Powód

16 2 0
                                    

Leo nerwowo wyciągnęła spod grubej bluzy kartę zawieszaną na smyczy razem z kluczami do domu. Zbliżyła kartę do wyznaczonego miejsca na panelu i wybrała miejsce docelowe, gdzie teleport miał ją przenieść. Po paru głębokich wdechach wyprostowała się i teleport natychmiast odizolował Leo od świata za pomocą szklanej tuby tak, by inne osoby nie przeniosły się bez potwierdzenia swojej tożsamości. Po chwili spod jej stóp razem z wiatrem - poruszającym się w górę, zaczęło wydobywać się światło, które powodowało, że ciało piegowatej zaczęło znikać.

Kadia spokojnie stała przed pokaźnym budynkiem szkolnym, wokół którego rosły wysokie jabłonie. Budynek znajdował się wysoko nad ziemią na ogromnej platformie wśród chmur. Można było dostać się w to miejsce tylko przez teleportowanie się. Platforma nie tylko latała, ale także była otoczona specjalnymi zaklęciami. Nic zewnątrz ani z wewnątrz nie mogło się przedostać. No chyba, że osoba władała by naprawdę silnymi miomii.

W uszach piegowatej zabrzmiał dźwięk dzwonka sygnalizującego, że rozpoczęły się właśnie lekcję. Dziewczyna szybko wbiegła do szkoły i skierowała się w kierunku schodów prowadzących na drugie piętro, gdzie znajdowała się sala lekcyjna. Bez najmniejszego namysłu wbiegła po schodach i skręciła w stronę klasy. Ku jej zdumieniu uczniowie nadal stali pod klasą. Czekając, aż nauczyciela otworzy drzwi — zaczęła się dopiero pierwsze lekcje, więc klasy nie były jeszcze otwarte. Na twarzy piegowatej pojawił się uśmiech. Była zmęczona i spocona, ale zadowolona, że zdążyła. Poczuła, jak gwałtownie jej ciało zaczęła wypełniać radość.

Nauczyciel stał przy drzwiach i spokojnie przekręcił klucz. Lekko pociągną drzwi w swoją stronę, aby upewnić się, że są otwarte. Wszedł do klasy pierwszy, a po nim uczniowie. Leo znajdowała się na końcu, więc jak to bywa, ona jako ostatnia miała ten zaszczyt zamknięcia drzwi za wszystkimi osobami z klasy.

Ciemnowłosa powędrowała do ławki, w której siedziała już Moni wypakowująca swoje rzeczy. Leo zdjęła plecak i położyła go obok jednej z  nóg ławki. Chwyciła wyłożone krzesło i obróciła go, po czym położyła na ziemię i usiadła na nim. Ciemnowłosa zaczęła grzebać w plecaku za rzeczami potrzebnymi jej na lekcję. Milczała tak samo, jak jej koleżanka, ciągle była wściekła na żółty.

- Wiedz, że czeka cię śmierć. - Wypaliła stanowczym głosem Kadia.
- No wybacz mi, ale robię to temu, byś sobie polepszyła umiejętności. - Moni starała się wytłumaczyć przyjaciółce, dlaczego tak postąpiła, ale ten powód nie przekonywał Leo.
- Proszę... - Zaczęła. - Nie rób tego więcej. To nic nie daje. - Głos piegowatej powoli się załamywał.
Każde wspomnienie o mocy i nieudanych próba „uruchomienia" jej, sprawiały dziewczyny ból.  

To okropne mieć moc i nie umieć z niej korzystać, a posuwanie się do innych metod nie wchodziły w grę. Leokadia nie chciała nawet myśleć o tych metodach. Na samą ich myśl dziwny dreszcz przeszywał jej ciało. Rudowłosa nic nie odpowiedział. Z jednej strony była zasmucona faktem, że tylko zadaje ból swojej towarzyszce, ale z drugiej miała swój własny powód, czemu tak postąpiła.

- Proszę o ciszę. - Pan Przewalski powiedział stanowczym głosem.
Jego zimne fioletowe oczy przeszyły w jednej sekundzie każdego ucznia na wylot. Głośny gwar spowodowany rozmowami wśród uczniów natychmiast ucichł. Głucha cisza, jak makiem zasiał.
- Proszę zanotować temat. - Mężczyzna wziął do ręki specjalny marker i zaczął pisać po tablicy.  

  Wszyscy zabrali się za pisanie w zeszytach to co nauczyciel napisał na tablicy. Nie było tego dużo, nauczyciel skupiał się na tym, aby uczniowie mieli w zeszycie to, co jest im najbardziej potrzebne.
- Dzisiejszy temat brzmiał „Rodzaje kłębów". Zacznijmy od podstawy. - Zaczął pewnie nauczyciel. - Dziś nauczymy się dwóch nowych kłębów. - Podszedł do tablicy i napisał na niej dwa odrębne słowa. - Kolczak i niewid są bardzo sprytnymi i zwinnymi potworami. Mają wyostrzony węch, więc nie muszą was widzieć ani słyszeć, aby wiedzieć, w które miejsce uderzyć... - Nauczyciel podszedł do biurka. - Kolczak ma na grzbiecie długie kolce, które używa jako broń dalekiego zasięgu, ma też zdolność zwijania się w kulę podobnie jak dawne zwierzęta typu pancernik, tworzy w ten sposób z siebie żywą kolczastą kulę. Niewid za to ma zdolność znikania i plucia żrącym kwasem. Najważniejsze co musicie pamiętać to, to żeby być czujnym i wytworzyć swoje zmysły. Oczywiście, jeśli nie chcecie zostać pożarci.  

Większość uczniów przełknęła nerwowo ślinę. Słychać było po głosie nauczyciela i po tym, jak opowiadał o potworach, że naprawdę się tym interesuje i mówi na serio. Leo z wielką przyjemnością słuchała wszystkiego, co pan Przewalski ma do powiedzenia. Dziewczyna dzięki niemu sama zaczęła pałac uczuciem do tych kreatur. Powinna bardziej czuć do nich odrazę, ale za bardzo ją fascynowały, aby coś takiego czuć w ich stronę. Nagle do uszu piegowatej dobiegł dźwięk cichego chrapania. Zainteresowana tym dźwiękiem szybko odwróciła głowę w stronę jego źródła. Ten dźwięk robiła jej rudowłosa koleżanka, na którą była jeszcze wcześniej obrażona, a teraz spoglądała na nią z lekkim żalem.

Mimo wszystko Leo zaczęła szturchać dziewczynę, aby ta się obudziła. Wybudzenie Moni sprawiało jej większy, kłopoty niż myślała. Żółtooka nie chciała się w ogóle obudzić, spała jak zabita. Szturchanie jej ołówkiem niedawno żadnych rezultatów. Piegowata nawet nie zauważyła, kiedy nauczyciel przestał mówić, skupiła się na nieskutecznym budzeniu żółtookiej. Uczniowie siedzieli cicho z lękiem, wpatrywali się w pana Przewalskiego.

 Nauczyciel powoli przybliżał się do ławki, gdzie siedziała Leo razem z rudowłosą.
- Przepraszam na chwilkę. - Powiedział spokojnym tonem do piegowatej, a jego spojrzenie było wbite w żółtooką.
Dziewczyna zlękła się niespodziewanej obecności nauczyciela przed jej ławką. Nie pewnie odsunęła się od dziewczyny, wolała słuchać się nauczyciela, aby sobie nie nagrabić.
Mężczyzna wyciągnął przed siebie dłoń i dotkną Moni w czoło wskazującym palcem. Leo spoglądała ciekawskim wzrokiem na nauczyciela, zastanawiając się, co tak właściwie nauczyciel robi.
- Wracajmy do lekcji. - Mężczyzna skierował się w stronę biurka, wszyscy uczniowie wpatrywali się w niego ze zdziwieniem.  

Leokadia znowu spoglądała na rudowłosą, aby sprawdzić, czy jej stan się nie zmienił. Moni spokojnie zaczęła się rozbudzać w pełni nieświadoma tego, gdzie jest i co się właściwie stało. Wszyscy uczniowie pytającym wzrokiem patrzyli po sobie. Uczniowie zastanawiali się nad tym, co się przed chwilą stała i z tego powodu zrobiło się lekkie zamieszanie z ich strony. To było naprawdę dziwne. Czyżby nauczyciel użył swojej mocy, aby obudzić uczennice? 

- Gdzie ja jestem? - Zapytała rudowłosa, ocierając swoje zaspane oczy dłońmi.
- Jesteś w szkole i właśnie zasnęłaś na lekcje. - Leokadia odpowiedziała na pytanie swojej koleżanki.
- Co?! - Moni podskoczyła na krześle spanikowana. - Nauczyciel to zauważył? - Chwyciła piegowatą za bluzę, przyciągając ja do siebie.
Kadia odepchnęła Moni, nie lubiła tego, czuła się wtedy bezbronna i ośmieszana.
- Tak, to dzięki niemu się obudziłaś. Moje dźganie ciebie nie było wystarczająco skuteczne. - Poprawiła swoją bluzę.
Moni spojrzała na nauczyciela, czuła niepokój i obawiała się tego, że zaraz na nią spojrzy i zacznie krzyczeć. Pan Przewalski nie cierpiał, gdy ktoś sobie robi drzemki podczas jego tłumaczenia na lekcji. Tolerował tymczasowe szmery, ale to zlekceważenie go doprowadzało jego do szału. 

Jakie było zachwyt dziewczyny, gdy usłyszała dźwięk dzwonka. Wszyscy uczniowie zaczęli pakować swoje rzeczy i wychodzić z klasy. Leokadia szybko wzięła swoje rzeczy z ławki i zaczęła je wsadzać do plecaka. Stanęła na równe nogi i zarzuciła plecak na ramie. Zrobiła krok w lewo tak, aby mogła zasunąć za sobą krzesło i czekała na rudzielca.
- Nie czekaj na mnie. Muszę pójść do szatni. - Powiedziała Moni, zasuwając zamek w torbie.
- Okey...- Dziewczyna burkneła niepewnie i skierowała się w stronę wyjścia.
Wychodząc z klasy, Leokadia zerknęła za siebie, aby sprawdzić czy Moni idzie za nią. Co ujrzała to tylko zamykające się drzwi. Zdziwiło to piegowatą, ponieważ Moni została w środku z panem Przewalskim, a miała udać się do szatni. Co takiego ona kombinowała?  

Trzepot Motyla (stare, pierwsza wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz