Rozdział 20.

1.7K 142 24
                                    



Podświadomie wiedział, że tak to się skończy. Nieważne jak potoczyłyby się ich losy, jakie ścieżki by wybrali... I tak skończyłoby się tak samo jak teraz. Pomimo, że tak jak obiecał, dał z siebie wszystko, to nie wystarczyło. Tom zawsze był lepszy, jeśli chodzi o pojedynki. Posiadał do tego potężny, wrodzony talent, a wszystko co robił, robił instynktownie, a były to zawsze najlepsze wybory. Tak więc teraz Masaru leżał na ziemi z raną ciętą na piersi, bez różdżki w dłoni. Odkaszlnął, wypluwając krew. Cholerny Tom użył zaklęcia krwotoku wewnętrznego.

- Generale! - Usłyszał krzyk Kosaru i odwrócił głowę w tamtą stronę. W oczach mężczyzny błyszczały łzy, a na jego twarzy widać było niedowierzanie.

Z powrotem zwrócił oczy na Toma, który stał nad nim z różdżką wycelowaną w jego tors. Miał ten swój błysk w oczach, który był tam zawsze, kiedy...

- Wiem, że chcesz to zrobić. - Uśmiechnął się słabo i wspiął się na kolana, by chociaż "na koniec" nie pozostać bez dumy. - Zrób to. - Przymknął oczy.

- Generale! - Kosaru krzyknął ponownie do dowódcy, podbiegając do bariery i próbując się przez nią przedostać, jednak bezskutecznie.

- Avada Kedavra. - Wszyscy usłyszeli słowa złowrogiego zaklęcia, które ugodziło w pierś młodego czarodzieja, a on sam osunął się na deski podestu.

- Nie! - krzyknęli wszyscy jego uczniowie, podbiegając do ciała swojego dowódcy, gdyż bariera została już opuszczona.

- Dlaczego, generale? Miałeś wygrać! - Z oczu Kosaru płynęły łzy. - Byłeś naszym mistrzem, a teraz odszedłeś tak po prostu pokonany przez tego drania?!

- Przestańcie dramatyzować - Tom przewrócił oczami. - Ludzie umierają codziennie.

Podszedł do Masaru i położył stopę na jego piersi, przyciskając go.

- A ty ile jeszcze zamierzasz udawać, że jesteś martwy, Harry?

- Co ty robisz? Jaki Harry? - Kosaru był jednocześnie wściekły i zdezorientowany.

Zielonooki uniósł powieki, szokując tym wszystkich zebranych dookoła siebie, oprócz Voldemorta.

- Dobrze wiesz, że Avada Kedavra jest dosyć bolesna, a moja magia buntuje się przeciwko temu zaklęciu, porażając moje ciało - prawie warknął Harry, unosząc się na łokciach.

- Należało ci się za twoją głupotę - odparł niebieskooki i kopnął go dodatkowo w żebra. - To za to, co zrobiłeś dziewiętnaście lat temu - dodał, gdy ten syknął i spojrzał na niego oskarżająco. - Ciesz się, że tylko tyle.

- Pieprz się.

- Oh, wiesz jak bardzo brakowało mi twoich czułych słów do mnie?

- Zgiń w Piekle.

- Aż się wzruszyłem. - Voldemort udał, że ociera niewidzialną łezkę z oka.

"Co tu się dzieje?" - pomyśleli wszyscy obecni.

Harry Potter i Nieznane WcielenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz