Nie sprawdzałam tego rozdziału więc nie bijcie mnie plz, chciałam szybko coś wrzucić bo zamierzam wrzucać od teraz dość regularnie rozdziały. Mam nadzieję że mi się uda 😂
Pov. BaekHyun
Gdy SeHun zniknął na schodach, przeniosłem swój wzrok na ChanYeola.
- Dam ci coś do jedzenia, chodź - powiedział ożywiony, a ja, nie odzywając się, ruszyłem za nim. Sięgnął po coś do lodówki, uprzednio każąc mi usiąść na krześle. Wyciągnął stamtąd jakiś niezidentyfikowany makaron. Przypatrywałem mu się uważnie. Zanim zamknął lodówkę to coś zauważył jednak nie chciał dać tego po sobie poznać i jego wyraz twarzy zmienił się na dosłownie sekundę. Trochę zaciekawiony wstałem, kiedy wyższy zajmował się podgrzewaniem dania i otworzyłem urządzenie żeby zobaczyć co tam się właściwie znajduje. Oczy mi się zaszkliły, gdy zobaczyłem tą jedną małą buteleczkę, która niby wyglądała jak jakieś zwykłe leki ale tak naprawdę to była trucizna. Trucizna, której używali naukowcy z laboratorium, żeby skrócić cierpienie hybryd takich jak ja. A stała ona na karteczce z napisem:
"Albo nam go oddasz,
Albo mu to dasz,
Dwie kropelki do jedzenia wystarczą
Wybieraj. "- Czego tam szukasz? Hmm? - usłyszałem za sobą głos ChanYeola. - Spokojnie zaraz będzie jedzenie, usiądź na krześle.
- Skąd... Skąd to masz? - zapytałem cicho wskazując na białą buteleczkę.
- Nie wiem - powiedział biorąc ją do rąk i oglądając z każdej strony. Nie było nic napisane o tym, że to śmiertelna trucizna. To była zwykła biała buteleczka, ale wiedziałem z doświadczenia, że nie można temu ufać. - Może zostawili to ci ludzie, którzy się włamali? Bierzesz jakieś leki? - pokręciłem przecząco głową. Chan zaczął to otwierać, a ja szybko i zwinnie wyrwałem mu to z rąk.
- Nie otwieraj tego, proszę... T-to trucizna... - spuściłem głowę na dół i spojrzałem na swoje bose stopy.
- Mhm... Okej, to co chcesz z tym zrobić? - spytał mnie jednocześnie podnosząc lekko moją głowę dwoma palcami, które umieścił na moim podbródku.
- Um... Nie wiem... - odpowiedziałem szczerze na pytanie wyższego, dalej usiłując patrzeć w dół.
- Co... Ty chyba nie chciałeś mnie otruć co?
- C-co? Nie nie nie nie! - szybko zaprzeczyłem żywo kręcąc przy tym głową. - M-masz... Możesz to wziąć... - wyciągnąłem rękę z buteleczką w stronę ChanYeola.
- Może to po prostu wyrzucimy? - zaproponował wyższy odbierając ode mnie przedmiot.
- Nie, zostaw w lodówce na razie ale nie może się ani kropla wylać na jedzenie - powiedziałem drżącym głosem. ChanYeol spojrzał na mnie i bił się przez chwilę z myślami ale finalnie włożył buteleczkę spowrotem.
- No dobrze, to jedz, zrobiłem Ci spaghetti - powiedział podając mi talerz. Powąchałem go bojąc się, że coś tam jednak dorzucił... - Czemu nie jesz? Na pewno jesteś głodny - mówił zajadając się swoją porcją.
— Um... Jem przecież — powiedziałem szybko lekko zawstydzony, a moje uszka zadrżały z przyjemności kiedy połknąłem pierwsze porcje jedzenia. — Ale to jest przepyszne... — zamruczałem kręcąc puszystym ogonkiem w górze. Gdy skończyłem spojrzałem na wyższego, który przyglądał mi się rozbawiony. Dopiero wtedy zauważyłem, że mam całą twarz umazaną pomidorowym sosem. Brudny był też stół i trochę podłoga.
— Cieszę się, że ci smakowało — powiedział z bananem na twarzy. On tak ma, że zawsze się uśmiecha czy co? — Chodź zaprowadzę cię do pokoju, w którym będziesz spać — ziewnął i pociągnął mnie za rękę w stronę schodów. Pokonaliśmy szybko drogę na górę i weszliśmy do drugich drzwi po prawej stronie. — Rozgość się, ja pójdę posprzątać, więc jakbyś czegoś potrzebował to wiesz gdzie mnie szukać — puścił do mnie oczko i wrócił spowrotem na dół.
Nie zastanawiając się za wiele rzuciłem się na łóżko. Zwinąłem się w kłębek i szczelnie przykryłem kołdrą. Zasnąłem bardzo szybko, nawet nie zauważyłem kiedy.
🐈🐈🐈
Nagle pojawiłem się w moim starym... łóżku. Czyli po prostu kilku szmatach, które były ułożone w coś na kształt prostokąta. Śmierdziały i były ubrudzone krwią. Moją krwią.
Rozejrzałem się po pokoju. Było dość ciemno, ponieważ jedynym źródłem światła było małe okienko przy suficie, które jeszcze dodatkowo zasłaniały kraty. Jednak mogłem dostrzec wszystko bardzo dokładnie. Pokój był bardzo mały i jestem pewny, że nie zmieściłoby się tu nawet dziesięciu osób postawionych obok siebie. Obok mnie leżą dwie miski, jedna na wodę, druga na jedzenie. No bo jestem w końcu w połowie kotem i trzeba mnie tak traktować prawda? Dalej stała mała kuwetka i to tyle z opisywania mojego pokoju. Czasami przychodził do mnie nauczyciel, który uczył mnie różnych ciekawych rzeczy o świecie poza budynkiem, w którym spędziłem swoje dotychczasowe życie. Nazywał się Park Jimin i w sumie dzięki niemu jeszcze żyję...🐈🐈🐈
Usłyszałem otwieranie drzwi. Podskoczyłem lekko i ziewnąłem otrzepując moje uszka z niewidzialnego kurzu.
— Jak się spało? — zapytał na wejściu Chan, a następnie usiadł na krawędzi łóżka.
— Wspaniaaale — powiedziałem kolejny raz ziewając i wtuliłem się w poduszkę. Po chwili poczułem rękę, która nieśmiało drapała mnie za uszkiem. Po chwili zacząłem mruczeć.
— Ale ty jesteś uroczy — rozczulił się Yeol.
— Jestem głooodny — zamruczałem. Po chwili ręką Chana zniknęła, a ja nieświadomie zaczepiłem końcówki moich pazurków o jego rękaw i przyciągnąłem do siebie.
— No co? Idę nam zrobić śniadanie — zaśmiał się, a ja poczułem jak moje policzki się rumienią.
— Prze... Przepraszam — szybko zabrałem ręke, będąc lekko zawstydzonym swoim kocim instynktem.
— Nic się nie stało — powiedział ciepło. — Chodź, zjemy śniadanie — dodał wychodząc z pokoju. Niepewnie ruszyłem za nim nadal kulejąc, a Chan zauważywszy to po prostu podniósł mnie przed schodami. Na dole postawił mnie i zapytał czy wszystko w porządku. W odpowiedzi prawie niezauważalnie kiwnąłem głową, a następnie ziewając ruszyłem za nim do kuchni.
— Mam nadzieję, że będzie Ci smakować, jajko sadzone z boczkiem i bułka z serem i pomidorem — uśmiechnął się do mnie i kiwnął głową w stronę talerze na znak, że mogę już jeść. Szybko zabrałem się za jedzenie, które okazało się równie smaczne co wczorajsze spaghetti. Niewątpliwie Chan należał do osób, które czuły się swobodnie w kuchni i potrafiły przyrządzać naprawdę pyszne posiłki. Tym razem jednak postarałem się za bardzo nie ubrudzić i faktycznie podłoga i stół pozostały czyste jednak moja twarz pozostawiała wiele do życzenia. Chan zaśmiał się z moich nieudolnych prób wyczeszczenia swoich policzków językiem, który okazał się jednak za krótki żeby dosięgnąć ubrudzonych miejsc.
— Czekaj dam ci chusteczkę — odwrócił się na sekundę, by za chwilę się odwrócić i wyczyścić brudną twarz Baek'a.
CZYTASZ
Hybrid | ChanBaek
FanfictionTytuł: Hybrid | ChanBaek Paring: ChanBaek Opis: Baekhyun - hybryda kota z człowiekiem, która przeżyła o wiele za dużo złych rzeczy w laboratorium... Chanyeol - pracownik kawiarni, który za bardzo kocha słodkie rzeczy... Sehun - współlokator Chanyeol...