Odbijam się echem od gór samotności
Znoszona falami obojętności
Zagubiona w lesie bez miłości
O ziemię uderzam piorunem bezradności
Spadam deszczem na smutku ludzkie cienie
Grzmię rozdrażnieniem szalonej burzy
Na pochmurnym niebie dla mnie
Słońcem rezygnacji obserwuję uczuć chmury
Liściem znienawidzonym spadam na ziemię
Odchodzę z roztapiającym się śniegiem poddania