pod wrażeniem jego skromności i powagi, a także skuteczności w walce, której nie był w stanie dorównać nikt w departamencie. Wystarczyło sześć miesięcy treningu, by młody mężczyzna został dopuszczony do służby jako pełnoprawny auror. Wkrótce jednak okazało się, że z Harrym Potterem jest pewien problem. Nie miał za grosz szacunku dla władzy. Zapewne zawdzięczał to wpływowi swojego ojca chrzestnego, Syriusza Blacka, który wychowywał go przez większość życia w konspiracji i ciągłej podróży, mając do pomocy jedynie Remusa Lupina, przyjaciela rodziny.

Służbę w ochronie mugolskiego premiera podczas królewskich uroczystości uważano za wielki honor, więc oczywiście imię Harry'ego Pottera od razu pojawiło się, gdy ogłoszono informację o przyjęciu w Pałacu Buckingham.* Shacklebolt wielokrotnie uczęszczał na podobne przyjęcia i wiedział, że małżonek królowej to dupek, ale nic nie usprawiedliwiało zachowania Harry'ego. Główny Auror zastanawiał się właśnie nad odpowiednią karą, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Usiadł za biurkiem i jeszcze raz rozważył, czy zwolnienie Pottera ze służby stanowiło najlepsze rozwiązanie. Wyobraził sobie konsekwencje polityczne i zadrżał. Tak naprawdę to potrzebował dać Potterowi nauczkę.

- Wejść! - zawołał głębokim tonem.

Shacklebolt zauważył, że Harry wszedł do jego gabinetu ze spuszczonymi oczami i skruchą widoczną w każdym ruchu. Młody auror stanął na baczność przed biurkiem.

- Auror Potter melduje się na rozkaz, główny aurorze Shacklebolt!

- Zechcesz mi wyjaśnić, co tam się do cholery stało?

Harry niemal się uśmiechnął. Szybkie przechodzenie do rzeczy to jedna z cech swojego szefa, które bardzo lubił.

- Ten mężczyzna... to Śmierciożerca-charłak. Robiłem co do mnie należy, kiedy podszedł do mnie i zaczął kwestionować moje kwalifikacje do przebywania w tym miejscu. Zaczął gadać o "motłochu" i "hałastrze", których w tych dniach wpuszcza się do pałacu. Potem czynił niestosowne uwagi dotyczące innych gości i usiłował zrobić ze mnie swojego chłoptasia do biegania po drinki. Naturalnie odmówiłem i przypomniałem mu, że jestem tam jako ochrona pana premiera. Zaczął mnie obrażać komentarzami na temat mojego fatalnego pochodzenia i twierdzić, że moje złe maniery i nieznajomość miejsca w szeregu to na pewno wina mojej matki. Nie mam zamiaru pozwalać, by dupek gadał takie rzeczy o mojej mamie, więc go ogłuszyłem. Kiedy jego ochroniarz wyciągnął broń, złamałem mu nadgarstek i uderzyłem go - Harry przerwał na moment i wziął głęboki oddech. - Proszę o pozwolenie na wyrażenie opinii - Shacklebolt skinął głową, więc Harry kontynuował: - Zapisałem się tu, by być aurorem, ścigać i łapać czarnych magów. A nie, by robić za niańkę polityków czy członków rodziny królewskiej cierpiących z powodu zbyt częstego krzyżowania z krewnymi.

Shacklebolt spojrzał na podwładnego ze złością.

- W tym departamencie masz wykonywać rozkazy! - przypomniał mu głośno i ostro. - Jak mam cię uznać za gotowego do dyskretnej, a co dopiero tajnej pracy, kiedy tracisz głowę z powodu głupiego starucha? Rozumiem, że palisz się do ważniejszych zadań, ale najpierw musisz udowodnić, że potrafisz przestrzegać rozkazów. Nie mogę pozwolić, żeby aurorzy biegali po całej Anglii niczym odbezpieczona broń!

Misja: GinnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz