Trzecia klasa liceum. Idealne oceny, wyjścia ze znajomymi. Spotkania z chłopakiem. Imprezy. Książki. Wzdychanie za chłopakami. Zero zmartwień. Tak było zanim dowiedziałam się o tym co mnie czeka.
Mam na imię Danielle, a o to moja historia.
2 lata wcześniej...
Omdlenie oraz krwotok z nosa. Coś co zdarza mi się na prawdę często. Zaniepokojona moim stanem rodzice tydzień temu wysłali mnie na badania krwi. Trzy dni później odebrałam wyniki, które były jednoznaczne. Białaczka.
Tydzień po odebraniu wyników trafiłam do szpitala, by niezwłocznie rozpocząć terapię. Czy się bałam? Nie oczywiście, że nie. Nie brałam tego do siebie, że mogę w każdej chwili umrzeć. Żyłam chwilą. Tym co się dzieje teraz, a nie co będzie się działo za godzinę, jutro, za miesiąc. Z torbą oraz rodzicami weszłam na salę, którą wskazał mi tutejszy lekarz. Usiadłam na łóżku i cicho odetchnęłam rozglądając się. Jasne ściany, jasna pościel, jasna podłoga. Nawet mały telewizor w rogu pokoju był jasny. Szału można dostać od tej bieli. Moim kolorem zdecydowanie jest czarny, ale mniejsza o to. Po chwili zostałam sama ze swoimi myślami. Z torby wyjęłam czarne spodenki i tego samego koloru podkoszulek. Przebrałam się w łazience i wróciłam na łóżku. Na szafce rozpakowałam siatkę z piciem oraz jedzeniem. Pielęgniarka, która przyszła zaśmiała się cicho z mojego kontrastu w sali. Podpięła mi wenflon. Gdy wyszła wstałam i poszłam się rozejrzeć po oddziale. Założyłam włochate kapcie i krótki szlafrok, a następnie wyszłam na korytarz. Zaczęłam się rozglądać po miejscu.
W okół było kilkoro ludzi. Lekarze śpieszący do pacjentów. Pielęgniarki rozmawiającymi z rodzinami. Rodziny z nadzieją oczekujące na swoich najbliższych. Pacjenci. Starzy i Ci najmłodsi. To straszne, że choroba może przyjść w tak młodym wieku. Odetchnęłam cicho i pokręciłam głową zakładając włosy za ucho. Po krótkim spacerze zaczęłam wracać do swojej sali, w której przesiedzę najbliższe kilka miesięcy terapii. Weszłam do sali i usiadłam na łóżku. Sięgnęłam po telefon z szafki i odblokowałam. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zamiast mojej tapety z jakimś cytatem dostrzegłam dwóch facetów. Rozejrzałam się po pokoju, a widząc chłopaka na tym samym łóżku, na którym siedziałam momentalnie się podniosłam*
-Cholera... przepraszam... pomyliłam sale - powiedziałam i trzepnęłam się w czoło (oczywiście tylko w myślach). Zerknęłam na bruneta, który w tym momencie się ze mnie śmiał. Zmarszczyłam brwi i odłożyłam telefon, a po tym skrzyżowałam ręce na piersi. Każdemu zdarzała się pomyłka , tak? Nie widzę powodów do śmiechu. - Bawi Cię coś ? - zapytałam wyprowadzona z równowagi. Wywróciłam oczami, a następnie poszłam w kierunku wyjścia. Moja sala była tuż obok więc tam weszłam i tym razem zajęłam miejsce na swoim łóżku. Położyłam się wygodnie i wzięłam telefon chcąc się czymś zająć. Rzeczywiście to zrobiłam, ale nie telefonem. Tylko chłopakiem z sali obok, a raczej myśleniem o nim.
Widać, że jest młody. Może 2-3 lata starszy ode mnie. Jest strasznie chudy. Wnioskuję po tym, że siedzi tu od jakiegoś czasu podłączony do tych świństw. Ma brązowe nie za długie, ale i nie za krótkie włosy, a może to peruka? Nie mam pojęcia w każdym bądź razie śmiesznie mu się rozłożyły na jasnej poduszce. Pamiętam ten jego wzrok sprzed 5 minut jak go spotkałam. Jasne niebieskie oczy, które muszę przyznać, że od razu mnie oczarowały. Zawsze miałam słabość do niebieskich oczu. Jego uśmiech. Zmęczony tym wszystkim, ale na pozór wydający się, jakby tak samo miał w nosie swój stan jak i ja.
Moje myśli przerwało pukanie do drzwi. Odwróciłam swój wzrok w stronę białych drzwi przez, które po chwili wszedł niebieskooki, o którym wcześniej wspominałam. Podszedł do mnie opierając się o stojak na kółkach z jak myślę chemią, która przez cienką rurkę spływała w dół aż do jego żyły. Odetchnęłam cicho i usiadłam.
-Głupio wyszło... przepraszam, ale dawno nie spotkałem tak roztrzepanej osoby-powiedział, a ja prychnęłam pod nosem. Cholera może miał rację, ale mógł zachować to dla siebie. Odwróciłam wzrok w stronę okna.
-Louis jestem - powiedział po chwili. Znów zwróciłam na niego swoją uwagę. Spojrzałam na jego szczupłą wyciągniętą ku mnie dłoń. Spojrzałam na niego i mimo wszystko uścisnęłam jego dłoń, bo miło byłoby tu kogoś znać.
- Danielle -odpowiedziałam i mimowolnie się delikatnie uśmiechnęłam patrząc w jego oczy, które miałam wrażenie, że się do mnie uśmiechają razem z nim.
I tak się zaczęło...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i pierwszy rozdział za mną... Co o tym myślicie? Starałam się napisać jak najlepiej. Mam nadzieję, że przypadnie Wam to do gustu i będziecie częściej zaglądać :)
YOU ARE READING
Always You II L.T.
FanficZawsze młodzi. Zawsze razem. Zawsze z marzeniami. Zawsze w miłości. ZAWSZE TY. Na zawsze my i nikt więcej. Okładkę wykonała @helpfulkatherine