- Śniadanie było pyszne matko. Pomimo skromnego asortymentu , gotujesz nadal wspaniale.
- Ach , już mi tak nie pochlebiaj Samirze. Skoro pojadłeś , to może pójdziesz pomóc ojcu ?
- W swoim fachu raczej nie potrzebuje pomocy , he he. Dobra idę do namiotu , bywaj.
-Bywaj synu. Wybiegłem z namiotu , przypomniało mi się , że muszę przygotować zbroję i broń. Żołdaków i ojca nigdzie nie było widać. Pewnie razem z Sułtanem planują jak rozegrać bitwę. Pomyślałem , że wypadałoby trochę poćwiczyć walkę mieczem. Wziąłem z namiotu miecz i udałem się na pole treningowe. Czekał na nim mój przyjaciel. Miał na imię Jubair Al-Hakim. Razem w dzieciństwie robiliśmy wszystkim różne kawały , a teraz będziemy walczyć ramię w ramię na polu bitwy.
- Witaj Samirze ! Jak zdrowie dopisuje ?
- Witaj Jubair , naprawdę nie sądziłem , że ojciec pozwoli ci walczyć.
- He he. Nie zapominaj , mam już siedemnaście lat , a ty nadal szesnaście.
- Już się tak nie wymądrzaj i tak lepiej strzelam z łuku. Jubair poklepał mnie przyjaźnie po ramieniu.
- Może trochę potrenujemy ?
- Jasne , zaczynajmy. Wiele się nauczyłem podczas tego pojedynku. Jubair nauczył mnie jak dobrze kontrować ciosy przeciwników. A także , jak unikać ciosów , jak ich skutecznie prowokować ( wrogów ) oraz jak wykorzystywać otoczenie do walki. Trening zajął nam dobre cztery godziny.
- Było bardzo dobrze , Samir. Z takimi umiejętnościami odbijemy Akkę.
- Rzym nie w jeden dzień zbudowano. Krzyżacy mają silnych sojuszników.
- O , a co do Rzymu. Zawsze chciałem odwiedzić Włochy , podobno to piękny kraj.
- Też bym się gdzieś wybrał. Jeszcze nigdy nie byłem w innym państwie.
- Ja byłem tylko w Grecji. Tam też jest pięknie , kobiety też są niczego sobie. Uśmiechnął się szelmowsko.
- Tobie to tylko wino i kobiety w głowie.
- To nie moja wina , że wino jest takie dobre.
- Dobra , idę spytać ojca czy czegoś nie potrzebuje. Do zobaczenia.
- Cześć. Będę czekał na ciebie tutaj po zachodzie słońca. Kiwnąłem głową porozumiewawczo i odszedłem. Tylko gdzie szukać taty. Skierowałem się do namiotu Sułtana. Może tam go znajdę. Nie myliłem się, ojciec obgadywał plan przejęcia miasta z wielkim Al-Aszrafem.
- Witaj synu !!! Jak tam u ciebie ?
- Wszystko dobrze. Witaj wielki Sułtanie. Czy mogę spytać kiedy planujemy bitwę ?
- Ha ha ha , widzę , że podajesz się do ojca !!! Dobrze powiem ci młodzieńcze. Bitwę planujemy na jutro , więc lepiej dobrze się wyśpij.
- Widzę , iż wielmożny Sułtan woli mieć zdobycie miasta za sobą.
- Proszę , tylko bez tych pochlebstw , nie lubię tego. I masz rację synu , lepiej będzie gdy pozbędziemy się tych głupich krzyżyków raz na zawsze. Zresztą już prawie wygraliśmy. Damy im posmakować pocisków z naszych katapult !!!
- Mury miasta są bardzo mocne , a Krzyżowcy to też nieliche chłopy. Oblężenie może potrwać nawet miesiąc.
- Masz bystry umysł chłopcze. Ale , nie poddam się tak łatwo.
- Dobry pomysł wielki Sułtanie. Pozwól , że was teraz opuszczę.
- Idź , mój synu, przygotuj się , odpocznij , do bitwy jeszcze czas.
- Bywajcie. Przypomniałem sobie , że nie przygotowałem swojego orężu. Szybko udałem się do swojego namiotu. Wyciągnąłem miecz z szafy i naostrzyłem go. Ze stojaka w rogu namiotu zdjąłem kolczugę. Mam z nią dobre wspomnienia. Ojciec mi ją dał , gdy ukończyłem mój trening w walce mieczem. Odłozyłem ją na łoże. Tak samo zrobiłem z karwaszami i nagolennikami. Przygotowałem sobie również łuk , strzały i kołczan. Skończywszy szykowanie broni , udałem się na spotkanie z Jubairem.
CZYTASZ
Uchodźca z Akki
Narrativa StoricaRok 1291 r. był dla Akki złym czasem , także dla młodego Samira. Rozgoryczeni muzułmańscy buntownicy pragną odzyskać swoje ziemie z rąk Krzyżaków. Samir posłany pod mury cytadeli na zwiad , pada ofiarą niewoli. Jego rodzina także nie wychodzi z tego...