- Mingyu, daj tą butelkę, kurwa. Zachlejesz się na śmierć - blondyn podszedł do wyższego chcąc zabrać mu trunek, lecz ten wziął ostatniego łyka i wywalił butelkę przez otwarte okno.
- Co ty robisz. Usiądź - niski chłopak posadził Mingyu na kanapie. Podszedł do nich czarno-włosy chłopak, który spojrzał na schlanego chłopaka, a później na blondyna.
- Mingyu połóż się spać - powiedział Seungcheol.
- Nie - powiedział i położył się na kanapie.
- Mingyu, proszę - odezwał się cicho Jeonghan.
- Zostawcie mnie samego, błagam. Wiem ile dla mnie robicie. Wy i chłopaki naprawdę jestem wam cholernie wdzięczny, lecz chce zostać sam - chłopacy w końcu dali się namówić chłopakowi, by go zostawili.
Gdy drzwi się zamknęły Mingyu, wyciągnął jeszcze jedną butelkę alkoholu. I jeszcze jedną. Pił całą noc.
Rano zacznie wypisywać do Wonwoo wiadomości. Napisze dla niego jakiś chory wiersz i zacznie go wykrzykiwać pod jego mieszkaniem.
Sam nie wiedział ile już wypił. Nawet, która jego godzina, który dzień, miesiąc czy rok. Chłopak już nie kontaktował.
Ale wiedział jedno alkohol pomagał mu zapomnieć. Ponieważ stracił osobę, na której mu jedynie zależało.
Przepraszam Wonwoo.