Historia Zaklęta w Krysztale #1

279 31 3
                                    

-Oh, dziękuję! - zachichotałam kokieteryjnie kołysząc lekko czterema puchatymi ogonami, jednego z nich zaś używając niemal jak damy używają wachlarza. Następnie wlałam w siebie kolejnego drinka, niemal od razu.

-Ależ nie ma za co, tak piękna kobieta powinna być obsypywana komplementami – oznajmił kitsune o pięciu złotych ogonach, które mieniły się lekko w świetle kolorowych lampek rozwieszonych po przestronnej sali. Gdzieś po środku znajdowała się kula stworzona z kawałków lustra, pod nią parkiet taneczny, ja siedziałam przy barze a pomiędzy mną a parkietem znajdował się labirynt wysokich stolików z równie wysokimi krzesłami. Jeszcze chwilę temu tańczyłam jak każdy z gości Giny, która obchodziła właśnie kolejną setkę, chyba trzecią... albo czwartą... nie wiem! Jestem zbyt pijana by myśleć. Ale na pewno są to jej urodziny a ja dostałam się na tą imprezę głównie przez to, że sama organizatorka była przez jakiś czas moją opiekunką. Była tutaj właściwie śmietanka towarzyska jak i wiele młodych i dorosłych lisów, w końcu kitsune starzeją się nieco inaczej niż pozostałe rasy. Byłam osobiście jedną z najmłodszych obecnych, mając ledwie setkę na karku, chociaż mało kto zdawał sobie z tego sprawę – cztery ogony i wszyscy myślą, że jesteś dorosła! Ah, jak milusiooo... -Powinnaś słyszeć je przez cały czas, do późnej nocy... - brązowowłosy przysunął się do mnie wpatrując się w moje pewnie lśniące od alkoholu i ciemności oczy. -I od samego rana... - jego dłoń spoczęła na moim udzie, nie osłoniętym przez krótką, obcisłą granatową sukienkę. Zachichotałam głupiutko i strzepnęłam z obrzydzeniem jego dłoń.

-A to prawda, ale nie ma śmiałka, który by chciał być ze mną od samego rana – oznajmiłam bez zająknięcia. Wciąż mogłam mówić składnie i nienagannie, więc chyba wciąż za mało w siebie wlałam. Chociaż, Ukyo był innego zdania... W ogóle, zrobił mi taki wstyd...

(...)

Zebrałam ciemne włosy w wysokiego kucyka, wpinając w nie jeszcze drobne ozdoby i zakładając kolczyki, a następnie spojrzałam na siebie w lustrze. Duże, lśniące błękitem oczy podkreślone, wargi też, sukienka leżąca idealnie na mnie, szyta na miarę i mieniąca się delikatnie nawet w najdrobniejszym świetle. Uśmiechnęłam się dumna do samej siebie.

I-de-a-lnie!

Gina mówiła, że na imprezie będzie mnóstwo różnych ludzi, w tym wiele lisów, a po tym jak nasłuchałam się jej opowieści z jej podbojów miłosnych, samej mi się zachciało takowych. To musiało być strasznie fajne, gdy mężczyźni wokół niej skakali i ją adorowali i miała wszystko co chciała, ah, też tak chciałam...! Chyba mało która kobieta nie chciałaby, by mężczyźni obdarowywali ją swoją uwagą. Dlatego też postanowiłam, że zrobię z siebie chodzący kryształek. W sumie pasuje, czasem nazywano mnie kryształkiem, nawet Ukyo parę razy się to wyrwało, więc czemu by nie wcielić tego w życie? Jeśli taka cholera jak Ketsurui mogła być nazywana sreberkiem, Giną, to ja mogłam być Kryształkiem! Zamruczałam przeciągając się jeszcze a następnie założyłam na nadgarstki srebrne bransolety w kształcie obręczy i poszukałam takiego samego naszyjnika, a właściwie mini kolii wysadzanej białymi cyrkoniami. Drobna ale lśniąca, idealnie pasująca. Gdy już ją znalazłam założyłam na szyję i zapięłam, w tym samym momencie, w którym usłyszałam kukanie kukułki w zegarze. Oho, na mnie czas! Mam się spotkać z Ukyo na dole, w holu i mamy pójść razem. Założyłam w pośpiechu czarne szpilki z granatową podeszwą, chwyciłam niewielką torebkę i wybiegłam nawet nie zamykając drzwi. Cały budynek należał do rodziny Giny, a ja miałam tu tylko trochę ubrań i innych drobiazgów, poza tym, nie sądziłam by ktoś odważył się wejść do mojego pokoju pod moją nieobecność.

Zbiegłam po marmurowych schodach i pociągnęłam nosem, szybko lokalizując Ukyo. Stał oparty o barierkę i palił, znowuuu... Pokręciłam głową z dezaprobatą. Mnie upominał, że w ogóle chciałam spróbować a sam kopci jak smok. Hipokryta. Ale jak zwykle bardzo elegancki i jednocześnie luźny hipokryta... Biała koszula, jeansy, włosy zmierzwione... Na pewno i za nim lisice się oglądają! Po raz kolejny pogratulowałam sobie wyboru butów, w szpilkach może będę mniej wyglądać jak krasnal. Podbiegłam do niego i przytuliłam od tyłu.

Kiedy Kryształ ZgaśnieWhere stories live. Discover now