Narracja 3-cio osobowa
- Nie mogę w to uwierzyć! - krzyczała Mcgonagall podczas, gdy pani Profmey zajmowała się bliźniaczkami
- Wiem Minerwo, to nader smutne. - mówił Albus - Trzeba znaleźć winowajców.
- Też tak uważam, ale jak? - zastanawiała się profesorka - Kto mógłby zrobić coś takiego? Przecież one nikomu nic nie zrobiły.
- No właśnie...
Lily mimo tego, że nie czuła się dobrze, wszystko słyszała. Ona wiedziała, co zrobiła Petunia, lecz nie była pewna, iż to właśnie przez to została pobita. Bowiem im to zapewne nie zrobiła żadnej różnicy. W końcu dyrektor i jej głową domu wyszli. Pani Profmey zajmowała się Tunią. W sumie to nic dziwnego, w porównaniu do niej Lily wyglądała wręcz olśniewająco. Pogorszyła się w myślach oraz patrzyła w patrzyła w jedyną rzecz jaką mogła - w sufit. Po około 30 minutach zasnęła.**********
- Coście zrobili?!?!?! - Remus próbował się dowiedzieć, dlaczego Pani Profmey wyrzuciła to ze skrzydła, gdy tylko dostała patronusa od McGonagall.
- My nic! - próbowali go przekonać, lecz najwidoczniej nie działało.
- Jakoś wam nie wierzę.
- Dobra. Wygrałeś. Coś zrobiliśmy. - powiedział zrezygnowany Rogacz
Remus pogonił go ruchem ręki
- Pamiętasz te dziewczyny z szóstego roku? No właśnie. Były nam winne przysługę. Ponieważ byliśmy bardzo smutni, a one to zauważyły, jedna z nich - Marry usadziła nas na parapecie i kazała czekać. Po paru minutach przyszły z taką dziewczyną. Ona kolegowała się z Kirą. Zaczęły rozmawiać. W pewnym momencie krukonka wkurzyła się. Zaczęła krzyczeć, a one zwyczajnie do niej podeszły i zaczęły ją bić i kopać.
- A wy, jak mniemam nie zrobiliście nic? - zapytał z nutką nadziei.
- Eee... No jakby ... Tak. - powiedział zawstydzony łapa
- Aha, nie mam ochoty słuchać tego dalej.
I zwyczajnie wyszedł.***********
Podążał korytarzami. Nawet nie wiedział, gdzie zmierza. Po prostu szedł, nie zastanawiał się dokąd. W pewnym momencie znalazł się na błoniach. Nie wierzył w to co usłyszał.
-Jak oni mogli! - myślał sobie. - Ona nic nie zrobiła, to jego wina.
Remus wiedział bowiem, że to Malfoy pobił pewną dziewczynkę z pierwszego roku. Oczywiście wszystko zrzucił na Petunię. Biedna dziewczyna.
Bił się tak z myślami jeszcze 2 godziny. W końcu zdecydował się wrócić.
Wszyscy już spali, więc on tylko podszedł do swojego łóżka i bez przebrania się, czy mycia zasnął.**********
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale już jestem! Sorka, że tak krótko, ale kompletnie nie mam weny i czasu. Więc bez zbędnego przedłużania tylko powiem, że przepraszam, że tak krótko i 389 słowa.
CZYTASZ
Lily, Petunia & Huncwoci (WOLNO PISANE)
FanfictionA gdyby siostra Lily dostała list do Hogwartu?