Witam, witam. Dziś przyjrzymy się najważniejszej postaci ze wszystkich Creepypast. Mowa tu oczywiście o Slederze, właścicielowi Willi, opiekunowi tych (w większości) nieletnich morderców, najbardziej znanej postaci z całego uniwersum.
Chociaż niektórzy mają o nim niestety okropną opinie. Nazywają go pedofilem, gwałcicielem (to Offlender Man jest gwałcicielem dla jasności) i mordercą dzieci (jeśli wam życie miłe nigdy go tak nie nazywajcie, później powiem dlaczego). Prawda jest jednak trochę bardziej skomplikowana, więc może zacznijmy od początku. Otóż Slender pojawił się na Ziemi już bardzo, bardzo dawno temu. Niestety nie mam informacji jak, Slendy nie dzieli się tymi informacjami, a żeby go nie zdenerwować, ja nie drąże tematu. Kontynuując, kiedy się pojawił nie miał żadnych konkretnych rzeczy na głowie, po prostu był, chodził po świecie i tyle. Sielanka, nie? NIE! Od takiego chodzenia bez celu można oszaleć. Nie wiem dokładnie jak to się stało, ale w pewnym momencie Slender zainteresował się dziećmi (ale nie jak jakiś Trynkiewicz, ok?). Wiedział gdy jakieś dziecko zachowywało się nie tak jak powinno (czyt. dręczyło innych, krzywdziło rodziców, itp.) i zaczynał je obserwować (nikt inny go nie widział, umiał pokazywać się tylko tym osobą którym chciał). Wtedy miało to być rodzajem ostrzerzenia. I jakiś czas działało, kiedy dzieciak orjentował się że jest obserwowany przez... coś, miękł, przestawał zachowywać się nieodpowiednio i Slender odchodził. Bronił też tych prześladowanych, ale rzadko i nie wiem za bardzo jak. A potem coś się zmieniło. Nastało nowe pokolenie (a nawet kilka) i dzieciaki zaczęły inaczej patrzeć na świat. Slender robił to co zwykle, aż trafił na chłopaka, który lubił kozaczyć i zawsze zgrywał twardziela. Gdy zobaczył Slendera owszem wystraszył się, ale nie uciekł jak wszyscy... zaatakował. To było dla Slendera coś nowego, coś niespodziewanego, coś... coś... innego. No i Slender odpowiedział atakiem na atak, ale... nie przewidział konsekwencji. Powalił chłopaka na ziemię, ale na tym nie poprzestał. Wyciągnął macki (których wtedy praktycznie nie używał, bo nie wiedział za bardzo do czego) i przebił klatkę piersiową chłopaka. I wtedy się zaczeło... Pierwszą jego reakcją był strach, ale potem coś go jakby opetało. Nadal robił to co robił, ale zaczął zabijać gdy został sprowokowany. Były też przypadki porwań dzieci, ale to miało dwie przyczyny. Pierwszą była agresja dziecka, atakował dziko, więc Slender go zabierał i sprawiał mu ból. Drugą byli rodzice. Gdy ci źle traktowali potomka, zabierał go, a rodzicom zmieniał we wspomnieniach wygląd, wiek, cechy, niekiedy nawet płeć dziecka (wtedy zaczął częściej wykorzystywać swoje zdolności umysłowe) żeby nie mogli go odnaleść. Dziecko zabierał do śrocinca, albo w tym podobne miejsca by znalazło lepszy dom. Poźniej było trudno, bo jako ludzkość szliśmy do przodu, innymi słowy... pojawiły się kamery. Zaczął być uwieczniany na zdjęciach i nagraniach. Wtedy odkrył że ma możliwość zakłócania pracy takich urządzeń. Wcześniej nie miał o tym pojęcia z oczywistych przyczyn.
No, ale jak to bywa, zaczął czuć się samotny. Miał co prawda braci, nawet kilku (najbardziej znani, najstarsi [sam Slender też się do nich zaliczał] i najczęściej się pojawiający to Splendor Man, Trender Man i Offlender Man), ale trudno tak żyć z samymi braćmi. Wtedy jako pierwszy z tego rodzeństwa zrobił coś co innym nawet nie przyszło by do głowy. Znalazł sobie pomocnika tz. Proxy. Znaczy miał już takich wcześniej, ale to były bardziej lalki, gdzie on pociagał za sznurki, nie było w nich tego czego wtedy potrzebował Slender, więc zaczął szukać pomocnika, który będzie inny, świadomy. Znalazł go tak jak znajdował niewłaściwie zachowujące się dzieci, ale tym razem szukał kogoś niepasującego do zwykłego społeczeństwa, odstającego w tłumie, zabójcy innego niż wszyscy spotkani przez niego do tej pory, z tragiczną historią która, go zesłała tam gdzie obecnie był. Tym kimś był Toby. Tak Ticci Toby. Chłopak nie czujący ból, wyśmiewany przez rówieśników, stracił siostrę, zabił ojca (jeszcze wspomnę że to właśnie Slender popchnoł Toby'ego do zabójstwa ojca), ale o Toby'em opowiemy w innym czasie. Ale każdy chyba wie co się stało, uciekał przed policją, rozlał benzynę, zapalił ją i wlazł w sam środek kręgu ognia. Wtedy pojawił się Slender, złapał go za ramię i zwrócił jego uwagę. Potem się z nim teleportował (wspomniałem że to jego ulubiona zdolność i używał jej prawie od początku?) i wyjaśnił mu kim ma dla niego być (przy okazji usunął mu wspomnienia z poprzedniego życia). Tak zdobył swojego pierwszego towarzysza/Proxy. Potem zdobył Maskiego i Hoodiego. Ta historia ze Masky zobaczył Slendera, torturował matke i uciekł z bratem do lasu ma w sobie trochę prawdy. Potem narobił z nimi trochę bałaganu na planie Marble Hornest (nie wprost oczywiście... albo może... muszę pogadać z chłopakami jak to wyglądało) (nie wiem gdzie był wtedy Toby, ani co w tym czasie robił, więc nie pytacie). Potem Sledner zaczoł zbierać innych podobnych sobie i otworzył rezydencję. W miedzy czasie zwrócił Kate pełną świadomość i uczynił swoim kolejnym Proxy. Później podczas zbierania Creepypast spotkał Rouge, która po jakimś czasie stała się jego piątym Proxy, ale z nieznanych powodów bardzo przypomina starszą wersję Proxy. W sumie w Kate też jest trochę z starej wersji Proxy, ale ciiiii...
Odchodzimy już do końca historii Slender Mana, ale wiem co was jeszcze bardzo interesuję... jego dieta. Otóż o tym mało mi wiadomo, mało kto chce o tym gadać, a w sumie to nikt, ale z moich obserwacji wynika, że... no, na pewno siada do stołu i jego jedzenie znika, ale trudno mi zaobserwować jak to się dokładnie dzieje. No i poza tym jak ktoś przytarga od czasu do czasu jakieś zwłoki do rezydencji, albo już na miejscu zabiję ofiarę (niektórzy lubują się w torturach), trafia ona do Slendera (chyba że mowa o Harrym Kanibalu albo Hilde Jäger), więc może jest coś w tym jedzeniu ludzkich prochów.
I jeszcze jedno bo chyba zapomniałem. Rozmowa z nim... ale co w tym trudnego? Bo trochę trudno chyba się gada z kimś bez twarzy, nie? Nie.
On umie mówić normalnie, spokojmym, lekko tajemniczym głosem, ale nie wiem za bardzo jak on to robi. Poza tym może odzywać się naszych głowach. I słyszeć nasze myśli, co raz jest przydatne, a w pozostałych przypadkach denerwujące. A pro po, ze swoimi Proxy ma wiekszy zasięg takiego kontaktu.No dobra kochani, pezetstawiłem wam mniej więcej historie Operatora (tej nazwy nie mogło tu zabraknąć) i jego poczatki z rezydencją (później jego bracia wzięli z niego przykład i pootwierali własne rezydencję, ale to inna historia), więc nie mam nic więcej do powiedzenia. No to narazie i do następnego.
______________________________________Co tu dużo mówić, nie mam nic do dodania, ale chciałem o sobie przypomnieć, dzięki za uwagę. To na tyle trzymajcie się, cześć.
CZYTASZ
Creepypasty - informacje mało znane
FanfictionWiele osób zna creepypasty. Wielu uważa też że wie jakie zasady tym kierują... otóż nie wszystko jest takie oczywiste jak może się wydawać. Niektóre informacje oczywiście są oczywiste (masło maślane), są i takie których by się Nina przed przemianom...