Rozdział 6 - Śmiałości, bądź mi przyjacielem

3.7K 154 98
                                    

Śmiałości, bądź mi przyjacielem,
Uzbrój mnie w zuchwałość od stóp do głów

Cymbalin, Akt 1, Scena 6

Ginny położyła dłoń na kieszeni swoich błękitnych dżinsów, by upewnić się, że lusterko na pewno się tam znajduje. Przycisnęła je lekko, ale ono wciąż nie wibrowało. Powtarzała to przez cały poranek i z każdą godziną bez wibracji czuła, jak wzrasta w niej przerażenie. Co zrobi, jeśli on się nie odezwie? Jak długo powinna czekać? Czy powinna wykorzystać wyjście na Ulicę Pokątną jako wymówkę, by go zobaczyć? W końcu Harry wciąż był jej ochroniarzem. W czasie śniadania zażenowanie Ginny wróciło z nową siłą i niemal w ogóle nie unosiła głowy znad talerza. Jej rodzice i Ron na szczęście byli na tyle delikatni, by nie zadawać pytań, ale Ginny wiedziała, że w końcu będzie musiała na nie odpowiedzieć. Miała nadzieję, że Harry ułatwi jej te odpowiedzi, mówiąc jej, na czym stoją. Nawet odrzucenie byłoby lepsze, niż te męki niepewności, które cierpiała w tej chwili.

Przez cały poranek i wczesne popołudnie pani Weasley obserwowała córkę z coraz większym niepokojem. Ginny udawała, że czyta książkę na kanapie, ale jej zamglone oczy wyraźnie wskazywały, że jej myśli błądzą gdzieś daleko stąd. Jej córka stała się piękną i pewną siebie młodą kobietą i Molly bolało, gdy widziała ją taką osowiałą i nieszczęśliwą. Ginny zawsze się uśmiechała i była pełna życia. Radość i optymizm zdawały się wprost z niej promieniować. Jeśli ten Potter złamał serce jej córki, Molly będzie musiała zrobić mu krzywdę. Zaczęła przygotowywać obiad i wreszcie postanowił przerwać ciszę.

- Ładnie dziś wyglądasz, kochanie – powiedziała, starając się ją podnieść na duchu.

- Dzięki, mamo – odparła Ginny, unosząc głowę z wymuszonym uśmiechem.

Młoda czarodziejka zerknęła na zegarek. Jego wskazówki praktycznie stanęły w miejscu. Jak tak dalej pójdzie, czeka ją bardzo długi dzień. Poranek zaczęła pełna radosnego napięcia. Oczekiwała, że Harry odezwie się przez lusterko albo nawet pojawi się w Norze. Wykąpała się, starannie uczesała i nałożyła makijaż. Widok w lustrze ją usatysfakcjonował, choć jak zwykle martwiła się, że jest zbyt niska i za blada. Włożyła niebieskie dżinsy, białą koszulkę z krótkim rękawem i sandały. Pod to wszystko ubrała najbardziej śmiałą koronkową bieliznę jaką posiadała. Zanim dołączyła do Harpii, kupowała bieliznę ze swoją mamą, która preferowała majtki, które spokojnie mogły służyć za szorty, a w razie potrzeby być rozstawiane w formie namiotu. Kiedy jej koleżanki z drużyny zaczęły nabijać się z niej w szatni, poprosiła o pomoc najlepszą przyjaciółkę.

Musisz czuć się seksownie, jeśli chcesz wyglądać seksownie" powiedziała jej Luna, gdy wybrały się na wspólne zakupy. Bielizna Luny okazała się równie zaskakująca jak ona sama. Od razu wybrała coś, co wyglądało jak skrawki materiału, przytrzymywane przez kilka sznurków i, mimo protestów Ginny, zapewniła ją, że noszenie sznurka między pośladkami wcale nie jest niewygodne. Musiała się stanowczo postawić przy niektórych stanikach, które wybrała dla niej Luna i w końcu poprzestała na kilku ładnych koronkowych biustonoszach. Przyzwyczajenie się do stringów zajęło jej trochę czasu, ale Luna miała rację jeśli chodzi o czucie się seksowną i bycie seksowną.

Perspektywa, że Harry się do niej nie odezwie, nawet nie sprawdzi jak się czuje, raniła ją dogłębnie. Nie mogła znieść myśli o obiedzie w Norze i pytaniach, którym będzie musiała stawić czoła. Właśnie planowała ucieczkę z rodzinnego domu, kiedy usłyszała podekscytowany głos matki dobiegający z kuchni.

- Ginny, sowa do ciebie i to z paczką!

Ginny błyskawicznie zerwała się z kanapy i popędziła do kuchni. Zatrzymała się na moment przed drzwiami, by odzyskać nad sobą panowanie. Weszła do kuchni i zmarła na widok majestatycznej sowy śnieżnej o jasnożółtych ślepiach, która przycupnęła na parapecie okna. Sowa zwróciła głowę w jej stronę i, rozpoznając adresata wiadomości, podleciała do niej. Wystarczył sam widok lecącego z gracją zwierzęcia, by nieco poprawić jej humor. Ginny wyciągnęła rękę, na której wylądowała sowa. Pogłaskała z uczuciem jej pióra, a sowa zahukała z aprobatą, nim wyciągnęła do niej nogę. Przesyłka zawierała skurczoną paczuszkę i zwinięty kawałek pergaminu. Ginny wzięła oba przedmioty, a gdy tylko pudełko znalazło się w jej dłoni, zaklęcie rozproszyło się i przesyłka wróciła do oryginalnego rozmiaru.

Misja: GinnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz