#7 Kłopoty

89 5 4
                                    

Kiedy wypłynęłam na brzeg i zobaczyłam  Syriusza i Jamesa śmiejących się, krzyknęłam.
- Idioci, ona nie umie pływać!
Akurat obok nas szedł Remus. Bez chwili zastanowienia wskoczył do wody i po chwili wypłynął z nieprzytomną Dor.

*************

- Co się stało?! - zapytała Pani Profmey, ( nie wiem jak to się pisze) kiedy weszliśmy do skrzydła szpitalnego.
- Zaczęło się od tego, że obiecałam Dorcas, że przyjdę do niej po meczu i pojdziemy gdzieś. Ustaliłyśmy, że w stronę Zakazanego Lasu. Zaraz potem oni - tu wskazałam na Jamesa i Syriusza - wzięli nas za kostki i wrzucili do jeziora. Następnie wynurzyłam się krzycząc, że ona nie umie pływać. Gdy Remus to usłyszał od razu wbiegł do wody i ja wyciągnął. Zaraz potem przybiegliśmy tutaj.
- Przysięgam, my nie wiedzieliśmy, że ona nie umie pływać. - tłumaczył się James
- Dobrze, dobrze potem się tym zajmiemy. Teraz lepiej mi pomóżcie.

*********

*W pokoju huncwotów *

- JAK MOGLIŚCIE, PRZECIEŻ ONA MOŻE UMRZEĆ!!!!!!!!!!!!!! - krzyczała Lily na Blacka i Pottera, z resztą nie było w tym cienia przesady Dorcas leży w skrzydle szpitalnym w bardzo ciężkim stanie.
- To nie nasza wina... - tłumaczył się Rogacz
- Właśnie, nie wiedzieliśmy, że nie umie pływać... - poparł go Łapa
- A JA MAM GDZIEŚ, CZY WY WIEDZIELIŚCIE, CZY NIE!!!!!!! TAK CZY SIAK TO PRZEZ WAS!!!!!!!
- Ale kiedy to nie... - zaczął James, ale mu przerwałam
- Szkoda mi na was czasu.
I wyszłam.

*********

Byłam bardzo zmęczona i znudzona przez cały dzień, lecz po historii magii to jeszcze bardziej. Wracając do dormitorium spotkałam Petunię i huncwotów ( oczywiście oprócz Remusa, który cały wolny czas spędzał przy Dor...) Nie wiem, czy pamiętali, że to moja siostra. Najwidoczniej nie. Siedzieli na parapecie i śmiali się w najlepsze, podczas, gdy obok nich stały 6-sto klasistki i biły oraz kopały moją siostrę, podczas gdy ta, krwawiła. Nie był to przyjemny widok. Bałam się tam podejść. Lecz nie mogłam tak patrzeć z założonymi rękami.
- Zostawcie ją!!!!!!! - krzyknęłam
- A bo co? - zapytała wyzywającym tonem jedną z nich
- Bo... Bo... zaraz Ci przywalę! - powiedziałam w końcu
- Uuuu... Już się boję.
- No i słusznie.
Nagle we cztery podeszły do mnie i mnie zaczęły odkładać. Na początku próbowałam się bronić, lecz w końcu stwierdziłam, iż to bezcelowe. Po pewnym czasie leżałam już na wpół przytomna, gdy usłyszałam krzyk McGonagall.
- Co wy robicie?!
Nagle wszyscy (oczywiście oprócz mnie i Petuni) uciekli.

**********

Cześć, sorki, że tak krótko, ale kompletnie nie mam czasu. Dziękuję za te wszystkie wyświetlenia i gwiazdki. Jesteście wspaniali. Mam jeszcze pytanko. Czy możecie mi napisać jakąś propozycję na Nick? Nie mam pomysłu.  Z góry dzięki. Pa. 439 słów.

Lily, Petunia & Huncwoci (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz