1.Welcome back my friend.

136 4 1
                                    

Obudził go głośny huk burzy, który rozniósł się po budynku echem.

Odwrócił się na plecy i rozejrzał się ostrożnie, starając przypomnieć sobie jak się tutaj znalazł.

Przez duże otwory dachu spływały krople deszczu, skapując na jego twarz.

Sięgnął do kieszeni po latarkę, w swoim brudnym i skurzonym prochowcu i rozświetlił pomieszczenie.

Prócz cichego skapywania wody na podłogę, słychać było już coraz cichsze odgłosy burzy w oddali.

Nie wiedział gdzie się znajduje i co się z nim działo.

Czuł silny ból głowy, a na jego ręce znajdowały się głębokie szramy po cięciach.

Usiadł powoli , opierając się o brudną i zdrapaną ścianą .

-Co do cholery?- powiedział do siebie i wsadził dłoń do kieszeni by znaleźć telefon komórkowy i zadzwonić do swojego najlepszego przyjaciela Deana.

Pech chciał że w budynku tym nie było sygnału.

Przeklął pod nosem i wstał powoli łapiąc się za parapet .

Oświetlił latarką w poszukiwaniu wyjścia i potykając się o gruz i szybko się udał na zewnątrz, wydostając się z opuszczonego budynku.

***

Szedł prosto przed siebie, nie znając miejsca swojego położenia.

Znalazł się w dużym parku Central Park, gdzie latarnie świeciły słabym światłem.

Opadł na ławkę i wyciągnął swój telefon z kieszeni, i uśmiechnął się na myśl zasięg jest ponownie się pojawił.

Wykręcił numer telefonu Deana i oczekiwał na połączenie, lecz słychać było tylko pocztę głosową.

Zadzwonił ponownie, lecz kontaktu z Deanem nadal nie było.

Dlaczego nie odbiera? - pomyślał anioł i wykręcił ponownie numer telefonu, tym razem do Sama, z którym także nie było kontaktu.

Miał dziwne wrażenie że coś musiało się wydarzyć strasznego, skoro ani Sam ani Dean nie odbierają od niego telefonu.

Zerwał się z ławki i poszedł do serwisu samochodowego by ukraść jakiś sprawny jeszcze samochód.

Nie mógł latać ani się teleportować, czuł głód, strach czy pragnienie, od momentu kiedy stracił swoje moce, zawierając pakt z szamanem voodoo Papa Luo , by uratował Deana z objęć śmierci w zamian ze jego łaskę, która miała być jednym ze składników do zaklęcia szamana.

Był człowiekiem i starał się jakoś żyć.

Tęsknił za swoimi mocami, skrzydłami , nie potrafił się pogodzić z tym faktem.

Cieszył się że jego przyjaciel jest cały i zdrowy, starał się nie pokazywać po sobie swoich słabości, przy Deanie, który nie potrafił pojąć tego co anioł dla nie go zrobił.

Był wściekły na Casa ,że ten zawarł pakt z szamanem i nie udawał tego że jest na niego zły za jego decyzje.

Wsiadł do ukradzionego samochodu, i odjechał szybko z parkingu.

Miał nadzieje że nie będą szukać tego samochodu, ale zanim go znajdą, Cas będzie już w domu.

***

Po długiej i męczącej drodze, dojechał do bunkru ludzi pisma w Kansas, gdzie mieszkał razem z Winchesterami.

Zaparkował samochód przed wyjściem i po cichu wszedł do środka.

Dźwięk otwieranych drzwi był głośny.

Zeszedł na dół i położył kurtkę na stole, odwrócił się by iść do pokoju, lecz poczuł silny ból łamiących się kości nosa.

Upadł na ziemię z jękiem i przetarł obolały nos, z którego leciała krew.

Nim zdążył zobaczyć, kto uderzył go w twarz, oberwał drugi raz tym razem w brzuch i złapał się za niego.

-Proszę...-próbował coś powiedzieć łamliwym i obolałym głosem, chroniąc się przed kolejnymi uderzeniami, lecz przerwał, przykładając rękę by okryć zakrwawiony i obolały nos.

Kręciło mu się w głowie od uderzenia,lecz usiadł ostrożnie i oparł się o ścianę, spoglądając na przeciwnika.

Był to Dean, u którego na twarzy malowała się nienawiść i chęć zadania kolejnego ciosu przyjacielowi.

-Masz czelność pojawiać się tutaj, po tym co zrobiłeś ?! -Krzyknął Dean i zrzucił lampę ze stołu i oparł się o stół, przecierając skronie palcami.

Castiel spojrzał na przyjaciela, i złapał się za blat by ostrożnie wstać.

Podszedł ostrożnie do Deana, lecz ten machnął mu palcem wskazującym na drzwi.

-Dean... co ja- próbował wydusić coś anioł, lecz Dean szarpnął go w stronę wyjścia.

-Wynoś się!- Krzyknął ponownie Winchester.

Anioł spojrzał smutnym wzrokiem na przyjaciela, złapał za płaszcz i posłusznie wyszedł na zewnątrz.

Nie wiedział co się stało i dlaczego jego przyjaciel tak go potraktował.

Obolały i totalnie przerażony postawą przyjaciela, usiadł do samochodu i pojechał, nie wiedząc dokąd się już udać.

Parkując na poboczu w lesie, opuścił siedzenie i starał się zasnąć.

Pragnął jeszcze raz porozmawiać z Deanem...

Ale tym razem nie da się wyrzucić...

Musiał dowiedzieć się co się z nim stało i dlaczego Dean go nienawidzi.

Chciał tam wrócić, i wyjaśnić wszystko ze swoim przyjacielem.

Identity Theft: SPN FANFICTIONWhere stories live. Discover now