Po tym jak dotarliśmy do domu Gregory'ego mężczyzna pokazał mi mój pokój. Było to spore pomieszczenie z dużym oknem i wyjściem na balkon. W pokoju tym raczej nigdy nie mieszkał żaden mężczyzna, był urządzony w stu procentach dla kobiety.
- Mój pokój jest obok. Wolałbym żebyś do niego nie wchodziła bez pozwolenia.- Powiedział mężczyzna spoglądając na mnie.
- Jasne. Pomógłbyś mi może z odczarowaniem mojego kufra?- Zapytałam wskazując na maleńki kuferek, który chwilę temu położyłam na podłodze. Gregory wyjął z kieszeni dłoń z której wydobyło się coś jakby złotawy dym. W ciągu kilku sekund kufer powrócił do wcześniejszych rozmiarów.
- Dziękuję.- Uśmiechnęłam się na co mężczyzna kiwnął głową po czym wyszedł. Mama miała rację, pierwsze dwa tygodnie były strasznie męczące. W tym czasie Gregory raczej unikał kontaktu ze mną. Ja jednak zaczęłam czuć do niego coś innego niż młodzieńczą fascynację. W końcu nadszedł grudzień a wraz z nim śnieg. Gregory zaczął częściej wychodzić z domu do Nightmareforest gdzie zdażało się przebywał przez nawet kilka dni. Któregoś razu jednak wrócił do chaty z podartą kurtką, która cała niemal była we krwi.
- O mój Boże co Ci się stało?- Kiedy tylko go zobaczyłam niemal straciłam głowę. Szybko zaprowadziłam go do łazienki i pomogłam mu zdjąć kurtkę a później także koszulę. Kiedy tylko materiał zniknął moim oczom ukazał się makabryczny widok. Cały tors i plecy mężczyzny pokrywały różnego rodzaju krwawiące rany. Szybko złapałam ściereczkę i zmoczyłam ją po czym zaczęłam delikatnie przemywać zranienia.
- Byłeś na polu stracha na wróble.- Stwierdziłam spoglądając na jego twarz odbijającą się w lustrze.
- Tak.- Odparł spuszczając głowę.
- Dlaczego to robisz?
- Dlaczego co robię?
- Dlaczego narażasz się dla miasta? Przecież wcale nie musisz.
- Zdziwiłabyś się.
- On był dla ciebie kimś ważnym? Ten chłopiec, który stał się strachem na wróble.
- Więc wiesz już że wcale nie jestem tak młody na jakiego wyglądam.- Gregory podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Legenda, którą dziś opowiadają nie jest do końca prawdziwa. Było to jakieś dwa tysiące lat temu. Jego matka była córką kobiety pracującej w karczmie "Pod Sukkubem" ale również i moją. Elise wyszła za mąż za wspaniałego chłopaka, który wkrótce dostał posadę kata. Rok później urodził się ich syn. Jednak akuszerka, która pomagała przy porodzie była szaloną czarownica z rodu Bishop'ów. Najpierw doprowadziła do śmierci mojej córki a później rzuciła zaklęcie iluzji na mojego wnuka przez co każdy kto nie władał odpowiednio potężną magią widział w nim potwora. Później jednak jak gdyby było jej mało obłożyła go klątwą wedle której po śmierć miał się przemienić w żądnego krwi potwora. Po jakimś czasie podburzyła mojego zięcia przez co ten chciał zamordować syna. Próbowałem go od tego odwieść jednak którejś nocy mój wnuk stracił życie. Dokładnie rok później w Halloween chłopiec przemienił się w potwora, który zabił swojego mordercę, własnego ojca. Tego dnia odnalazłem akuszerkę, która stała się przyczyną tego stanu i zakończyłem jej życie na oczach stwora.
- A później przeinaczono historię tak, że to chłopiec był wszystkiemu winien.- Dokończyłam za niego.
- Tak. Ale strach na wróble przez tą legendę nie może odejść w pokoju. Pragnie też zemsty na winnych wszystkich krzywd jakie doznała jego rodzina.- Gregory zwiesił głowę a ja zaczęłam bandażowanie jego ran.
- Czy już nie dokonał tej zemsty?
- Jeszcze nie. A właśnie jeśli będziesz chciała o nim rozmawiać to nie mów "strach na wróble" tylko Christopher. On ma na imię Christopher.
- Wciąż traktujesz go jak wnuka.
- Bo on wciąż nim jest. Nie ważne w jakiej formie ale jest.- Z oka mężczyzny wypłynęła samotna łza którą on szybko starł.
- Dziękuję Ci za pomoc.- Powiedział i uśmiechnął się pierwszy raz od kiedy go zobaczyłam. Kilka minut później siedzieliśmy przy stole w kuchni.
- Gregory... Od jakiegoś czasu mam pewne sny... Obserwuję w nich pewną kobietę i jej życie. Myślę że ma to jakiś związek z tobą.
- Jaki?
- Nie wiem.
- Może opowiedz mi jak wygląda ta kobieta.- Zaproponował Gregory spoglądając na mnie.
- Jest piękna, ma długie, kręcone, czarne włosy i jest wysoka. Koloru jej oczu nie jestem w stanie określić. Są raz fiołkowe a raz błękitne.- Spojrzałam na mężczyznę z którego oczu pociekły łzy.
- Elisabetha...- Szepnął Gregory a ja od razu usiadłam obok niego i chwyciłam go za dłoń.
- Kim była Elisabetha?- Zapytałam cicho.
- Była moją żoną. Została zamordowana osiem lat po założeniu Salem.- Powiedział zakrywając twarz dłońmi. Objęłam go delikatnie przytulając jego głowę do swojej piersi. Siedzieliśmy tak przez dobre kilkanaście minut. W końcu Gregory wyprostował się i spojrzał mi w oczy.
- Dziękuję.- Szepnął tak cicho że niemal nie było go słychać.
- Nie masz za co dziękować.- Odparłam lekko unosząc kąciki ust.
- Nawet nie wiesz ile dla mnie zrobiłaś.
- Nie musiałeś mówić mi o czymś co sprawia Ci ból.
- Musiałem. Kiedyś poznasz całą historię jednak na razie muszę sam uporać się z tym wszystkim. Minęło sześć tysiącleci więc już najwyższy czas żebym się z tym pogodził.- Powiedział po czym wyszedł z kuchni i zniknął w jednym z korytarzy.No i macie kolejny rozdział. W mediach jest Gregory. Czekam na komentarze i gwiazdki do następnego.
CZYTASZ
Miasteczko Salem
FantasiaSalem to miasteczko położone na granicy czterech królestw - jednocześnie należy do wszystkich ale także i do żadnego. Salem to miejsce niezwykłe, jego mieszkańcami są zarówno ludzie jak i rozmaite magiczne istoty z czarownicami na czele. Miasto nie...