Wiecie jaki był kiedyś największy sekret Slendera? Coś o czym nie wiedział nikt, oprócz jego Proxy? Coś co chował w zupełnie innym domu, żeby jego podopieczni się o tym nie dowiedzieli?
Odpowiedź jest banalnie prosta. Chodzi o jego córkę. Przybraną, rzecz jasna. A mowa tu o Ally the Slender Doll. Zna ją ktoś?
Jeśli tak, to miło. Jeśli nie, to już tłumaczę. Ally nazywała się kiedyś Adeline, była dziewczynką ze schizofrenią, przez co cała rodzina z wyjątkiem jej brata Johnatana się od niej odwróciła. Dziewczykna urodziła się 8 listopada 1885, a w 1890 jej ojciec wysłał ją do tz. Black Wood Asylum, czyli kliniki dla psychicznie chorych w czarnym lesie (który był aktualnie od dłuższego czasu miejscem pobytu Slender Mana).
Dziewczynka spędziła tam pięć lat, przy cieżkiej pracy i pod okiem surowej Matron Howel (jak ktoś wie co znaczy Matron po polsku, to będę wdzięczny za podzielenie się tą wiedzą). Jedyną osobą która zachowywała się w stosunku do niej normalnie i była dla niej miła to pielęgniarka Annelie. Wpisała na stałe do grafiku dziewczynki szycie z nią, co było ulubionym zajęciem Adeline.
Jednak jak powiedziałem spędziła tam tylko pięć lat. Po tym czasie uznano że jest nieuleczalna i chciano ją że tak powiem "uśpić". Jednak wcześniej w jej głowie pojawił się nowy "przyjaciel". Dawał jej mądre rady i miał "mroczny" głos, ale jedno wyróżniało go szczególnie... było go widać. Kiedy Adeline wyglądała przez okienko swojej celi widziała wysoką postać ubraną na czarno przy lini drzew (chyba nie muszę nikomu mówić kim jest owa postać), ale do niej (postaci) przejdziemy później.
Wracając do głównego wątku, chcieli ją "uśpić", a pielęgniarce Annelie się to nie spodobało. Polubiła dziewczynkę, jakby była jej własną córką. Podczas ich ostatniego wspólnego szycia płakała, a potem postanowiła że nie dopuści do śmierci dziewczynki. Ułożyła plan i miała zamiar wyciągnąć dziewczynkę zakładu. Udało się ją wyciągnąć na zewnątrz, ale dostrzegł ją ogrodnik i zaalarmował ośrodek. Próbował ją złapać, ale ta uciekła do lasu, a za nią ruszył pościg, a na jego czele była Matron Howel. Wcześniej kazała zamknąć pielęgniarkę Annelie w jednej z cel, ale do tego wrócimy.
Gdy Adeline uciekała spotkała Slender Mana, a w zasadzie Der Großmanna (bo nie wiem czy wspominałem, ale ona urodziła się w Berlinie Wschodnim, a tam Slender Man to Der Gorßmann), który próbował ją do siebie przywołać. Już miała do niego podejść, ale usłyszała pościg i ruszyła dalej w las. Matron Howel i trzech jej ludzi rzuciło się za nią, a reszta zauważyła Der Großmanna. Slendy oczywiście zabił wszystkich.
Tymczasem Adeline potknęła się o korzeń i Matron Howel ją w końcu dopadła. Rzuciła nią o drzewo, wzięła siekierę od ogrodnika i zaczęła uderzać nią dziewczynkę. Wtedy obok jej pomocników pojawił się Slender i ładnie ponabijał ich na gałęzie drzewa co rosło sobie obok.
Kiedy Matron Howel skończyła ciąć Adeline na kawałki (dużo, małych kawałków), a nikt nie odpowiadał na jej rozkaz zabrania od niej siekiery, odwróciła się i dostrzegła te ozdoby nadrzewne (jest takie słowo?), a potem samego Der Großmanna, który szybko ją zabił, po czym podszedł do martwej już dziewczynki i stał nad nią chwilę.
Zdenerwowało go to że dziecko które obserwował od pięciu lat zginęło w taki sposób. Po tym wydarzeniu udał się do ośrodka i pozabijał wszystkich pacjentów, lekarzy i ochronę. Prawie wszystkich. Gdy dotarł do ostatniej osoby rozpoznał w niej pielegniarke, która opiekowała się dziewczynkom. Gdy ta go zobaczyła, powiedziała żeby ją zabił bi nie ma już dla kogo żyć. Ale Slender'owi zrobiło się żal tej dobrej kobiety, więc obiecał jej że sprawi, że znowu będzie miała dla kogo żyć.
CZYTASZ
Creepypasty - informacje mało znane
FanfictionWiele osób zna creepypasty. Wielu uważa też że wie jakie zasady tym kierują... otóż nie wszystko jest takie oczywiste jak może się wydawać. Niektóre informacje oczywiście są oczywiste (masło maślane), są i takie których by się Nina przed przemianom...