Mingyu:
- Tatusiu - krzyknęła mała dziewczynka, biegnąc w stronę tatusia.
- Cześć kochanie moje - powiedziałem tuląc do siebie małą. Wziąłem ją na ręce idąc w stronę kuchni.
- Cześć kochanie - podszedłem do mojej pięknej kobiety i pocałowałem ją w policzek..... Właśnie mojej...
- Mingyu skarbie, tak bardzo się za Tobą stęskniłam - powiedziała całując mnie w usta.
Gdy się odwróciła by dokończyć obiad dłonią przetarłem miejsce, gdzie mnie przed chwilą pocałowała. Dlaczego ona?
Zjedliśmy razem obiad, pobawiłem się z córeczką, spędziliśmy razem czas, i położyliśmy się spać... rutyna, która mi nigdy nie przeszkadzała, dlaczego teraz jednak się to zmieniło, dlaczego teraz się zjawiłeś... wtedy gdy ułożyłem już sobie życie?
Odwróciłem się twarzą do śpiącej kobiety. Patrzyłem przez chwilę jak śpi, odgarnąłem jej włosy z twarzy.
- Dlaczego nie mogę Cię pokochać Yuri? - powiedziałem sam do siebie, głaszcząc dziewczynę po głowie.
Przepraszam Cię.
Kilka godzin wcześniej:
- Witam, nazywam się Choi Tzuyu i jestem od dzisiaj pana sekretarką - powiedziała piękna azjatka.
- Dzień dobry, Kim Mingyu - przedstawiłem się i chrząknąłem. Pierwszy dzień bycia kierownikiem zajebiście...
Dziewczyna odprowadziła mnie do biura mówiąc, że później mnie oprowadzi i przedstawi pracownikom. Dlaczego ja się kurwa na to zgodziłem ehhh. Wszystko pięknie ładnie, ale ktoś zaczął już mi się dobijać do drzwi.
- Proszę - krzyknąłem. Drzwi się otworzyły, a ja nawet nie patrząc kto wchodzi przeglądałem coś na telefonie. Pewnie to Tzuyu coś zapomniała.
- Dzień dobry, jestem Jeon Wonwoo i mam Pana oprowadzić po korporacji - podniosłem od razu głowę słysząc to co właśnie do mnie powiedział.
Chłopak widząc mnie zamilkł, widać było po nim, że jest równie zdziwiony co ja.
Kurwa dlaczego?
Podniosłem się z krzesła i podszedłem do chłopaka. Jest jeszcze piękniejszy niż wcześniej. Wyciągnąłem rękę.
- Witam. Kim Mingyu, twój nowy szef - powiedziałem z uśmiechem, lecz chłopak go nie odwzajemnił.
Przepraszam Cię.