~Haru~
- Bardzo proszę, smacznego.- powiedziałam kładąc na stoliku klienta kawę i ciastko, które chwile wcześniej zamówił. Z uśmiechem mi podziękował po czym wrócił wzrokiem do swojego laptopa, w którym pisał jakiegoś maila.
Odłożyłam tackę na ladzie i odwiązałam fartuch. Słodki koniec mojej zmiany w pracy. Pospiesznie się przebrałam i pożegnałam z kolegami z pracy chcąc jak najszybciej wyjść.
Nigdy nie pomyślałabym, że dam radę pracować w tym miejscu. Kawiarnia, w której spędzałam czas z Baekhyunem na samym początku była smutnym miejscem. Nie chciałam w niej przebywać, unikałam jej. Jednak nie mogłam pozwolić na to aby tak cudowne miejsce wzbudzało we mnie negatywne emocje więc najprostszym sposobem było spróbować dostać tam pracę. Poszło zaskakująco łatwo, a czas uleczył rany.
Dzwoneczek zawieszony nad drzwiami zadzwonił, ale nie interesowało mnie to już, bo moja zmiana się skończyła. Podskoczyłam wystraszona kiedy poczułam czyjeś dłonie na mojej talii. Nie spodziewałam się takiego nagłego kontaktu fizycznego więc prawie uderzyłam tego, który mnie dotknął.
- To tylko ja.- zaśmiał się męski głos, którego dźwięk wprawił mnie w dobry nastrój. Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech.- Mówiłem, że przyjdę cie dziś odebrać.
- Mówiłeś.- przytaknęłam. Cmoknęłam go szybko w usta wykorzystując okazję, że trochę się pochyla. Normalnie musiałaby chyba podskoczyć aby móc go pocałować gdyż Jimmy był ode mnie dużo wyższy.
Spotykaliśmy się już jakiś czas, a ja czułam się jak zakochana małolata. Jimmy potrafił sprawić, że dzień stawał się lepszy, wywoływał uśmiech na mojej twarzy w najmniej spodziewanym momencie. I właśnie to w nim uwielbiałam. Był chodzącą bombą szczęścia i pozytywnej energii.
Nie myślałam, że po tym co kiedyś mnie spotkało będę umiała obdarzyć kogoś uczuciem. Jednak Jimmy był cierpliwy. Najpierw stał się moim dobrym kolegą, później przyjacielem, a na końcu po prostu zaczęliśmy być razem. Wyszło zupełnie naturalnie i spontanicznie. Moja mama się cieszyła, uwielbiała go, a po za tym sprawiał, że byłam szczęśliwa i tylko to było ważne.
- Na co masz dzisiaj ochotę?- zapytał kiedy szliśmy ulicą trzymając się za ręce. Jego dłoń była ciepła i miła w dotyku, jakoś nigdy wcześniej nie zwróciłam na to uwagi.
- Jestem głodna.- przyznałam. Osiem godzin w pracy, było pełno klientów i nie miałam czasu nic zjeść więc teraz mój żołądek domagał się czegoś pysznego.
- Pizza czy Spaghetti?
- Pizza.
- Duża czy gigantyczna?
- Gigantyczna.- zaśmiałam się. On na prawdę za dobrze mnie znał.
Kiedy poznałam Jimmy'ego nie pomyślałabym nawet, że mogłabym być z kimś takim. Wysoki, o złocistych włosach i niebieskich oczach. Park Jimmy był w połowie Koreańczykiem i przyjechał do nas chcąc poznać miejsce urodzenia swojego ojca, a wyszło tak, że został na dłużej. Został tutaj dla mnie. Nie wiedziałam czy zasługuje na kogoś takiego jak on, ale egoistycznie cieszyłam się z tego, że go mam.
Spędziliśmy razem kilka godzin po czym moje zmęczenie zaczęło się odzywać. Chciałam już być w domu i po prostu odpocząć.
- Zmęczona?- zapytał kiedy wyszliśmy z pizzerii. Objadłam się jak jeszcze nigdy.
- Trochę tak.
- Odprowadzę cie do domu.
I właśnie tak zrobił. Oczywiście moja mama kiedy tylko go zobaczyła wciągnęła go do domu zmuszając do tego aby wypił z nią herbatę. Ciągle wypytywała go o to jak żyło mu się w Anglii i jak żyje mu się tutaj. Był już w Korei tyle lat, a ona wciąż pytała o to samo. Jednak jemu nie wydawało się to przeszkadzać więc grzecznie odpowiadał na każde jej pytanie z wielkim uśmiechem.
Kiedy tylko poszedł sobie do domu mnie ogarnęło dziwne uczucie. Siedziałam w swoim pokoju, radio grało cicho jakąś melodie, a ja czułam się zdenerwowana. Jakby miało stać się coś dziwnego. Jednak byłam tak zmęczona, że kiedy tylko się wykąpałam, a później przyłożyłam głowę do poduszki, zasnęłam jak niemowlę.
Następnego dnia uczucie wciąż mi towarzyszyło, ale nie miałam czasu się nim przejmować. Musiałam uszykować się do pracy, zjeść śniadanie i dotrzeć na miejsce zanim wybije dziewiąta. Zjadłam więc płatki z mlekiem, wskoczyłam w ubranie i z uśmiechem na twarzy wybiegłam z domu żegnając się z półprzytomną mamą, która dopiero co wstała.
Ten dzień w kawiarni był spokojniejszy niż poprzedni. Klientów było zdecydowanie mniej więc miałam czas aby cokolwiek zjeść kiedy zgłodniałam.
- Wczoraj byłam w kinie z Songwoo.- powiedziała Nana, moja koleżanka z pracy. Nana była wysoka, śliczna, miała piękną figurę, a przy tym była super sympatyczną i dobrą koleżanką.
- Na co poszliście?- zapytałam zaciekawiona.
- Na ten nowy film akcji.
Poczułam lekkie ukłucie zazdrości, bo sama chciałam zobaczyć ten film, a niestety nie mieliśmy z Jimmy'm czasu aby iść do kina. Najbliższa okazja przypadała dopiero w weekend.
- I jak? Tylko nie zdradzaj za dużo szczegółów!- uprzedziłam po czym zrobiłam wielkiego łyka kawy, którą zrobiłam sobie kiedy szef nie patrzył.
- Okropny! Sama strzelanina, wybuchy, wyścigi, pranie jakiś brudnych pieniędzy.- wzdrygnęła się. Powiedziała to w taki sposób jak każda inna kobieta, a ja powstrzymałam wybuch śmiechu. Dzięki temu miałam pewność, że mi film spodoba się na pewno.- Nie zrozumiałam z niego kompletnie nic.
- Za to na pewno napatrzyłaś się na Songwoo.- kiwnęłam głową.
Songwoo był bowiem nowym chłopakiem Nany. Zmieniała ich ona średnio co dwa miesiące za każdym razem mówiąc, że to na pewno miłość jej życia i ojciec jej przyszłych dzieci. Oczywiście nigdy się to nie sprawdzało.
- Taaaaak.- powiedziała z rozanielonymi oczami.- Ja wiem, że to ten jedyny. Przystojny, wysoki, zabawny, bogaty. Czego chcieć więcej?
- No nie wiem... Może chociażby tematów do rozmowy?
- Aj cicho... To, że tobie trafił się Jimmy chodzący ideał nie znaczy, że każdy będzie miał takie szczęście! Ja się muszę zadowalać tym co zostało.- prychnęła po czym obie zostałyśmy zagonione przez szefa do pracy gdyż zaczęło brakować czystych filiżanek.
Tego dnia Jimmy nie mógł po mnie przyjść więc do domu wracałam sama. Nie byłam tak zmęczona jak ostatnio więc wybrałam dłuższą drogę do domu chcąc nacieszyć się piękną pogodą i cudownym, delikatnym wietrzykiem. Przeszłam więc przez park, w którym kupiłam cytrynowe lody. Obeszłam go dookoła chyba dwa razy po czym stwierdziłam, że mama na pewno już na mnie czeka i to kwestia czasu aż zacznie do mnie wydzwaniać gdzie się podziewam.
Przeszłam więc przez ulicę i skręciłam w lewo kierując się w stronę domu. Nagle dziwne uczcie z rana znów mnie ogarnęło.
Co to takiego?
Wiedziałam, że coś się stanie, ale nie wiedziałam co.
Dotarłam do furtki, która pierwszy raz od bardzo dawna była zatrzaśnięta. Zaczęłam więc przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu pęku kluczy.
I usłyszałam skrzypiący dźwięk furtki domu po prawej stronie. Uniosłam głowę i uśmiechnęłam się szeroko chcąc przywitać się z Panią lub Panem Byun. Cały czas miałam z nimi dobry kontakt więc witałam się i rozmawiałam z nimi za każdym razem kiedy ich spotykałam.
- Dzień dobry Haru.- usłyszałam nim zdążyłam się jeszcze obrócić. Pani Byun ubrana była w uroczą różową sukienkę i machała mi radośnie. Chciałam odwzajemnić gest, ale nie potrafiłam się ruszyć.
Nie możliwe...
Obok niej stał chłopak o brązowych włosach i oczach, które kiedyś powodowały, że moje serce wariowało. Teraz biło wystraszone i zaskoczone.
Nie spodziewałam się zobaczyć go tutaj. Nie po trzech latach...
Dlaczego tu jesteś Byun Baekhyun?
- Dzień dobry.- uśmiechnęłam się radośnie chcąc ukryć szok i zdenerwowanie.
CZYTASZ
Once we were Friends
ספרות חובביםOne Shot (opis): Ten One Shot jest prezentem świątecznym dla wszystkich, którzy zechcą go przeczytać. Powstał dzięki pomocy mojej niezawodnej bff @baeppyo <3 Dziękuje ci!! Opowiadanie (opis): Baekhyun po latach wraca do rodzinnego miasteczka. Ws...