Sprouse

16 0 0
                                    

Po 10 minutach idę obok Jamesa przez las.
Widać ból na jego twarzy. Prosiłam zeby odprowadził mnie Kevin, ale on nie.
-Nie zdziw się jesli znikneły ci z portweta trzy stówki.
  -No chyba żartujesz. Wy jesteście nienormalni! Najpierwmnie porywacie,
A potem okradacie! Bezczelny jesteś!
-Po pierwsze- powiedział ze spokojem- Nie krzycz. Uspokuj się
-Jestem pierdoloną oazą spokoju- boże co ja powiem mamie.
Po plecach przebiegł mi nieprzyjemny dreszcz. Chyba bardziej boje się wrócić do domu niż tu zostać.
-Nie jesteś i to nie jest śmieszne- odparł zdenerwowany.
-Ja osobiście mógł bym cię zabić żebys nikomu nie rozpowiedziała co sie stało. Znaczy nie, osobiście nie. Kevin by to zrobił- widać że jest speszony.
Reszte drogi przeszliśmy w ciszy.

Tuż przed końcem lasu James gwałtownie się zatrzymał.
-Nie idziesz?- spytalam niepewnie
-Nie moge.
-Co?- szumi mi w głowie i ledwo co go słysze.
-To sen. Nie jestem prawdziwy. To nie jest prawdziwe- powiedział kopiąc kamień. Ty tez nie jesteś prawdziwa.
Obraz mi sie rozmazuje. Nic nie słysze. Albo... Nic oprócz jakiegoś szeptu.
 

{Zdecydowałam się na napisanie drugiego opowiadania o podobnym początku lecz innym ciągu dalszym. Po tym rozdziale drogi tych opowiadań się rozchodzą. Serdecznie zapraszam do przeczytania "dlaczego to zrobiłam (original)"
Sądzę że tam rozdziały będą ukazywały się cześciej. Dziękuje jeśli zdecydujecie sie je przeczytać i przepraszam za zamieszanie.}

Dlaczego To Zrobiłam Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz