Rozdział 3.

1.9K 85 5
                                    

Oczami Nasumi:

Dzisiaj jadę do braci Mukamich do ich rezydencji na cały weekend. Wstałam wcześnie rano i wzięłam poranny prysznic. Ubrałam się w...

 Ubrałam się w

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Poszłam zrobić sobie śniadanie do kuchni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Poszłam zrobić sobie śniadanie do kuchni. Chłopcy pojechali do ojca razem z matkami. Jest godzina 10:15. O godzinie 15:00 mam być u chłopców. Muszę się jeszcze spakować. Na śniadanie zrobiłam sobie kanapki z jajkiem i pomidorem plus sok pomarańczowy. Po skończonym śniadaniu udałam się do pokoju spakować najważniejsze rzeczy czyli szczotkę do włosów, gumki do włosów, ubrania na zmianę i bieliznę, piżamę, szczoteczkę i pastę do zębów, szampon i płyn do mycia ciała, laptopa, ładowarkę do telefonu i laptopa, kosmetyczkę, gumy do żucia miętowe, kosmetyki i płyty z bajkami. Zmieściło mi się to wszystko w dwie torby podręczne, ale cóż, jak kobiety się gdzieś wybierają biorą więcej rzeczy od mężczyzn. Zaraz po tym spojrzałam się na zegarek. Była godzina 11:00. Ciekawe co będę robić jeszcze 4 godziny? Obiad zjem na miejscu z chłopcami. Jakoś zleci...przy telefonie.

4 GODZINY PÓŹNIEJ:

Teleportowałam się pod ich rezydencję i otworzyłam drzwi. Weszłam głębiej... i zauważyłam sylwetkę pewnego blondyna. Wiedziałam już kto to jest.

Kou: Necko-chan, już jesteś.- przybiegł do mnie i przytulił w pasie co oddałam. Po chwili zjawiła się reszta i bez przytulania się nie obyło.

Ja: Cześć chłopcy. Co porabialiście jak mnie nie było?

Yuma: Czekaliśmy na ciebie. Chodź, pokażemy ci twój pokój.- po czym Azusa złapał mnie za rękę i kierowaliśmy się do mojego pokoju.

Ruki: Jednak to prawda...- popatrzyłam na niego z niezrozumieniem

Ja: Co prawda, nie rozumiem?

Ruki: Że kobiety więcej rzeczy biorą nawet od mężczyzn. Przyjechałaś tylko na weekend, a przyszłaś jakbyś miała na tydzień.

Ja: Wiesz Ruki, kobiety potrzebują więcej rzeczy. Mam także laptopa. Będziemy mogli coś obejrzeć jeśli chcecie.

Azusa: Razem...

Ja: Tak, razem.- w końcu dotarliśmy do mojego pokoju. Był duży i piękny. Położyłam rzeczy na łóżku i odwróciłam się do chłopców.- Co byście chcieli na obiad?

Chłopcy: Spaghetti!!!- uśmiechnęłam się i poszliśmy do kuchni zacząć robić. Chłopcy mi pomagali. Przynosili składniki, talerze, sprawdzali czy dobre. Kiedy już prawie było gotowe...

Ja: Chłopcy, pójdziecie rozłożyć talerze na stół? Ja przyniosę obiad, ok.- zabrali talerze i wyszli z kuchni do jadalni. Po paru minutach było gotowe i zaniosłam im na stół. Nałożyłam każdemu tyle ile chciał i odłożyłam na stół jakby ktoś chciał dokładkę. Poszłam jeszcze po szklanki i picie. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.

Yuma: Dobre.

Ja: Cieszę się. Co potem porobimy?

Kou: Pobawimy się.

Ja: Zgoda. - i dalej jedliśmy w ciszy. Po skończonym posiłku pomogli mi posprzątać i poszliśmy się pobawić na dwór.- To co się bawimy?

Azusa: Chowanego.- wszyscy mu przytaknęli.

Kou: Ja chcę z siostrzyczką.

Ja: Pierwszy raz mnie tak nazwałeś.

Ruki: Teraz jesteśmy rodziną.

Ja: Prawda, teraz chowajcie się ja szukam. Jeden...dwa...trzy...- po czym poszli się schować. Po jakimś czasie.-... dwadzieścia osiem...dwadzieścia dziewięć....trzydzieści. Gotowi czy nie szukam.- i zaczęłam poszukiwania.  Na pewno schowali się gdzieś w domu. Weszłam do środka i poszłam do kuchni. Szukałam ale nikogo nie było. Poszłam dalej. Zajrzałam do salonu, usłyszałam jakiś szmery za firanką. Podeszłam do niej i ją odsłoniłam. To był...Ruki.

Ja: Mam cię.- uśmiechnęłam się

Ruki: No nie. Znalazłaś mnie.- posmutniał.- Chodźmy po resztę.- powiedział i złapał mnie za rękę. Poszliśmy na piętro poszukać ich po pokojach. Weszliśmy do pokoju Rukiego i tam kogoś usłyszałam, dwa głosy. Podeszłam bliżej i zajrzałam po łóżko. Byli tam Yuma i Kou.

Ja: Mam was.- uśmiechnęłam się.

Kou: To nie fair.

Yuma: Teraz idziemy szukać Azusy.- wyszliśmy z pokoju i szukaliśmy po całym domu ale nic. Przepadł jak kamień w wodę. Zaczęłam się martwić. Rozdzieliliśmy się. Wyszłam na dwór pochodzić po ogrodzie. Szukałam dobre 10 minut i kiedy miałam już wracać usłyszałam ciche szmery dochodzące z altanki. Weszłam do niej i tam znalazłam Azusę. Spał sobie. Widać że był zmęczony ciągłym czekaniem. Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam go na ręce i powędrowałam w stronę domu. Po wejściu do domu zaniosłam go do pokoju i położyłam go na łóżku. Przykryłam go, pocałowałam w czoło i wyszłam gasząc przy okazji światło. Następnie poszłam do chłopców do salonu. Kiedy doszłam cała trójka już spała. Zaniosłam ich do ich pokoi i poszłam się kąpać. Po kąpieli poszłam spać.


Diabolik Lovers - starsza siostra (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz