Rozdział 6

768 95 11
                                    

~Haru~


Nie wiedziałam dlaczego to zrobiłam. W tym momencie nie miało to dla mnie znaczenia. Wiedziałam tylko, że nie mogłam go tak zostawić.

- Jimmy...

- Pójdę po auto.- odpowiedział cmokając mnie w czoło.

Puścił moją dłoń i zniknął za rogiem. Ja nie panując nad sobą podeszłam do Chanyeola, który próbował utrzymać kompletnie pijanego Baekhyuna. Chłopak zwymiotował chyba hektolitry alkoholu, aż trudno było uwierzyć, że mogło się to zmieścić w jego żołądku.

- Co się stało?- zapytałam.

- Upił się to chyba nie jest wystarczające określenie.

- Haru...- szepnął chłopak słysząc mój głos. Nie mogłam poradzić nic na to, że wciąż czułam, że jest moim przyjacielem. Kiedy widziałam go w tym stanie było mi przykro, bo musiało się coś stać. Coś złego.

- Nie mogę złapać żadnej taksówki.- powiedział Chanyeol rozglądając się dookoła.

- Jimmy poszedł po auto. Zabierzemy was.

Podeszłam do Baekhyuna, który chwiał się na nogach, opierając ręce na kolanach ze spuszczoną głową. Był blady, jego czoło pokryte potem, drżał.

Nie wiem dlaczego położyłam dłoń na jego plecach i zaczęłam lekko głaskać. Miałam wrażenie, że po prostu mu to pomoże.

- Haru...- ponownie szepnął. Pochyliłam się lekko chcąc usłyszeć to co chce powiedzieć.- Przepraszam cie za te trzy lata.

I ku mojemu na prawdę wielkiemu zaskoczeniu z jego oczu poleciało kilka kropel łez.

- Nie chciałem cie skrzywdzić w żaden sposób. Byłam takim idiotą...

- Nie musisz tego mówić.- zapewniłam.

- To były najgorsze lata mojego życia. Bez ciebie było koszmarnie... Tęskniłem za tobą każdego dnia przez trzy lata.

- Baekhyun...

- Błagam cie powiedz, że znów możemy być przyjaciółmi jak kiedyś... Powiedz, że nie wszystko spieprzyłem.

- Jesteśmy przyjaciółmi.- zapewniłam trochę zaskoczona szczerością moich słów. Ale gdybym powiedziała co innego byłoby to wielkim kłamstwem.- Nigdy nie przestaliśmy nimi być.

- Nawet wtedy gdy nie odbierałaś ode mnie telefonów?

- Tak...

- Przepraszam.- powtórzył po czym podniósł się chcąc się wyprostować. Oczywiście zachwiał się przy tym niebezpiecznie więc od razu go złapałam. Przełożyłam jego rękę przez swoją szyję chcąc pomóc mu się utrzymać. Jego ciało blisko mnie dawało dziwne uczucie. Kiedyś bez przerwy się wygłupialiśmy i obejmowaliśmy w przyjacielski sposób, ale teraz jego ciało pod koszulką było... inne. Kiedyś delikatne i miękkie, w żaden sposób nie umięśnione, teraz twarde niczym skała, a każdy mięsień napinał się przy niewielkim ruchu.

Po Nutella absie nie było już nawet najmniejszego śladu.

Chłopak zdawał się stracić świadomość, chociaż nie zemdlał. Jimmy pojawił się kilka minut później. Pomógł Chanyeolowi zapakować nieprzytomnego chłopaka na tylne siedzenie, a ja odruchowo usiadłam obok niego. Zupełnie nieświadomie położył głowę na moich kolanach aby było mu wygodnie.

Chanyeol usiadł na przednim siedzeniu i grzecznie wskazywał drogę do swojego domu abyśmy mogli go podwieźć.

- Jesteście pewni, że nie mam zabrać go do siebie?- zapytał wysiadając pod budynkiem, w którym znajdowało się jego mieszkanie.

- Mieszka obok mnie więc odwieziemy go do domu.- zapewniłam.

Chłopak spojrzał na mnie dziwnym i niepewnym wzrokiem, ale kiwnął głową, podziękował za podwózkę i zniknął. Większość drogi pokonaliśmy w ciszy. Było mi przykro, że zmusiłam Jimmyego do czegoś takiego, choć wiedziałam, że zrobi dla mnie wszystko. Kochałam go za to jakim był dobrym człowiekiem. Nie pytał, nie zmuszał, po prostu był moim największym wsparciem.

Twarz Baekhyuna zmarszczyła się w grymasie bólu. Jakby myślał właśnie o czymś przykrym.

- Nie takiego końca naszej randki się spodziewałem.- zaśmiał się Jimmy parkując przed moim domem.

- Przepraszam cie za to, ale... Baekhyun jest moim przyjacielem i nie mogłam go tak zostawić.

- Wiem słońce.- uśmiechnął się.- I jeśli właśnie tego chciałaś to nie mam z tym najmniejszego problemu.

Wyciągnęliśmy Baekhyna z auta, Jimmy przełożył jego rękę przez ramie chcąc pomóc mu iść. Chłopak raczej nie za bardzo wiedział co się dookoła niego dzieje, ale jakoś powoli poruszał nogami i pozwolił się prowadzić.

Zapukałam do drzwi, a po chwili jeszcze zadzwoniłam, ale nikt nie otworzył. W domu wciąż było ciemno.

- Nie ma ich...- mruknął chłopak z wciąż zamkniętymi oczami.

- Masz klucze?- zapytałam.

- W kieszeni.

Podeszłam i bez najmniejszego skrępowania wsadziłam dłoń w pierwszą, a po chwili i drugą, kieszeń spodni chłopaka. Wydobyłam z niej pęczek kluczy, a moim oczom ukazał się breloczek w kształcie małego ludzika w koronie. Na myśl o tym, że kiedyś miałam taki sam przyczepiony do portfela tylko w żeńskiej wersji...

Pokręciłam głową chcąc wyrzucić z głowy to dziwne wspomnienie, po czym bez wahania wybrałam dobry klucz. Otworzyłam drzwi i wpuściłam Jimmyego tłumacząc mu gdzie powinien iść.

Pokój Baekhyuna wciąż wyglądał tak samo. Domyślałam się, że po prostu nie miał czasu po powrocie czegokolwiek zmienić. Pomogłam zdjąć mu bluzę nim położyliśmy go w łóżku i przykryłam go kołdrą aby nie zmarzł. W moje oczy od razu rzuciła się ściana zapełniona naszymi wspólnymi zdjęciami sprzed lat. Nie mogłam uwierzyć, że wciąż je ma. Myślałam, że kiedy zaczął spotykać się z Hyejin wszystko zdjął i pochował.

Wyciągnęłam Jimmyego z pokoju nie chcąc aby zobaczył starą mnie na zdjęciach w pokoju Baekhyna. Powinien myśleć o takiej mnie jaką byłam teraz.

Wyszliśmy z powrotem na chłodne powietrze wieczoru. Zamknęłam za sobą drzwi chowając klucze Baekhyuna do torebki. Nie mogłam zostawić ich otwartych, bo na pewno jakiś złodziej wykorzystał by okazję.

- Jeszcze raz przepraszam cie za to jak skończył się nasz dzień. Mieliśmy w spokoju obejrzeć film.- zaśmiałam się lekko zaczerwieniona.

- Wiesz dobrze, że dopóki jesteś szczęśliwa to ja też jestem. A widziałem, że bardzo chcesz pomóc przyjacielowi.- musnął palcami mój zaróżowionym policzek.

Uniosłam się na palcach łącząc nasze usta w słodkim pocałunku. Usta Jimmyego były delikatne i całowały moje czule. Za każdym razem nie mogłam powstrzymać lekkiego uśmiechu kiedy to robiliśmy.

Chwile później nasz słodki całus zamienił się w coś zdecydowanie odważniejszego co trochę mnie zdziwiło. Nie żebyśmy nigdy wcześniej nie całowali się w ten sposób, ale po prostu nie pasowało mi to do sytuacji.

- Spotkamy się jeszcze w tym tygodniu?- zapytał wiedząc, że mogę być zajęta w kawiarni. Kiwnęłam głową zapewniając, że mam trochę czasu następnego dnia.- Chcesz wpaść do mnie na jakiś film i kolacje?

- Ugotujesz mi coś dobrego?- uroczo się uśmiechnęłam.

- Co tylko będziesz chciała księżniczko.

- Coś z twojego kraju.- wzruszyłam ramionami.

- Załatwione.

Pocałował mnie jeszcze raz po czym odprowadził pod same drzwi domu i odjechał. Przez chwile uśmiechałam się patrząc jak jego auto znika za rogiem, ale później klucze i przyczepiony do nich breloczek zaczęły mi dziwnie ciążyć schowane na dnie torebki...

Once we were FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz