Rozdział 6

726 37 5
                                    

#niesprawdzony

Po przebraniu uczestniczyłem w swoich szablonach i kapeluszu i ruszyłam na salę, w których chłopcy ćwiczą szermierkę.
Kiedy weszłam do sali było tam ciemno, ale nie zaświeciłam światła. Podeszłam do okien i tylko lekko je uchyliłam. Nie czułam się słabo po zemdleniu, miałam gorsze przeżycia. Potrzebowałam odreagować. Znałam na do idelny sposób. Założyłam kapelusz i zdjęłam zabezpieczenie z szabli.
Najpierw wyciągnęłam z kantorka specjalny manekin do ćwiczeń.
Zaczęłam rozciągać swoje zastałe mięśnie. Po krótkiej rozgrzewce chwyciłam swoje szablony i ustawiłam się w odpowiedniej pozycji do ataku. Może i mój przeciwnik się nie poruszał, ale sprawnie działałam z niedzielłą precyzją. Oczywiście nie chwaląc się.
Podczas uderzenia w manekin całkowicie się wyłączyłam. Z otępienia wyrwały mnie gwizdy i oklaski.
Odwrócone i zobaczyłam dwie całe ekipy.
-Co wy tu robicie?
-Patrzymy - Mal uśmiechnęła się złośliwe.
-To, do widzę.
-Nie wiedziałam, że radzisz sobie z szablą.
-Wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
-To twoja? - na pytanie Harry'ego zadecydowało o moim kłamstwie.
Popatrzyłam na szablę i przychyliłam głowę w lewo.
-Nie.
-A gdzie nauczyłaś się tak władać szablą?
-Mój ojciec i brat mnie nauczyli.
-W sensie, że Ben i jego ojciec? - pytanie Jay'a zbiło mnie z pantałyku.
-Moja biologiczna rodzina - uniosłam głowę trochę wyżej.
-Czyli?
-A co cię do obchodzi, co? - zdenerwowana pytaniami nie zarejestrowałam tego, że Mal stanęła za mną i zdjęła mój kapelusz.
-Nie, nie, nie fajny - założyła się na swoją głowę.
-Oddaj - warknęłam.
-Bo co?
~ Nie rób tego. Spokojnie! ~ Jamie próbowała, ale ja już się zdenerwowałam.

Moje oczy zaczęły zmienić kolor, a ja nie potrafiłam tego utworu.
Mal widząc co się dzieje cofnął się o kilka kroków. Bordowy. Bordowy. Tyle wiedziałam. Że moje oczy z zielonymi zmieniają kolor na bordowy.

Spokojnie, musisz się uspokoić. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Wdech wydech wdech wydech.

Po kilku chwilach czułam jak się uspokajam. Po delikatnym szczypaniu w oczach nie było śladu. Znowu miałam jasno zielone oczy.

-Coś ty zrobiła? - pierwszy raz widziałam Mal przestraszoną.
-Nic, a teraz dawaj kapelusz - warknęłam.
-Mal, co jest? - Evie podeszła do niej i stanęła obok.
-Ona miał bordowe oczy - sapnęła.
-Chyba ci się coś przyśniło - parsknęłam.

Dzięki jej nie jest wyrwałam jej mój kapelusz. A oto później razem z moimi rzeczami wybiegłam z sali.

Gdy dobiegasz do pokoju, schowałam pamiątki do skryptu w języku, który jest obrazem przedstawiającym statek piracki.
Przebije się w luźną koszulkę i krótkie, materiałowe spodenki.
Zamknęłam pokój na klucz i położyłam się na łóżku próbując zasnąć.

Byłam na statku. Widziałam wszystko w części dla piratów.
-Harry, Jamie chodźcie do mnie - głos ojca wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tak, tato? - zapytaliśmy raz.
-Idziemy do Diaboliny.
-Co, nie, ja nie chcę - zaprotestowałam.
-Po co mamy tam iść? - Harry podszedł do tego spokojniej.
-Ta wiedźma chciała o czymś porozmawiać, ale zastrzega, że ​​zacznie, gdy jesteśmy trójkę ....

Obudziłam się, gdy słońce zaczęło wschodzić. Te wspomnienia, które mi się śnią są bardzo bolesne.

Zaczęłam się ubierać, zaraz po krótkim prysznicu. Może dzisiaj będzie bardziej spokojnie. Mam nadzieję, że tak.


Tajemnicza❤

Następcy||InnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz