Rozdział 2

1.1K 39 5
                                    

*Wyspa Potępionych*

Właśnie wsiedliśmy do limuzyny, oczywiście Carlos uciekał przed matką. Ja, jak to ja, się z tego śmiałam. Wsiadaliśmy, ja stanęłam jaszcze na chwilę i spojrzałam na matkę. Jej oczy były pełne niebezpiecznej energii.

Jedziemy, ja się 'bawiłam' pilotem od czegoś, wszyscy przeciwnej płci kłócili się o słodycze, oprócz Harrego, Evie poprawiała makijaż, Uma jadła niebieskiego lizaka, nasz piracik o dziwo siedział spokojnie. Ja nacisnęłam jakiś guzik na pilocie. Otworzyła się czarna szybka od strony kierowcy i przyjrzeliśmy się przepaści. Zaczęliśmy wrzeszczeć, ale nic się nie stało. Ulżyło nam.

Jechaliśmy dalej w ciszy. Zobaczyłam znak "Witamy w Auradonie" i już po chwili widziałam stary budynek.
Wysiedliśmy z limuzyny w kolejności: Jay, Carlos i Gil wypadli z niej kłócąc się o materiał, chyba szalik Carlosa, ja wyszłam i ich uspokoiłam, później Evie, Uma, a na samym końcu Harry.

Ben (chyba) uśmiechnął się do nas i się przedstawił, miałam rację, przedstawił również lalunie, która stała obok niego czyli Audrey (czyt. Odri), córka Aurory i Księcia Filipa. Ach, stąd ją kojarzyłam. Ku mojemu zaskoczeniu, a to się rzadko zdarza, był jeszcze ktoś.
-Cześć mam na imię Vanessa - przedstawiła się dziewczyna, jedyna,  ładnie ubrana w: biały top, czerwoną skórzaną kurtkę, czarne spodnie z dziurami, i nawet fajne buty na koturnie.

-Kim jesteś?? - spytała się Evie.

- Jestem przyrodnią siostrą Bena - uśmiechnęła się lekko.

-A my to Evie, Jay, Carlos, Mal, Uma, Harry i Gil - Evie pokazała odpowiednio.

-Powiecie kim są wasi rodzice? - spytał Ben.

-Zła Królowa, Jafar, Cruella, Diabolina, Urszula, Kapitan James Hak i Gaston - tym razem zastąpiłam Evie.

-Kim są twoi biologiczni rodzice? -pierwszy raz Harry się odezwał kierując pytanie do Vanessy.

-Nie lubię o tym mówić - powiedziała to z wyraźnym...smutkiem?

-Dobra Wróżka kłaniam się nisko. Oprócz tego dyrektorka szkoły - uśmiechnęła się kobieta stojąca obok - cieszę się że przyjechaliście.

Dobra wróżka pogadała i poszła, a Vanessa, Ben i Audrey nas oprowadzili. Weszliśmy do środka budynku.

-Teraz ja was zaprowadzę do pokoi, wcześniej poznacie akademik i pokaże wam plan zajęć, macie wszystkie lekcje razem - tłumaczyła Vanessa. Ben i Audrey poszli.

-Chodźmy dalej - powiedziała Vanesa, gdy oprowadziła nas po akademiku.  Wręczyła nam w międzyczasie plany lekcji. 

 -Jest taki przedmiot jak krawiectwo? - spytała Evie. 

-Tak.

-Wyrównawcze lekcje z dobroci. Nowy przedmiot?? - pytałam dalej z nutką złośliwości.

- Żebyś wiedziała, że tak - krzywo się uśmiechnęła.

-Teraz chodźcie pooglądać pokoje - Uma się wyszczerzyła i pobiegła na schody z lewej, a my za nią.W połowie drogi zatrzymał nas głos.

-Wasze pokoje w tamtą!! - powiedziała Vanessa pokazując prawe schody.

Poszliśmy za nią. Po chwili dotarliśmy do pokojów w części dla dziewczyn. 

-Ten jest sypialnia dla Mal i Evie, a ta -  wskazała obok - Umy.

Podała nam klucze, otworzyłyśmy z Krewetką. A tam, o matko moja, cały różowy.

-Co kwartał zmieniamy wystrój - powiedziała Vanessa, jakby była w mojej głowie.

-To dobrze - powiedziałam szybko.
-Wy na razie zostańcie, a ja idę z chłopakami - odparła Van.

Poszli, a ja z Evie zasłoniłyśmy firanki, niestety różowe. Kreweta zrobiła to samo.

***

Poszłam z chłopakami na piętro wyżej do części dla chłopaków.

-Tu są wasze pokoje - pokazałam -Jay i Carlos, a tu Gil i Harry - dałam im klucze.

-Ja mam obok was po prawej. Jak coś będziecie potrzebować to pytajcie, dziewczyn też się to liczy -  uśmiechnęłam się znowu.

-Możemy pogadać? - spytał Harry.

-Ze mną? - pokazałam na siebie.
Pokiwał twierdząco głową.

-Ok.
Poszliśmy na taras i wyjście z internatu.

______________________________
______________________________

Dziękuję za gwiazdki!

Następcy||InnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz