Myśli rozbiegły się po pokoju. Każda z nich schowała się w innym miejscu. Niektóre wpełzły pod dywan, inne ukryły się za szafą, a co najmniej trzy zaszyły się w szufladzie z bielizną. Nie wychyliły nawet nosa, nie dały żadnego znaku życia. Zostawiły mnie samą z pustą głową, która już nie potrafiła na niczym się skupić.
Ale to i tak nie ułatwiało sprawy.
Tak samo jak deszcz cichutko stukający o parapet, śpiew ptaków, wiatr na strychu i szelest suchych liści w rynnie – przytłaczający chaos dnia codziennego. Chaos, który w innych okolicznościach byłby niezauważony.
Myśli uciekły, słowa się nie kleją. Pustka wypełniona obowiązkami i pozornymi zapewnieniami, że wszystko się ułoży, że będzie lepiej, będzie dobrze, będzie jak dawniej.
Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Natarczywy gość albo nie raczył zapukać, albo zamyślona lokatorka nie miała ochoty odpowiadać. W progu stanął on. Popatrzył na nią zielonymi oczami i rozpoczął prawdziwą batalię myśli. Zrobić krok do przodu czy raczej do tyłu? Ona widziała wahanie na jego twarzy, ale nie miała ochoty przerwać tej niezręcznej sytuacji. Patrzyli na siebie dłuższą chwilę, ale nie byli w stanie dostrzec dawnego młodzieńczego blasku. Było już za późno.
– Ginny. – Kiedy wymawia na głos jej imię, ona nadal nie rozpoznaje w nim cząstki siebie.
– Harry. – Mówi, jakby miało im to pomóc przełamać niewidzialną barierę.
– Uważam, że powinniśmy porozmawiać – oświadczył oschle. Stanowczo zbyt oschle...
– To rozmawiajmy.
Harry westchnął głośno, a potem niepewnie zbliżył się do dziewczyny. Bez słowa usiadł na skraju łóżka tuż przy jej ramionach. Ginny nie podniosła się. Nadal leżała na wznak i wpatrywała się w sufit, marszcząc brwi. Chłopak przyjrzał się jej dokładnie. Wyglądała dziwnie w krótkich włosach. A przez to, że ostatnio schudła kilka kilogramów kości policzkowe i żuchwę miała mocniej zarysowaną, co nadawało jej wygląd chłopczycy. Może lekki makijaż i ładne ubranie coś by zmieniły..?
– Wiesz, że mogłem cię zabić? – zapytał po dłuższej chwili.
– Nie obwiniaj się – rzekła szybko. Stanowczo zbyt szybko. – To przecież nie był twój pomysł.
– No właśnie... o tym chciałem porozmawiać.
Ginny usiadał tak gwałtownie, że zakręciło jej się w głowie. Kiedy pokój przestał wirować jej przed oczami, popatrzyła na Harry'ego z niepewnością.
– Wiem, czego oczekujesz – powiedziała. – Mam zeznawać na korzyść Hermiony.
– Rozmawiałem z Kingsleyem, jeśli odpowiednio dobierzemy słowa, to może uda nam się przekonać członków Wizengamotu, że miała na uwadze tylko moje dobro.
Przez twarz Ginny przebiegł grymas, a potem napięła myśli w cierpkim uśmiechu.
– A moje dobro też miała na uwadze? – zapytała, wstając z łóżka.
– Posłuchaj...
– Nie – przerwała, podchodząc do okna. – Choć raz to ty mnie posłuchaj.
Stała odwrócona do Harry'ego plecami, przez co ten nie potrafił odgadnąć wyrazu jej twarzy. Zapadło milczenie. Gęsta cisza zaczęła unosić się w powietrzu, tworząc toksyczną mieszankę.
– Nie potrafię jej wybaczyć – powiedziała, dokładnie akcentując każdą sylabę. – Zbyt wiele się wydarzyło i zbyt mocno pragnęłam ci pomóc. W dodatku ja nadal nie rozumiem jej gry i tego, o czym myślała, kiedy to robiła. Przepraszam, Harry, ale dla mnie to nie jest normalne.
CZYTASZ
Zakończony || Serce Wybrańca || Ginny Weasley & Remus Lupin
Fiksi PenggemarNa początku była wielka radość, bo Harry Potter pokonał Voldemorta. Zabił go, uwalniając tym samym świat czarodziejów od terroru. Ale potem zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Wybraniec padł na ziemię. Wielu myślało, że to z powodu wycieńczenia, ale ki...