4.

8 0 0
                                    

W końcu nadszedł ten dzień , w którym wszystko się zakończy. To od nas dziś zależy czy zdobędziemy Akkę czy nie. Wstałem pośpiesznie z łoża. Musiałem się szybko przygotować założyłem lepszą koszulę , kolczugę i resztę zbroi. Na koniec przypiąłem miecz do mojego pasa i założyłem hełm. Oślepiło mnie światło wschodzącego dnia. W centrum placu stał mój ojciec z Sułtanem , mówili do żołnierzy. Było nas dużo , ponad batalion , lecz krzyżaków było dwa razy tyle. Podszedłem do taty , gdy skończył przemawiać. 

- Witaj ojcze ! Jak nastroje ? 

- O ! Witaj mój młody żołnierzu ! Zapowiada się piękny dzień na bitwę nieprawdaż ? 

- Masz rację , pogoda jest dziś bardzo dobra. A jaką taktykę obierzemy na początek ? 

- Prawie bym zapomniał , Sułtanie ? 

- Najpierw przeprowadzimy ostrzał ze wszystkich naszych katapult na frontalne mury. Osłabimy ich trochę , to może szybciej się poddadzą. 

- Gdyby to było takie łatwe.

- Coś się stało młodzieńcze ? - zapytał zatroskany Al-Aszraf.

- Sęk w tym , że mury są bardzo mocne , a nasi wrogowie mają dużą ilość kuszników. 

- A my mamy wyszkolonych łuczników. 

- Niech sułtan wybaczy - odezwał się Omar  - wypadałoby przygotować wojska do wymarszu. 

- Masz rację generale Al-Sayf ! Żołnierze ! Otworzyć bramę i wychodzimy ! Sułtan chyba wyraził się dosyć niejasno , bo wszyscy latali dookoła i nikt nie wiedział co robić. 

- Niech Dżalal i Basel otworzą bramę ! - zasugerował ojciec - Nie było ich na zebraniu ! Po chwili ze śpiewem na ustach , przyszli , a raczej szlachetnie zaszczycili nas swoją obecnością. 

- Są pijani w trupa , nie dadzą rady. Ja to zrobię. 

- Dasz rady synu ? 

- Pewnie , tylko powiedz mi , co mam zrobić. 

- Skrzydła drzwi można otworzyć tylko za pomocą kołowrotu. Musisz tylko nim kręcić do siebie , a drzwi się same otworzą. Bez zbędnego gadania pobiegłem do kołowrotu. Zacząłem kręcić kołowrotem. Drzwi z wolna zaczęły się otwierać. Wkrótce stanęły przed wszystkimi otworem. 

- Wielki Sułtanie , ktoś jeszcze musi pilnować bramy w razie niespodziewanego odwrotu.

- Samir , ma rrację ktoooś mumusi zozostać przy bramie. - powiedział na wpół trzeźwy Dżalal. 

- Abbas ! Ty zostaniesz przy bramie. Jeszcze nie umiesz dobrze mieczem wywijać , więc zostajesz. 

- A młody może iść ! 

- On przynajmniej wie co to kontra. - skarcił go Omar. Abbas obrócił się na pięcie i usiadł naburmuszony pod murem. 

- Żołnierze ! Wymarsz !!! - rozkazał Sułtan. Czterech najsilniejszych żołnierzy miało nieść S. na czymś w rodzaju lektyki. Ojciec ruchem dłoni , zaproponował bym szedł z nim na początku batalionu. Czuję zarówno strach jak i podekscytowanie , odgłosy pobrzękujących zbroi dodawają otuchy , bo wiem , że nie idę sam. Dotarliśmy na wyznaczone miejsce. Żołnierze postawili lektykę w bezpiecznym miejscu. Na zewnątrz wyszedł Sułtan i zaczął wydawać rozkazy : 

- Szykować katapulty !!! Szybciej ładować te kamienie ! Czas nagli !! Mam nadzieję , że ekscelencja nie będzie długo tak żywo wydawać tych rozkazów , bo już mi uszach świszczy. Z daleka można było zobaczyć ustawionych na murach kuszników. Była to trochę nierozsądna decyzja , równie dobrze mogliby nie wystawiać ich wcale. Chcieli się popisać , typowe zachowanie ze strony silniejszego wroga. Na znak Sułtana , z katapult ze świstem wyleciały głazy. Z hukiem uderzyły w mur robią dość duże dziury. Paru kuszników zostało zabitych reszta zwiała. 

- Aleśmy im dali popalić !!!! - ucieszył się wielki Al-Aszraf.

- To jeszcze nie koniec Sułtanie , coś tu leci !!! 

- Na Allaha !!! Kryć się !!!!! Nad naszymi głowami przeleciał olbrzymi bełt. Wbił się niedaleko katapult. 

- Jasna cholera !!! Krzyżyki mają balistę ! - skomentował Sułtan. 

- Rozpocząć ostrzał baszty ! - rozkazał mój ojciec. 

- Skąd wiesz , z której strony nadleciał bełt tato ? 

- Cały czas obserwowałem zamek , nadleciał z prawej baszty. Sułtanie wydaj rozkaz ! 

- Ognia ! Wszystkie katapulty , które były po odpowiedniej stronie wyrzuciły głazy w stronę baszty. Trafiły idealnie w część wieży , gdzie stała balista. Broń Krzyżaków  z powodu braku podłoża pod sobą , zaliczyła czułe spotkanie z matką ziemią. Wszyscy żołnierze wznieśli triumfalny okrzyk na cześć mojego ojca. Sułtan był rozpromieniony. 

- No , no chłopcy ! Świętować będziemy później. Teraz skupmy się na walce. Kontynuowaliśmy ostrzał murów miasta. 



Uchodźca z AkkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz