Nadszedł dzień 4 maja roku 1291. Przez ten cały czas nie działo się nic szczególnego. Cały czas wystrzeliwaliśmy spore ilości głazów, dzięki czemu mury się zniżyły i będziemy mieli łatwiejszy dostęp do miasta. Sułtan był zmęczony ciągłym chodzeniem w obie strony, więc przenieśliśmy nasze namioty koło katapult. Szpitalnicy dokonywali wielokrotnie wypadów z miasta, lecz każdy z nich kończył się klęską. Ojciec powiedział mi, że już niedługo prawdopodobnie przejmiemy miasto. Dzisiejszy dzień był jakiś dziwny. W Akce panowało takie jakby '' poruszenie'' , na murach nie było żadnych wartowników. Wysłaliśmy zwiadowcę, żeby sprawdził co się dzieje w mieście. Wrócił po paru godzinach z raportem.
- Generale ! Do Akki przybył król Cypru i Jerozolimy. Sam Henryk II Cypryjski.
- Kto to jest, ojcze ?
- Tak jak powiedział żołnierz, król. Pewnie przybył ze swoim wojskiem, by wspomóc obrońców. Jakże przewidywalne ze strony Krzyżaków, chcą się bić, a później wzywają wsparcie.
- To my zaczęliśmy atak tato.
- Nie chodzi o tą konkretną bitwę synu. Myślisz, że po co papież Urban zwołał synod w Clermont ponad dwieście lat temu ? Odpowiedź jest prosta, chce się pozbyć niewiernych. To dlatego było już siedem krucjat, lecz na szczęście krzyżowcom się nie powiodło, tym lepiej dla nas. Gdy odbijemy Akkę z ich obesranych łap, to może wreszcie będzie spokój w Ziemi Świętej !!!
- Ciszej ojcze, nie głoś tak głośno swoich poglądów. Żołnierze mogą mieć inne zdanie.
- Jestem ich generałem do jasnej cholery ! Mam w dupie to, czy mnie miłują, czy nienawidzą !
- Dobrze, zgadzam się, ale może zajmiemy się innymi sprawami ?
- Ech, no dobrze, później o tym pogadamy. Na razie zrobimy sobie przerwę. Dżalal, Basel i jeszcze innych żołnierzy popilnuje katapult, a my idziemy na obiad.
- Mam nadzieję, że nie będą znowu pijani. - westchnąłem.
- Bądź spokojny, mój synu. Odcięliśmy im wszelki dostęp do trunków.
- Lepiej dla nich, będą bardziej przydatni. Tata uśmiechnął się przyjaźnie, nic nie cieszyło go bardziej niż wojaczka, polityka, piwo i kobiety. Trener, który uczył mnie walki powiedział, że bardziej z charakteru przypominam matkę. Wszyscy inni mówili :
- Rośnie nam mały Omar ! , albo Jakiż on do ciebie podobny Omarze ! Nie wiem czemu trener ma odmienne zdanie. Przypuszczam, że to kwestia gustu. Udaliśmy się z ojcem do naszego namiotu, był jednym z największych i najlepiej zaopatrzonych. W środku unosił się piękny zapach gotowanych potraw. Matka naprawdę przeszła samą siebie, zasiedliśmy przy stole. Matka podała wszystkim szaszłyki z baraniego mięsa razem z warzywami. Takie danie zwane było kebabem. Ojciec z matką nie mieli ochoty się odezwać, pomyślałem, że może rozkręcę rozmowę.
- Tato, masz dla mnie jakieś zadania na dziś ? - zapytałem z zapałem.
- Myślę, że coś się znajdzie. Synu co byś powiedział na misję wywiadowczą ? - powiedział z błyskiem w oku.
Omarze, naprawdę nie wiem czy to rozsądna decyzja - powiedziała mama z wątpliwością w głosie.
- Jest już duży, da sobie radę - zapewnił ojciec - nie musisz się tak o niego martwić. Ojciec skończywszy posiłek wstał od stołu, poklepał się po brzuchu i wyszedł z namiotu. Matka wyraźnie zasmucona decyzją ojca zaczęła zbierać talerze.
- Nie musisz się martwić matko, dam sobie radę.
- Oj Samirze, Samirze. Nie wiem co mam o tym sądzić, martwię się o ciebie. Walka z manekinami to co innego niż walka z prawdziwymi przeciwnikami.
- Wiem o tym, długo się przygotowywałem do prawdziwych starć.
- Kojarzysz synu pewnego asasyna imieniem Altair ?
- Słyszałem dużo opowieści, podobno jeden z najlepszych asasynów z Masjafu, lecz gdy był młody dał się ponieść arogancji przez co zginął mój pra pra pra pra pra dziadek. Zapomniałem jak miał na imię.
- Przez to jego brat nie mógł wybaczyć Altairowi. - skwitowała mama.
- Ale Altair odkupił swoje winy i razem z Malikiem stali się najlepszymi przyjaciółmi.
- Nie chodzi akurat o to Samirze. On był asasynem specjalnie wyszkolonym, trenował od dziecka walkę mieczem.
- Ojciec lubił asasynów, podobały mu się ich metody. W dzieciństwie trenował mnie podobnie. Matka Samira tylko westchnęła, brakowało jej argumentów do dalszej dyskusji z Samirem. Wiedziała, że Samir da sobie radę, po prostu bardzo się o niego bała, jak to każda matka o swoje dziecko zresztą. Wstałem od stołu dziękując przy tym matce za posiłek i wyszedłem z namiotu. Pobiegłem sprintem do katapult, ojciec nadzorował tam w jakim są one stanie i wydał żołnierzom polecenia, Sułtan pewnie siedział i obmyślał swój jakże genialny plan przejęcia miasta, chociaż jak dotąd żadnych nowych pomysłów wymyśleć się nie dało. Wszyscy biegali w te i we wte, krzyczeli, trenowali walkę, strzelanie z łuku i jeszcze wiele innych rzeczy. Dobrze, że mam kogoś w mojej rodzinie, kto potrafi dyrygować. Krzyknąłem do niego na powitanie, odwrócił się i ruchem ręki pokazał bym do niego podzedł.
- Co nowego panie generale ? Ojciec skrzywił się śmiesznie, dobrze wyczuł nutkę ironii w tym jak go nazwałem.
- Odkryliśmy, że Krzyżacy w nocy zbudowali rusztowanie w jednym miejscu przy murze.
- Po jaką cholerę ?
- Oni jednak naprawdę mają w głowach kapustę ! Nasz zwiadowca powiedział mi, że w nocy starają się odbudowywać mury. Na rusztowanie wnieśli parę kamieni, jest tam też parę drabin.
- Rozumiem co masz na myśli, mam się wspiąć po murach by wejść do miasta i wykonać raport.
- Perfekcyjnie wiesz ! Sukinsyny nieświadomie nam ułatwiły zadanie ! W nocy wejdziesz po rusztowaniu na mury i dostaniesz się w okolice cytadeli. Wiem, że to daleko, ale myślę, że podołasz temu zadaniu, po drodze możesz napotkać paru łuczników, więc musisz poderżnąć im gardła.
- Czym mam tego dokonać ? Ojciec wyjął z torby bogato zdobiony puginał w pochwie i dał mi go do ręki.
- Bardzo ładny, później go sobie wypróbuję. - przypiąłem sobie broń do pasa obok miecza.
- Na pewno ci się przyda, gwarantuję ci. A teraz idź wypocznij albo porób coś innego. Warto się przed zwiadem zrelaksować.
- Podoba mi się twoje podejście. Naleję sobie wody do balii, zagrzeję w piecyku i wezmę kąpiel.
- Dobry pomysł, do zobaczenia Samirze !
- Bywaj ojcze.
CZYTASZ
Uchodźca z Akki
Historical FictionRok 1291 r. był dla Akki złym czasem , także dla młodego Samira. Rozgoryczeni muzułmańscy buntownicy pragną odzyskać swoje ziemie z rąk Krzyżaków. Samir posłany pod mury cytadeli na zwiad , pada ofiarą niewoli. Jego rodzina także nie wychodzi z tego...