Rozdział 6

2.7K 254 94
                                    

Chłopak siedział niemalże w całkowicie ciemnym pomieszczeniu. Niewielkie okienko w połowie przysłonięte starą, poszarpaną i zżółkłą firanką wpuszczało do środka znikomą ilość promieni słonecznych padających wprost na drewnianą podłogę. Nic nie znajdowało się w pomieszczeniu poza jednoosobowym, skrzypiącym łóżkiem, kilkunastoletnią zniszczoną, drewnianą szafą, biurkiem i krzesłem w równie złym stanie co inne meble. Koło łóżka stała jeszcze zakurzona lampa z wybitnie brzydkim, abażurem obitym czerwonym materiałem. Ściany pokrywała szara tapeta, odklejająca się w niektórych miejscach. Aczkolwiek wygląd tego pomieszczenia ani żadne z mebli nie miało znaczenia. Właściwie dla niego nic nie miało, poza nią. Chłopak siedział na brzegu łóżka opierając łokcie na kolanach. Jego palce wplecione były w gęste, średniej długości, roztrzepane, niemal czarne włosy. Oczy zacisnął, jakby czuł największy na świecie ból chociaż fizycznie nie bolało go zupełnie nic. Czekał i myślał. Głucha cisza otaczała jego ciało w tym wybitnie odrażającym i dobijającym pokoju. Jego skóra była niemalże trupio blada, a jedyne kolory na jego ciele stanowiły wielkie, czerwono-sine wory pod oczami. Sprawiały iż wyglądał on na wiecznie zmęczonego, a niektórzy powiedzieliby że naćpanego. To również nie miało dla niego znaczenia. Gwałtownie wstał, a materac pod nim wydał z siebie nieprzyjemny zgrzyt. Podszedł do jednej ze ścian, na której znajdowało się coś w tamtym momencie dla niego najważniejszego. Omiótł wzrokiem swoje dzieło, tak jak robił to kilkanaście razy dziennie. Była to ściana pełna zdjęć, wyrwanych stron gazet, wydruków, zapisanych kartek, ulotek i wizytówek. Znajdowało się tam wszystko, co mogło mieć jakikolwiek, nawet najmniejszy związek z Lydią Martin. Począwszy od ulotki z adresem baru, w którym ostatnio pojawiła się dziewczyna, a kończąc na wizytówce z adresem domu pewnego psychologa z Leicester. Każdy ruch, który wykonała w ciągu ostatnich miesięcy, każdy numer telefonu, miejsce które odwiedziła, zdjęcie w ubraniach, które miała na sobie widniały właśnie na tej ścianie. Znajdowała się tam również mapa miasteczka, w którą powbijane zostały pinezki następnie połączone kolorowymi nitkami. To pozwalało mu w każdej chwili kontrolować, gdzie znajduje się Lydia. Zaznaczone zostały wszystkie miejsca, które odwiedzała w poszczególnych dniach tygodnia. Rozpracowanie, jak zauważył, rutynowych czynności było dla niego dziecinnie łatwe. Czekał tyle lat na ten właśnie moment, a ona niemalże sama podała mu się na tacy. Znał już każdy jej dzień na pamięć, dlatego po odsunięciu się od ściany po kilku minutach rozmyślań po prostu zabrał komórkę i klucze do samochodu z biurka i narzucił na głowę kaptur. Chwilę potem pozostało po nim już tylko trzaśnięcie drzwiami.

— Lydio, gdy skończymy obiad pojadę do centrum miasta, aby załatwić kilka spraw, dobrze? — odparła Natalie, w następnej kolejności wkładając do ust kawałek sałaty.

Spojrzała na córkę, która zdecydowanie wyglądała na zamyśloną, ponieważ z lekkim opóźnieniem ocknęła się i odpowiedziała.

— Jasne, okej — rudowłosa kiwnęła głową mozolnie grzebiąc widelcem w jedzeniu. Nie mogła skupić się nawet na tym, ponieważ ostatnio otrzymany sms ciągle siedział w jej głowie.

— Dobrze. Co z ofertami? Wybrałaś coś?

— Nie. To znaczy tak, jestem w trakcie przekopywania się przez skrzynkę odbiorczą, która pęka w szwach, a propozycji wciąż przybywa. Potrzebuję czasu, nie chce niczego ominąć. Być może zajmie mi to jeszcze kilka tygodni zanim podejmę decyzję — odpowiedziała i wstała odkładając w połowie pełny talerz.

— Myślę, że należy ci się odpoczynek. Spędź ten czas w domu kochanie — kobieta uśmiechnęła się troskliwie myśląc, że gdy aż tyle dzieje się w życiu jej córki potrzebuje ona najzwyczajniej w świecie odpoczynku.

Już godzinę później Natalie opuściła dom, a Lydia zgodnie ze swoim założeniem spędzała wyznaczony czas przed laptopem czytając wypociny ludzi ubiegających się o współpracę z nią. Spędziła wiele godzin ciężko pracując na to, co osiągnęła. Dlatego wybór, którego musiała dokonać w żadnym wypadku nie był prosty. Pasemka bardzo długich, rudych włosów spadły jej na twarz, dlatego odruchowo założyła je za ucho. Kiedy powtórzyło się to kilkakrotnie zirytowana związała je w koczka, który nie wyszedł najstaranniej. Dziewczyna powróciła do poświęcenia całej swojej uwagi korespondencji elektronicznej. Jednakże trwało to jedynie do momentu, kiedy przeszkodził jej wibrujący telefon. Chwyciła go będąc pewna, że to po prostu wiadomość od jej mamy pytającej, co miałaby ochotę zjeść na kolacje.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 01, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

TONĄCY STATEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz