2. pierwsze spotkanie

352 20 2
                                    

[T/I] - Twoje imię

[t/k/w] - Twój kolor włosów

[I/T/P] - imię twojej przyjaciółki

[T/N] - twoje nazwisko

[I/T/B] – imię twojego brata

TOG

Dorian:

Poprawiłaś [t/k/w] włosy i jeszcze raz sprawdziłaś, czy zawartość sakiewki jest pełna. Sproszkowana gloriella w odpowiedniej dawce mogła zabić, o co Ci chodziło. Czułaś swoje przerażenie, ponieważ zdawałaś sobie sprawę, że jeden błąd może Cię kosztować życie. Opanowałaś drżenie rąk i usłyszałaś pukanie do drzwi.

– Proszę – powiedziałaś cicho, prawie bezgłośnie. Przerażenie odbierało ci głos oraz musiałaś grać nieśmiałą uzdrowicielkę. Drzwi uchyliły się i pojawiła się w nich głowa księcia. Wiedziałaś, że to on, ponieważ wielokrotnie leczyłaś go gdy był chory. Teraz Ty musiałaś zabić tego pięknego chłopaka, pozbawić go życia, sprawić, że jego piękna twarz będzie podkreślona przez piękno śmierci. Wpatrywałaś się w niego delikatnie i dygnęłaś przed nim.

– Wasza wysokość... – szepnęłaś, czując bicie swojego serca, nie tylko ze stresu. Czułaś się brzydka i brudna, patrząc na piękną książęcą twarz i jego ubrania. Chłopak wyjął dłoń zza siebie, pokazując delikatną ranę.

– Nie chciałem pójść z tym do uzdrowicieli, ale przyjaciel na mnie to wymusił – uśmiechnął się rozbrajająco, a twoje myśli o zadaniu do wykonania zostały zastąpione myślami o jego uśmiechu. Pokazałaś mu najbliższe krzesło, by usiadł. Książe opadł na drewniane siedzenie i wyciągnął ranną rękę do ciebie. Zajęłaś się tym, fachowo oglądając rany i oczyszczając je. Nie miałaś żadnej okazji, by zastosować truciznę, ponieważ Dorian patrzył na ciebie i nie zamierzał odrywać od ciebie wzroku.

– Widziałem cię tu wcześniej – mruknął, próbując nawiązać rozmowę. Zamrugałaś, zdziwiona jego  chęcią do rozmowy z Tobą. Nie przestałaś zajmować się jego ręką – Ale nigdy nie powiedziałaś mi swojego imienia.

Wiedziałaś co to było. Pytanie o imię. Namoczyłaś chustkę w wodzie i znowu przyłożyłaś do rany.

– [T/I] – mruknęłaś cicho. Dorian uśmiechnął się.

– Miło mi cię poznać, [T/I] – zasalutował zdrową ręką – Jestem Dorian.

W tym momencie zdecydowałaś, że choćby cokolwiek by się wydarzyło, nigdy nie przyczynisz się do jego śmierci. Gdy tylko opuścił twój gabinet, sakiewka z gloriellą została wrzucona pod łóżko.

Chaol:

Ścigałaś się z inną dwórką Kaltain. Obydwie śmiałyście się, darłyście swoje sukienki o gałązki żywopłotów, ale z wielkimi uśmiechami biegałyście po królewskim ogrodzie. Kaltain była zajęta podrywaniem biednego Doriana, reszta dwórek wpatrywały się z wywieszonymi językami na trenujących strażników. Miałyście czas dla siebie, który wykorzystywałyście albo na zajadanie się słodyczami albo na zabawy. Nigdy nie dorosłaś, byłaś niepoważna w wielu momentach, co przyprawiało Kaltain o napady szału. Miała nadzieję, że ty będziesz wabikiem na przystojnych mężczyzn, ze względu na Twój wygląd, ale Twoja dzikość i beztroskość ich odstraszała. Ale zawsze mogła mieć kolejną piękną twarzyczkę w swoim otoczeniu.

– Nie dogonisz mnie, [I/T/P] – zaśmiałaś się perliścid, wyprzedzając przyjaciółkę. Ona też zaśmiała się, skręcając w skrót, który ty przeoczyłaś. Nie chcąc zostać przez nią przegonioną, przyśpieszyłaś, nie patrząc kogo potrącasz łokciami lub o jakie kwiaty zachaczasz suknią. Twoje [t/k/w] włosy dawno wydostały się spod ciasnego koka, rozwiewając się wokół twojej twarzy. Gdy tylko wiatr zawiał mocniej, zasłoniły Ci pole widzenia, przez co wpadłaś na kogoś. Po twardej klatce piersiowej wyczułaś, że to mężczyzna. Złapał cię, ratując przed upadkiem, na co ty instynktownie odszełaś od niego, by zobaczyć jego twarz. Odgarnęłaś włosy ze twarzy, mrugając szybko. Zobaczyłaś młodego mężczyznę z pięknymi brązowymi włosami. Był bez koszuli, spocony. Czyli był jednym z trenujących strażników, za którymi większość panien latała z wywieszonymi jęzorami. Zarumieniłaś się.

PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz