2.

10 1 0
                                    

- Śniadanie było pyszne matko. Pomimo skromnego asortymentu , gotujesz nadal wspaniale.

- Ach , już mi tak nie pochlebiaj Samirze. Skoro pojadłeś , to może pójdziesz pomóc ojcu ? 

- W swoim fachu raczej nie potrzebuje pomocy , he he. Dobra idę do namiotu , bywaj. 

-Bywaj synu. Wybiegłem z  namiotu , przypomniało mi się , że muszę przygotować zbroję i broń. Żołdaków i ojca nigdzie nie było widać. Pewnie razem z Sułtanem planują jak rozegrać bitwę. Pomyślałem , że wypadałoby trochę poćwiczyć walkę mieczem. Wziąłem z namiotu miecz i udałem się na pole treningowe. Czekał na nim mój przyjaciel.  Miał na imię Jubair Al-Hakim. Razem w dzieciństwie robiliśmy wszystkim różne kawały , a teraz będziemy walczyć ramię w ramię na polu bitwy.

- Witaj Samirze ! Jak zdrowie dopisuje ? 

- Witaj Jubair , naprawdę nie sądziłem , że ojciec pozwoli ci walczyć.

- He he. Nie zapominaj , mam już siedemnaście lat , a ty  nadal szesnaście.

- Już się tak nie wymądrzaj i tak lepiej strzelam z łuku. Jubair poklepał mnie przyjaźnie po ramieniu. 

- Może trochę potrenujemy  ? 

- Jasne , zaczynajmy. Wiele się nauczyłem podczas tego pojedynku. Jubair nauczył mnie jak dobrze kontrować ciosy przeciwników. A także , jak unikać ciosów , jak ich skutecznie prowokować ( wrogów )  oraz jak wykorzystywać otoczenie do walki. Trening zajął nam dobre cztery godziny. 

- Było bardzo dobrze , Samir. Z takimi umiejętnościami odbijemy Akkę.

- Rzym nie w jeden dzień zbudowano. Krzyżacy mają silnych sojuszników.

- O , a co do Rzymu. Zawsze chciałem odwiedzić Włochy , podobno to piękny kraj. 

- Też bym się gdzieś wybrał. Jeszcze nigdy nie byłem w innym państwie. 

- Ja byłem tylko w Grecji. Tam też jest pięknie , kobiety też są niczego sobie. Uśmiechnął się szelmowsko.

- Tobie to tylko wino i kobiety w głowie.

- To nie moja wina , że wino jest takie dobre. 

- Dobra , idę spytać ojca czy czegoś nie potrzebuje. Do zobaczenia.

- Cześć. Będę czekał na ciebie tutaj po zachodzie słońca. Kiwnąłem głową porozumiewawczo i odszedłem. Tylko gdzie szukać taty. Skierowałem się do namiotu Sułtana. Może tam go znajdę. Nie myliłem się, ojciec obgadywał plan przejęcia miasta z wielkim Al-Aszrafem. 

- Witaj synu !!! Jak tam u ciebie ? 

- Wszystko dobrze. Witaj wielki Sułtanie. Czy mogę spytać kiedy  planujemy bitwę ? 

- Ha ha ha , widzę , że podajesz się do ojca !!! Dobrze powiem ci młodzieńcze. Bitwę planujemy na jutro , więc lepiej dobrze się wyśpij. 

- Widzę , iż wielmożny Sułtan woli mieć zdobycie miasta za sobą.

- Proszę , tylko bez tych pochlebstw , nie lubię tego. I masz rację synu , lepiej będzie gdy pozbędziemy się tych głupich krzyżyków raz na zawsze. Zresztą już prawie wygraliśmy. Damy im posmakować pocisków z naszych katapult !!! 

- Mury miasta są bardzo mocne , a Krzyżowcy to też nieliche chłopy. Oblężenie może potrwać nawet miesiąc. 

- Masz bystry umysł chłopcze. Ale , nie poddam się tak łatwo. 

- Dobry pomysł wielki Sułtanie. Pozwól , że was teraz opuszczę. 

- Idź , mój synu, przygotuj się , odpocznij , do bitwy jeszcze czas. 

- Bywajcie. Przypomniałem sobie , że nie przygotowałem swojego orężu. Szybko udałem się do swojego namiotu. Wyciągnąłem miecz z szafy i naostrzyłem go. Ze stojaka w rogu namiotu zdjąłem kolczugę. Mam z nią dobre wspomnienia. Ojciec mi ją dał , gdy ukończyłem mój trening w walce mieczem. Odłozyłem ją na łoże. Tak samo zrobiłem z karwaszami i nagolennikami. Przygotowałem sobie również łuk , strzały i kołczan. Skończywszy szykowanie broni , udałem się na spotkanie z Jubairem.

Uchodźca z AkkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz