Prolog.

56 11 0
                                    

Była noc. Księżyc świecił obficie zza chmur.

Czarnowłosa dziewczyna zdezorientowana zaczęła łapczywie nabierać powietrze do swoich płuc. Rozejrzała się wokół siebie i dopiero teraz zauważyła, że siedzi obok swojego grobu. Nie wiedziała o co chodzi o dlaczego tak się stało. Przecież została zabita mieczem przez Nogitsune, który zabił ją posługując się duchami. 

Zaczęła się rozglądać po cmentarzu i po chwili chwiejnie wstała. Nie wiedziała co ma zrobić i ile czasu minęło od jej pogrzebu. Czy to możliwe, by pochowali ją żywcem? By jej pierwsza miłość i własny ojciec zakopali ją ziemią na żywca? 

A może ona nie żyła tylko przez jakiś czas? Ale jeśli tak było, to dlaczego? Nie wiedziała jak znalazła się poza grobem. Pamiętała tylko ostatnie spojrzenie Scotta i teraz to jak idzie przez cmentarz do wyjścia. 

Nie wiedziała co ma teraz począć. Nie wiedziała gdzie ma iść, jak im to wszystko powiedzieć. 

Postanowiła iść do swojej przyjaciółki Lydii Martin. 

Dziewczyna zauważyła, że Beacon Hills nieco się zmieniło. Wszystko byłe inne niż ostatnim razem. 

Powolnym krokiem podążała do domu Martin, kiedy była już przed drzwiami, to zaczęła w nie pukać. 

Po chwili drzwi otworzyła jej przyjaciółka. 

Mina Lydii była bezcenna. Nie wiedziała czy to jakiś kiepski żart, czy to jest sen, a może prawda. Przed nią stała jej własna przyjaciółka. W oczach Martin można było dostrzec łzy. 

- Allison? Allison Argent? - spytała ledwo, a po jej policzkach zaczęły lać się łzy. 

- Lydia... - zaczęła Allison i po chwili znajdowała się w objęciach rudowłosej dziewczyny. 

Remember me, Scott | Scott McCallWhere stories live. Discover now