Jerrie

1.3K 60 8
                                    

Perrie Edwards, zwyczajna dziewczyna z pożyczką do spłaty i bagażem doświadczeń; blondynka pracująca w Iconic Brand Agency z siedzibą w Londynie. Jest młoda i zdolna, chociaż mało doświadczona w swoim zawodzie. Po skończeniu stażu wywalczyła sobie posadę w agencji reklamowej, jednak utrzymanie jej graniczy z cudem. Sprawę jeszcze bardziej utrudnia jej szefowa - zaborcza, władcza i nieznosząca sprzeciwu córka założyciela firmy - Jade Thirlwall.

Edwards już dawno rzuciłaby pracę, gdyby nie kredyt studencki i pożyczka od rodziców na mieszkanie. Dziewczyna chciała się usamodzielnić i odciąć przysłowiową pępowinę, ale bez wkładu finansowego ojca i matki, nie dałaby rady. Perrie uniosła się jednak dumną i postanowiła spłacić ich jak najszybciej, aby zostać z czystą kartą i zacząć samodzielne, dorosłe życie.

Posada, jaką dostała, była marzeniem niejednego absolwenta z jej rocznika. Młoda blondynka czuła się wyróżniona z tego powodu, choć praca przyprawiała ją o mdłości, zawroty głowy, a chwilami nawet omamy. Czasami zastanawiała się, czy nie atakuję ją złośliwy guz mózgu za każdym razem, gdy przekracza próg oszklonego budynku o poranku.

Powodem jej strachu była oczywiście szefowa. Kobieta niewiele starsza od Perrie, która jednym spojrzeniem potrafiła sprawić, że człowiek zaczynał wątpić we własne możliwości, tracił ambicje, czy dostawał paraliżu. Mała, niepozorna i groźna kobieta, która poniżała, gnoiła i w niemy sposób zastraszała Edwards. Ale czy konieczność posiadania pracy była jedynym powodem, dla którego blondynka nie uciekła z firmy?

Tego dnia Perrie była bardzo zmęczona. Do późnych godzin wieczornych siedziała nad projektem dla ważnego klienta. Zadanie to było sporym wyróżnieniem dla niej i dało szansę wykazania się i zarazem polepszenia swoich umiejętności.

Blondynka zasypiając, zapomniała podłączyć telefon do ładowarki, w efekcie czego urządzenie rozładowało się w ciągu nocy, budzik nie zadzwonił, dziewczyna nie obudziła się o odpowiedniej porze i spóźniła się do pracy.

Jade była wściekła. Sala konferencyjna pękała w szwach. Znakomici graficy, copywriterzy i spece od zaawansowanego marketingu czekali niecierpliwie, aż zobaczą jej projekt, przed ostatecznym zaprezentowaniem go klientowi.

Edwards pierwszy raz była aż tak przerażona, gdy wchodziła, a wręcz wbiegała do budynku, w którym mieściła się siedziba firmy. Pociły jej się dłonie oraz czoło i nie miało to nic wspólnego z wysiłkiem fizycznym. Była wykończona psychicznie i najzwyczajniej niewyspana. Blondynka szybkim krokiem przemierzyła odcinek od drzwi wejściowych do windy.

- Zabije cię. - zaćwierkała Leigh-Anne, ciesząca się z porażki zawodowej konkurentki.

- Wyleje mnie! Wypatroszy, załata, zje moje flaki ze smakiem na lunch, po czym wyleje! - zaczęła panikować, jadąc na odpowiednie piętro.

- Może jeszcze zgwałci. - dodała ciemnoskóra ze złośliwym uśmieszkiem. - Aaa i wiedźmy raczej żywią się gałkami, więc trzymaj ślepia z dala od dekoltu Thirlwall.

- Dziękuję za wsparcie. - odetchnęła, starając się uspokoić. - Ale przysięgam, że moją ostatnią wolą będzie twój jęzor w sosie własnym z odrobiną jadu. - dodała, po czym opuściła windę z wymuszonym uśmiechem na twarzy.

Perrie popędziła do sali konferencyjnej, modląc się, aby to nie był jej ostatni dzień w pracy. Nie zniosłaby utraty miesięcznej, stałej sumy wpływającej na jej konto.

Prezentacja przed współpracownikami przebiegła bardzo pomyślnie. Edwards co kilka słów nerwowo spoglądała na szefową, która siedziała prosto z ramionami skrzyżowanymi na piersiach i uważnie obserwowała jej każdy najmniejszy ruch. Blondynka miała wrażenie, że kobieta nawet odlicza sekundy między jej mrugnięciami, przez co poruszała powiekami dwa razy częściej, niż robiłaby to naturalnie.

One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz