Radosny pył unosi się we mgle
Jakby niesiony zamazanymi wspomnieniami.
Odbija się wszystko jak w lustrze,
Dwa pyły, dwie mgły i jedne lustrzane drzwi
To zwierciadło poruszające się po mgle,
Wystraszone w nim oczy uciekają przed marzeniami.
Aż wreszcie mgła ramionami oplata fantazje,
Owija ręce wokół szyi i drapie szponami.
W odbiciu zamykam się, zatapiam w pustce,
W otchłań nicości spadam, rzucana wiatrami.
Strzela mi kłamstwo i ułuda w kostce
Z łuku fałszywymi uczuć strzałami.
Normalnością innych me pragnienia wgniecione w betonie,
Czołgam się pod ciężarem nudy, zwykłości i monotonii.
Zamknięta w wypełnionej samotnością szklance.
W szklane ściany rzucam żalu łzami.
Nagle druga szklanka wyłania się między odbiciami.
I łączą się w jedno te niewidoczne granice.
Topię się pod żarem ciał i rozpalonymi sercami.
Spopielają się bariery pod ich płonącymi uczuciami.