Pov. BaekHyun
Zacząłem się powoli wycofywać dopóki nie trafiłem plecami na czyiś tors. Poczułem po jego zapachu, że to nie jest Chan. Spanikowany szybko się odwróciłem, a nieznajomy z wielkim zainteresowaniem mi się przyglądał. Powoli wyciągął do mnie rękę, na co ja, zaskoczony dość mocno ją drapnąłem, myśląc że chce mnie uderzyć.
- Ał! - krzyknął łapiąc się za bolące miejsce, przez co Sehun i jego współlokator zwrócili na nas swoją uwagę.
- Luhan! Co ten potwór ci zrobił?! - krzyknął mocno zdenerwowany kolega Yeola. Zadrżałem, kiedy bardzo powoli obrócił się w moją stronę. - Chwila... Ta rana na policzku, to przez niego? - wskazał na mnie, jednocześnie patrząc na wyższego.
- Nie! Ja tylko... wdałem się w bójkę z tym sklepikarzem, który oskarżył go... o kradzież! Tak! - skłamał Chan. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. Czemu nie powiedział prawdy?
- Kłamiesz! Wiesz co Yoda, chciałem mu pozwolić zostać, ale po tym co się wydarzyło... Nie chcę go tutaj! Niech się wynosi, a najlepiej w tej chwili! - skuliłem się pod jego krzykiem, a następnie zacząłem iść zrezygnowany w stronę wyjścia.
- Nie, nie możesz... Sehun, on zostaje! Ze wszystkich zwierzaków, które tu przyprowadziłem on ma zostać! - odwróciłem się, kiedy byłem już przy drzwiach i zobaczyłem Huna biegnącego prosto na mnie. Wypchnął mnie za drzwi po czym szybko zakluczył.
- MIAAAŁ! - głośno jęknąłem, gdy wyciągałem ogon, który niestety został przytrzaśnięty przez drzwi. Następnie poszedłem do krzaków, które służyły jako płot i ułożyłem się wśród nich. Nie wiem dlaczego zostałem tak blisko ich domu. Nie wiem czemu po prostu nie uciekłem jak najdalej, tylko zostałem w ich ogrodzie. Może to dlatego, że tutaj poczułem się bezpieczniej niż w tamtym zaułku mimo obecności Sehuna? Zwinąłem się w kulkę żeby być jak najmniej widoczny i po chwili zasnąłem...
Pov. ChanYeol
- Sehun... Oddaj mi klucze - powiedziałem dość spokojnie podchodząc do niego.
- Nie przejmuj się nim, idź spać - odparł stanowczo i poszedł na górę, uprzednio wypuszczając Luhana, który przez całą tą sytuację siedział cicho.
Po chwili stania i wpatrywania się w drzwi stwierdziłem, że hybryda nie może uciec daleko. Nie da rady z tą raną na nodze długo chodzić, ale też nie da sobie rady uciec przed niebezpieczeństewem. Westchnąłem i poszedłem wziąć prysznic. Jutro z samego rana pójdę go szukać. Wezmę jeden dzień wolnego z pracy i go znajdę. Z tą silną wiarą w powodzenie mojego planu położyłem się spać.
Pov. BaekHyun
Obudziły mnie dość głośne kroki. A może one wcale nie były głośne tylko po prostu mam tak bardzo wyczulony słuch? Zmieniłem swoją pozycję żeby móc dobrze obserwować.
- Ej, zobacz, co to jest? - szepnął jakiś męski głos.
- To pewnie jakiś kot, nie przejmuj się - odpowiedział mu drugi. Co oni chcieli? Czemu byli pod domem ChanYeola w środku nocy? Może są włamywaczami? Albo to jacyś nowi naukowcy i mnie szukają? A może... Już sam nie wiem. Tyle pytań miałem w głowie i żadnej odpowiedzi. Muszę się dowiedzieć.
- Aish - syknąłem cicho kiedy za mocno oparłem się na zraniona nodze. Mój wzrok już zdążył się wyostrzyć i w ostatniej chwili zobaczyłem dwóch mężczyzn, którzy wchodzą przez dziurę w oknie. Bardzo starałem się pójść w ich ślady, ale z tą nogą po prostu nie dawałem rady. Po chwili usłyszałem krzyk, krzyk Chana. Co tam się dzieje?
- Masz nam zwrócić hybrydę w tej chwili albo będziesz miał poważne problemy! - usłyszałem jednego z mężczyzn.
- Co tu się kurwa odpierdala w środku nocy?! - Sehun się obudził. Wejść tam czy nawet nie próbować? Uznałem, że na chwilę obecną i tak nie dam rady. Zrezygnowany wycofałem się trochę.
- Puść mnie! Nie ma go tu! - nic mu się nie stanie prawda? To wszystko przeze mnie, prawda? Ja nie chcę żeby wyższy przeze mnie cierpiał...
- Muszę tam się jakoś dostać - szepnąłem do siebie. Stanąłem przed oknem, miałem jedną szansę żeby tam wskoczyć. Tylko jedną, ponieważ jak spadnę to potem moja noga będzie mnie bardziej boleć i nie będę mógł się podjąć kolejnych prób. Po chwili namysłu skoczyłem. Wylądowałem w kuchni i od razu się skuliłem pod stołem. Na pewno mnie usłyszeli, nie nie nie...
- Co to było? - zapytał jeden z oprawców.
- Pilnuj ich, ja się rozejrzę - oznajmił drugi. Czemu nie było słychać Sehuna i Chana? Usłyszałem kroki bardzo blisko siebie, ale miałem wielkie szczęście gdyż mężczyzna mnie zwyczajnie ominął. Gdy poszedł do innej części domu, wyjrzałem lekko za róg i dostrzegłem ich. Związanych jakimś sznurkiem na kanapie. W ustach też mieli jakiś sznurek. Łzy pojawiły się w kącikach moich oczu, to wszystko przeze mnie. Mogłem nie uciekać... Mogłem nie uciekać... Muszę im jakoś teraz pomóc!
- Nie ma tu nikogo - oznajmił wracając ze swojego "obchodu".
- Na pewno? Jestem na dziewięćdziesiąt dziewięć procent pewny, że to była hybryda - odpowiedział mu drugi. Zadrżałem, trzeba szybko działać, ale dwóch nie pokonam. Jedyna moja przewaga to to, że ich zaskoczę i moje świetne pazurki. Najlepszym pomysłem byłoby ich jakoś rozdzielić.
- Idę jeszcze raz sprawdzić na górę do sypialni, pewnie tam uciekł - zdecydował jeden z mężczyzn i ruszył w stronę schodów. To moja szansa. Przygotowałem się i gdy tamten zniknął na schodach skoczyłem w stronę jego kolegi, zadając mu poważne obrażenia moimi pazurkami. Krzyknął głośno, ale zanim wrócił drugi zdążyłem go jakoś unieszkodliwić. Później przybiegł drugi, którego drapnąłem mocno w policzek. Ale on był jednak szybszy i zanim zdążyłem cokolwiek zrobić złapał mnie za obydwie ręce w taki sposób że nie mogłem nic zrobić.
- Aaj, naprawdę złapanie takiego kotka było aż tak banalne? - prychnął. - A teraz grzecznie wrócisz ze mną do ośrodka badawczego i obiecuję ci, że twój opiekun ci wyprawi bardzo ciepłe przywitanie - zaśmiał się, a ja jakby dopiero teraz rozumiejąc powagę sytuacji zacząłem się szarpać.
- Puść mnie! - krzyknąłem próbując jakoś wyswobodzić ręce z jego uścisku. Na sekundę spojrzałem w stronę Sehuna i ChanYeola, którzy desperacko szarpali się ze sznurem.
- Chyba coś ci się w głowie poprzewracało kotku -
- N-nic wam się nie stało? - zapytałem cicho ze łzami w oczach, odwiącując najpierw Chana, a potem Sehuna. Nie odpowiedzieli mi, więc po prostu ruszyłem do wyjścia ze spuszczoną głową wcześniej dodając. - Przepraszam, to wszystko moja wina.
- BaekHyun - zawołał młodszy na co się spiąłem i lekko odwróciłem głowę, żeby na niego spojrzeć. - Możesz tu zostać jak chcesz - powiedział, a ja popatrzyłem na niego w niezrozumieniu. - Weźmiesz ciepłą kąpiel, wyśpisz się na wygodnym łóżku, najesz się, co ty na to?
- Ja? Mogę? - zapytałem w niedowierzaniu. Myślałem, że mnie wyrzucą za to, że w ogóle wszedłem do nich do domu.
- Tak, Yoda da ci coś do jedzenia i wszystko co będziesz chciał, a ja już pójdę spać, dobrze? - szybko przytaknąłem, na co Sehun się uśmiechnął i poszedł do swojej sypialni. Chwila... on się do mnie uśmiechnął!

CZYTASZ
Hybrid | ChanBaek
Hayran KurguTytuł: Hybrid | ChanBaek Paring: ChanBaek Opis: Baekhyun - hybryda kota z człowiekiem, która przeżyła o wiele za dużo złych rzeczy w laboratorium... Chanyeol - pracownik kawiarni, który za bardzo kocha słodkie rzeczy... Sehun - współlokator Chanyeol...