Tak, czy nie?

196 6 0
                                    

 – N-no... Zastanawiam się... Znaczy... Chciałam... Eh... – Delikatnie ją objęłam.
 – Spokojnie, mów. – Uśmiechnęłam się, a ona momentalnie oblała się rumieńcem.
 – Pójdziesz ze mną na randkę?! – w końcu to z siebie wydusiła... a właściwie wykrzyczała. Kilka osób, które akurat przechodziły obok, dziwnie na nas spojrzało, ale żadna z nas nie przejęła się tym i dalej patrzyłyśmy sobie w oczy.
 – Jasne, czemu nie? – Mela wytrzeszczyła oczy, jakby nie wierzyła, że tak prosto jej to pójdzie.
 – O-okej, to dzisiaj o siedemnastej? Przyjdę po ciebie...
 – Oke, chodź, bo reszta się niecierpliwi. – Wstałyśmy i poszłyśmy do dziewczyn.
 – Dobra, słuchajcie! Ja i Nina jesteśmy parą... – Wika przykleiła się do mnie i chyba oczekiwała oklasków, ale ich nie otrzymała. Podejrzanie się na nas spojrzały, a Amelia to już w ogóle unikała mojego wzroku. Nieźle... Nagle mam dziewczynę, a na dodatek już ją zdradzam. Ciekawie, nie powiem...

Reszta lekcji minęła raczej spokojnie, oczywiście Wiktoria cały czas się do mnie przytulała i mnie zaczepiała, ale i tak się dziwię, dlaczego jeszcze nikt nas nie rozdzielił. Bo zapewne przeszkadzałyśmy strasznie.

Wracałam jak zwykle z Ewką. Zwykle dołączał do nas Tomek, ale na szczęście dzisiaj go nie było. Lubię go, ale często mnie irytuje. 

 – O czym mówiła Wiktoria? Wy tak na serio?
 – Ale co? – Popatrzyłam na nią z zaciekawieniem. Nie powiem, jestem mało rozgarniętą osobą. Często nawet zapominam, co było na kartkówce, którą napisałam kilka minut wcześniej.
 – No to, że jesteście parą...
 – Aaa, o to chodzi! No, powiedzmy.
 – Jak to ,,powiedzmy''?! Jesteście, czy nie? – Zirytowała się. Ewka bardzo szybko się denerwuje i niecierpliwi.
 – N-no tak... – Przewróciłam oczami. Nie kłamię, będziemy razem tylko dwa tygodnie, a potem będę mogła powiedzieć, że to była moja kara.

Mam tylko nadzieję, że Wika nie będzie nalegała, aby powiedzieć o tym rodzicom. Boję się ich reakcji... Na pewno nie będą zadowoleni, chociaż myślę, że nie byliby źli. Jak już, to trochę zawiedzeni... Pewnie oczekują ode mnie wspaniałej przyszłości – przystojny, kochający mąż, dwójka dzieci i piesek. Jednak ja siebie tak nie widzę, nie wyobrażam sobie takiego życia – byłoby to trochę straszne...

Biała różaWhere stories live. Discover now