Jesienią już wiedzieliśmy...

166 38 9
                                    


Minako Okukawa wracała właśnie do domu, myśląc o tym, że znowu, zbyt wcześnie robi się ciemno. To oczywiste, środek jesieni nie był najlepszą porą na szukanie słońca. Ale jeśli ktoś był romantykiem, pewnie niespecjalnie mu to przeszkadzało. Lampy rzucały na ulicę żółte światło, które oświetlało też korony drzew, całkiem ładnie przechodząc przez przebarwione na czerwień i pomarańcz liście. Te, które już opadły, przyjemnie szeleściły pod nogami, a wiatr wciąż był delikatny, choć nie tak ciepły jak jeszcze miesiąc temu. Nawet płaszcz, który kobieta miała teraz na sobie, nie musiał być specjalnie gruby, by utrzymać ciepło. W Rosji, gdzie aktualnie znajdowali się Victor z Yuurim, z pewnością było teraz o wiele zimniej. Minako aż wzdrygnęła się na myśl o śniegu i zimnej zawiei.

A tak swoją drogą, to aż dziwne, że ci dwaj się zeszli i są teraz oficjalnie razem. Chociaż z drugiej strony, strach pomyśleć co by było, gdyby jednak nie spróbowali, albo rozstali się, tak jak zakładał pierwotny plan, po zeszłorocznych finałach. Baletnica przypomniała sobie, że już poprzedniej jesieni, gdy tak patrzyła na tych dwóch, czuła w powietrzu, co się święci. Zrozumiała to w podobny dzień jak dzisiaj... Zaraz, jak to było?

*******

Do Cup of China został jakiś tydzień czasu. Może nawet mniej. Doświadczenie z poprzednich lat, wyraźnie mówiło kobiecie, że Yuuri najprawdopodobniej zaczyna teraz panikować. Możliwe były dwie opcje. Albo nie opuszcza lodowiska, chcąc jak najwięcej czasu poświęcić na doszlifowanie programu, albo, jak mu się już zdarzało, zamknął się w swoim pokoju i odmawia wyjścia z łóżka, tłumacząc się lękiem, że z pewnością zepsuje wszystko, czego teraz dotknie. Dlatego Minako była niezmiernie zdziwiona, gdy idąc po zakupy, zauważyła Victora razem z Yuurim na spacerze. W pierwszej chwili myślała, że może się pomyliła, ale tej srebrnej grzywki nie dało się pomylić z niczym. Żaden z nich jej nie zauważył, więc mogła spokojnie poobserwować ich z dystansu. Szli wolnym krokiem wzdłuż ulicy, rozmawiając po angielsku. Victor żywo gestykulował, ale coś w postawie obydwóch sugerowało, że gdyby nie to, trzymaliby się teraz za ręce. Coś, co wyraźnie wskazywało na zakochanych.

Mężczyźni skręcili nagle i weszli do niewielkiej cukierenki, choć przecież Yuuriego wciąż obowiązywała dieta. Może Victor odpuścił mu już, albo dzisiejszego dnia zrobił z jakiegoś powodu wyjątek? A kto go tam wie...

Czując się jak bohaterka filmów detektywistycznych, Minako stanęła najpierw w pewnej odległości od cukierni, tak, żeby móc zajrzeć do wnętrza przez wielką szybę, ale też, żeby nie wyglądać zbyt podejrzanie. Wahała się chwilę, ale kiedy łyżwiarze zajęli stolik, a potem jedna z kelnerek podeszła by przyjąć ich zamówienie, zdecydowała się również wejść do środka. Przy odrobinie szczęścia nie zauważą jej. Może nawet dowie się czegoś ciekawego? Na szczęście przy stolikach zamiast krzeseł były kanapy i fotele na tyle wysokie, by można było schować się za ich oparciami. Stolik obok chłopaków całkiem przypadkiem okazał się wolny, a to, że musiała wyprosić z niego jakieś rozchichotane nastolatki, to już zupełnie inna, nieistotna sprawa.

- ...dno ciastko nie sprawi od razu, że zmienisz się w okrągłego prosiaczka – usłyszała uspokajający głos Victora, gdy wreszcie się usadowiła i zamówiła sobie herbatę. No coś przecież kupić musiała, żeby nie wyglądać za bardzo podejrzanie, nieprawdaż?

- Mimo wszystko – westchnął Yuuri, jak zawsze za bardzo się wszystkim przejmując.

- Dobra. Masz zjeść ciastko, to polecenie służbowe od trenera – ciężko było dyskretnie podglądać ludzi jeśli jest się do nich odwróconym plecami, ale kobiecie udało się zauważyć, że Victor złapał Japończyka za dłoń, zanim obrócił to wszystko w żart. Zaskakująco udany suchar, bo Yuuri cicho parsknął.

- Jasne – mruknął ugodowo. – A w ogóle, to myślałem o występie i może lepiej by było zamienić...

- Sza! – No cholera, palec jednego mężczyzny na ustach drugiego, to już nie może być przypadkowy gest! Nie może! No nie i już! – Nie po to cię wyciągnąłem z lodowiska, żeby gadać o pracy – powiedział Victor. – Na to będzie jeszcze czas. Teraz mamy przerwę.

- Ale Victor...

- Tak, kochanie? – Kochanie? A tak w ogóle, to tego kpiącego tonu nie mógł sobie darować? Jeszcze Katsuki zamknie się w sobie i co wtedy?

- Ech... Dziękuję – Co?! Minako o mało nie zakrztusiła się własną śliną, co przy okazji zdradziłoby jej obecność tutaj. – Tyle ćwiczyliśmy, że myślałem, że tam zwariuję – wyznał Yuuri. W odpowiedzi na to, jego dłonie znowu zostały objęte przez te Rosyjskie.

- Nie dało się nie zauważyć – ale ton niezmiennie pozostał do bólu kpiący.

- To o czym chciałeś rozmawiać? – Katsuki chyba postanowił bezpiecznie zmienić temat. Wycofywał się jak zawsze, gdy czuł się w jakiś sposób zagrożony. Choć to naruszanie jego strefy osobistej przez Victora zdawało się już mu nie przeszkadzać.

*******

Minako, uśmiechając się do wspomnień, wyciągnęła z torby telefon z zamiarem napisania do Katsukiego jakiejś zaczepki, ale ostatecznie zrezygnowała. To właśnie tamtego dnia relacja łącząca tę dwójkę zaczęła się przed nią klarować. To wtedy zrozumiała, jak to się może skończyć. Może nie spodziewała się wyprowadzki do Rosji, ale... Wtedy już wiedziała i nie zamierzała interweniować.

- Z resztą zostawienie sprawy jej naturalnemu biegowi okazało się najlepszą decyzją, więc po co się mieszać? – powiedziała do siebie wygaszając ekran komórki. Schowała urządzenie do torby, w której chwilę później zaczęła szukać kluczy do własnego mieszkania. Zimno, nie zimno, stanie na zewnątrz nie należało do jej ulubionych zajęć.

To, co działo się między nimi przez ten rok... (Rok z Yuuri on ICE!!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz