❤1💙

213 24 4
                                    

Jestem Mette. Wysoka blondynka o niebieskich oczach. Zdaniem wielu, ideał. Choć równie dużo osób uważa mnie za wkurzającą. No cóż, raczej się nie zmienię. Przynajmniej nauczyłam się już siebie akceptować. Chociaż nie do końca...

Kiedy miałam dziesięć lat, miałam najlepszą przyjaciółkę, Lovise. Byłam wtedy byłam zbyt młoda, by wiedzieć, co tak naprawdę do niej czuję. Myślałam, że to po prostu przyjaźń. Ona jako jedyna spędzała ze mną czas, prócz mojej kuzynki i jej koleżanki, ale cały czas mówiła, że jestem strasznie wkurzająca. Ale wiem, że i tak mnie lubiła. A wiecie skąd?

Niedługo po zaczęcia następnej klasy, byłam zmuszona opuścić szkołę. Mieliśmy się przeprowadzić do innego miasta ze względu na pracę mojego ojca. Przy pożegnaniu widziałam, że próbuje ukryć łzy, jednaj mnie nigdy nie oszuka. Znałam ją zbyt dobrze. Ostatni raz nazwała mnie idiotą, po czym odbiegła, dając mi odejść prawdopodobnie na zawsze.

Jednak już w gimnazjum wróciliśmy na stare śmieci. Jednak od tego czasu nie widziałam mojej przyjaciółki. Dużo o niej myślałam. Tak bardzo mi jej brakowało. Gdy zaczęłam dojrzewać, zaczęłam powoli rozumieć moje uczucia, jednak nie potrafiłam dopuścić do siebie myśli, że mogłabym kochać dziewczynę. Przecież to nie nienormalne! Starałam się przestać myśleć o niej. Po prostu zapomnieć i żyć dalej.

Moja nowa klasa szybko pozwoliła mi o niej zapomnieć. I to w dość brutalny sposób. Byłam zdecydowanie inna niż reszta dziewczyn. Jakoś nie kręciły mnie nigdy te wszystkie ozdóbki oraz świecidełka. Nawet nie czesze swoich włosów, bo nie obchodzi mnie zbyt mój wygląd. Jestem chłopczycą. Jednak dziewczyny z mojej klasy zdecydowanie mnie nie polubiły. Niestety.

Nie dość, że nie miałam żadnych przyjaciół, to wszyscy cały czas się ze mnie zaśmiewali. W dodatku cały czas byłam oszukiwana, aż w końcu przestałam im ufać do reszty. Znosiłam to i starałam się być silna. W końcu i tak to był ostani rok, więc wystarczy, że prztrwam do wakacji. W nowej klasie będzie z pewnością lepiej. Z tą myślą przechodziłam każdego dnia co szkoły z wielkim uśmiechem, choć w środku czułam się zraniona.

Jednak moje nadzieję co do nowej klasy się nie sprawdziły. Na moje nieszczęście było tam parę innych osób z poprzedniej. Mogło to oznaczać tylko jedno. Ten koszmar się nie skończy. Przez to wpadłam w depresję i zaczęłam się samookaleczać. Może nie były to poważne rany, ale zawsze coś. Gdy tylko moi rodzice to zauważyli, byli zszokowani tą sytuacją. Mojej klasie się nieźle oderwało, a ja zostałam przeniesiona do innej szkoły, z dala od reszty.

Może było daleko, ale przyjemniej miałam okazję zacząć wszystko na nowo. Wreszcie miałam szansę znaleźć jakiś przyjaciół. Być lubiana. Nie musieć już chować się po kątach, by nikt mnie nie zauważył i nie zaczął wyzywać. Tylko tyle chciałam. W dodatku nowi ludzie wydawali się bić mili.

Nikt nie znał mojej przeszłości. I dobrze. Tak było zdecydowanie lepiej. Nie wiem, co by pomyśleli, gdyby wiedzieli o tym wszystkim. Jednak tak naprawdę dalej nie wyłączyłam się z depresji, mimo tego uśmiechu na mojej twarzy. Nadal nie miałam sensu życia i widziałam w sobie same wady. Dalej ciełam sobie ręce, tylko już bardziej w tajemnicy, by tym razem nikt tego nie odkrył.

I wtedy pojawiła się ona. Niższa ode mnie, blondynka, fioletowe oczy, szczupła, twarz bez uczyć i ta sama spinka w kształcie krzyża we ślniących włosach. Moje serce zabiło szybciej. Byłam przekonana, że to ona. Bo kto inny? Moja przyjaciółka z dzieciństwa. Odnalazłam mój sens życia. Niczego więcej nie pragnęłam.

- Lovise! - podbiegłam do niej z uśmiechem. Nie mogłam opanować emocji, gdy ja zobaczyłam. Miałam ochotę ją wyciskać, jednak jej chłodne spojrzenie mi na to nie pozwoliło.

- Skąd wiesz, jak mam na imię? Znamy się? - spojrzała na mnie zdziwiona. Coś we mnie pękło. Ona naprawdę mnie nie poznała? Przecież siedzieliśmy razem całe dzieciństwo. Byłam zbyt bardzo zdezorientowana jej słowami, by coś powiedzieć. Przez brak reakcji z mojej strony, po prostu odeszła, zostawiając mnie samą.

Nie mogłam w to uwierzyć. Jedyna osoba, na której naprawdę mi zależało, a ona mnie nie poznaje? Ale to chyba nie powód do rozpaczy? Zdobędę ją! Na nowo! Kiedyś będziesz moja.

Kiedyś będziesz moja! <3 |Yuri|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz