*Star*
Dlaczego ten pałać musi być taki duży! Do tej sali tronowej idę już chyba z pół godziny. Mam nadzieje że się nie zgubie,no ale ...
Strażnik: Witaj 'Star' Butterfly
-Cześć... (odwróciłam się do niego) Czekaj jak ty do mnie powiedziałeś?
Strażnik: Oj przepraszam 'Księżniczko' (zaśmiał się)
-Rozkazuje opuścić ci ten pałac, już tu nie pracujesz
Strażnik: (ze złością na twarzy, złapał mnie za ręke)
-Co ty robisz?!, puszczaj
Strażnik: Słuchaj malutka, już nie jesteś tu księżniczką
(Chciał mnie uderzyć, ale nagle zastygł w miejscu a jego żyły stały się fioletowe, tak jak u mojej matki. Przypadek?)
-Aha? (poszłam przepraszam pobiegłam dalej, biegłam nie myśląc o niczym, zamknęłam oczy i przez przypadek wbiegłam w drzwi, były to drzwi od sali tronowej)
Weszłam i to co zobaczyłam było dla mnie szokiem, na tronie siedziała.... ECLIPSA.
-Eclipsa?!
E: Witaj Star (powiedziała z uśmiechem na twarzy)
Ucieszyłam się Eclipsa ochroniła tron, przed innymi, może ochroniła moją matkę! Podbiegłam do niej i kiedy byłam już niedaleko niej, ta podniosła różdżkę (nawet nie zauważyłam że jej nie mam) i strzeliła do mnie. Poleciałam na drugi koniec sali
-C-c... co? Ale dlaczego?
E: Naprawdę myślałaś że jestem tu tylko po to aby rozmawiać z tobą i popijać herbatkę? (zaczęła się śmiać)
-Nie, nie nie nie to nie może być prawda... TO TY ZABIŁAŚ MOJĄ MATKĘ?!
E: Nie to nie byłam ja.
-Więc co jej zrobiłaś ?
E: ja? ja jej nawet nie dotknęłam.
- WIĘC KTO TO BYŁ!
E: (zaśmiała się) naprawdę chcesz wiedzieć kto to był?
-GADAJ!
E: No niech ci będzie (śmiała się cały czas), a więc był to : ...... TOFFE.
-Eclipsa możesz sobie nie żartować, to może zniszczę cię szybko i bezboleśnie.
E: (śmieje się ) A Star zapomniałam ci powiedzieć, twój kolega Marco cię szukał
Dwóch strażników wprowadziła ledwo żywego Marco trzymali go za ręce
-Marco, co oni ci zrobili?!
Marco: S-star...
-ECLIPSA WYPUŚĆ GO on nie jest niczemu winien weź mnie!
E: dobrze.
-co?
E: zgadzam się, ale warunek jest taki: oddasz mi swoją moc (uśmiechnęła się)
Razem z Marco jednocześnie powiedzieliśmy : CO???!!!, oczywiście Marco ledwo co to powiedział.
-Przecież to jest nie możliwe!
E: Oczywiście że jest, wystarczy że podasz mi dłoń.
Przypomniałam co się stało mojej mamie po umowie z Eclipsą ,ale musiałam uratować Marco.
-Zgoda, ale obiecaj że wypuścisz, Marco.
Marco : Star nie..
E: Obiecuje.
Ledwo do niej podeszłam, nie mogłam nic zrobić bo mogła by skrzywdzić Marco, wysunęłam rękę. Kiedy już prawe ją jej podałam nagle Marco krzyknął strasznie głośno jakby wszystkie siły mu wróciły:
Marco: NIEEE!!!!
Na jego policzkach pojawiły się księżyce które świeciły, moje serduszka także zaczęły świecić. Marco zniszczył strażników , na co Eclipsa szybko złapała moją dłoń ale na szczęście Marco szybko się na mnie rzucił i przerwał umowę. Eclipsa wkurzyła się tak bardzo, że wzięła różdżke i strzeliła do Marco z całej siły.
*Strzał*
-NIEE!!!, (podbiegłam do niego) Marco, Marco otwórz oczy proszę otwórz oczy!
M: (ostatnim tchnieniem) St-a-r kocham cię.
-Nie Marco proszę nie!
Przestał oddychać.
E:Ojej jaka szkoda, to co kontynuujemy umowę?
W jednym momencie poczułam jak ogromna moc wypełniła moje ciało, zmieniłam się w formę motyla. I głośnym głosem powiedziałam do Eclipsy
-Przez ciebie zginęła moja matka, zabiłaś Marco, wygnałaś Ojca, przejęłaś zamek... WIESZ CO JA TERAZ CZUJE? NIE WIĘC MOŻE CI POKAŻE
(Eclipsa lekko się przeraziła ale wzięła różdżkę do dłoni, i tak rozpoczęła się największa walka jaka istniała, na Mewni)
Podobało się wam, następna część za 10 obejrzeń. KONIECZNIE PRZECZYTAJ KOMENTARZE!!!

CZYTASZ
Star butterfly vs problemy z Eclipsą [ZAKOŃCZONE]
FanfictionStar Butterfly to księżniczka pochodząca z krainy Mewni. Ma ona kolegę (Marco) który pochodzi z ziemi ale przyjechał już na zawsze do niej na Mewni , Star podkochuje się w Marco, natomiast nie są razem. Pewnego dnia Eclipsa czyli pra pra pra pra pr...