Spotkanie Zakonu Feniksa miało się odbyć na Grimmauld Place. Na początku Remus był zaskoczony tą decyzją, ale szybko zrozumiał, że było to najwygodniejsze miejsce do pomieszczenia tak wielu osób. Może i Zakon nie był już tak liczną instytucją, ale teraz dołączyła do nich również młodzież z Gwardii Dumbledore'a.
Kiedy Lupin przekroczył próg domu Blacków, poczuł dziwne ukłucie żalu. Zapragnął cofnąć się dwa lata w czasie. To tutaj pierwszy raz zobaczył Tonks, tutaj ją poznał i tu się w niej zakochał.
Nogi same go prowadziły. One znały drogę lepiej od niego. Kroczył wąskim, pogrążonym w mroku korytarzem, mijając kolejne obrazy. Ich lokatorzy spoglądali na niego nieprzyjemnym wzrokiem, niektórzy kręcili głowami, ale nic nie mówili – na szczęście.
Kiedy zbliżał się do jadalni, usłyszał dźwięki przyciszonych rozmów. Był spóźniony piętnaście minut, choć nie było to w jego stylu. Zawahał się. Mógł przecież odwrócić się na pięcie i wrócić do domu, ale czy na pewno to było dobrym rozwiązaniem. Wstrzymał oddech, a potem pchnął ciężkie, drewniane drzwi.
Na początku nie był pewny, czy aby znów nie śni na jawie. Przy skromnym stole siedziało tak wiele osób, że musiał kilkakrotnie zamrugać. Spodziewał się, że Gwardia był liczna, ale najwyraźniej były tu też osoby, które dołączyły później, kiedy widmo wojny stało się bardziej namacalne.
Remus poczuł na sobie wzrok wszystkich par oczu. Bez problemu dostrzegł starych znajomych. Najwyraźniej to Kingsley pełnił honory przewodniczącego spotkania, gdyż siedział w centralnym punkcie stołu. Według Lupina nadawał się do tego idealnie. Był wysoki, dobrze zbudowany, ale również miał charyzmę, a ludzie najzwyczajniej w świecie czuli przed nim respekt.
Obok niego znajdowali się Weasleyowie. Molly i Artur siedzieli po prawej, a po lewej Bill i Fleur. Remus zobaczył też Freda, George'a, Rona i Ginny. Przy stole siedziała też profesor McGonagall, Flitwick i Hagrid. Ale, o dziwo, największą radość sprawiło mu oglądanie twarzy swoich byłych uczniów. Nie mógł uwierzyć, jak bardzo dorośli i zmężniali przez ten czas.
Odchrząknął głośno.
– Przepraszam za spóźnienie – rzekł, a jego głos zabrzmiał dziwnie obco.
Kingsley machnął ręką, dając mu do zrozumienia, że nic ważnego nie stracił i wskazał wolne miejsce między Neville'em a dziewczyną o długich, czarnych włosach, której imienia nie mógł sobie przypomnieć. Dopiero o chwili zauważył, że naprzeciwko siebie ma pogrążoną w myślach Ginny. Była blada jak pergamin. W pierwszej chwili Remus pomyślał, że to wina jakiejś klątwy, ale potem doszedł do wniosku, że pewnie tak bardzo martwi się o Harry'ego.
Ich spojrzenia spotkały się na chwilę. Lupin jednak szybko odwrócił głowę i jeszcze raz rozejrzał się po zgromadzonych. Kogoś mu brakowało i teraz już zrozumiał kogo.
– Gdzie jest Snape? – spytał.
To nazwisko wywołało falę szeptów i niezadowolonych grymasów. Kilkoro uczniów zaśmiało się nerwowo.
– No właśnie – zaczął Kingsley z głośnym westchnieniem. – Nie wysłałem do niego wiadomości, ponieważ uznałem, że najpierw musimy to przedyskutować. Myślę, że...
– A co tu jest do dyskutowania? – wtrącił się Ron. – Snape od początku był po naszej stronie, to był plan Dumbledore'a. A Voldemort chciał go zabić, więc nie sądzę, aby to cały czas była gra. Snape jest członkiem Zakonu i ma prawo uczestniczyć w spotkaniu.
Pomruki i ciche rozmowy się nasiliły, niektórzy popatrzyli na siebie niepewnie, niewielu podzielało zdanie Rona.
– Nie było cię przez ten rok w Hogwarcie – odezwała się dziewczyna siedząca obok Remusa i wtedy mężczyzna przypomniał sobie jej imię, Padma Patil. – Gdybyś na własnej skórze doświadczył tego, co wyprawiał Snape razem z rodzeństwem Carrow, to inaczej byś teraz gadał.
CZYTASZ
Zakończony || Serce Wybrańca || Ginny Weasley & Remus Lupin
FanfictionNa początku była wielka radość, bo Harry Potter pokonał Voldemorta. Zabił go, uwalniając tym samym świat czarodziejów od terroru. Ale potem zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Wybraniec padł na ziemię. Wielu myślało, że to z powodu wycieńczenia, ale ki...