Część 4 (ostatnia)

4.1K 524 570
                                    

- To, - ogłosił Harry, - tak właściwie był całkiem przyzwoity rok.

- Jest dopiero maj - przypomniał mu Louis. - Cisza przed burzą.

- Zamknij się - powiedział Harry, ale uśmiechał się. Harry zawsze się uśmiechał i to poniekąd rozgrzewało serce Louisa, ponieważ wyglądał ostatnio na o wiele bardziej szczęśliwszego. Był jakby promyczkiem jebanego słońca. Powinien występować w telewizyjnych programach dla dzieci. Wyobraził sobie, jak Harry trzymał gówniane rysunki kotów i psów, mówiąc jak bardzo mu się podobają i trzymając małą owieczkę, czy cokolwiek oni tak właściwie robią w takich programach - Louis nigdy nie zwracał na to uwagi, kiedy leciały w jego własnym domu. W każdym razie, ta myśl wywołała u niego uśmiech.

- Więc kontynuuj - nalegał Louis. - Dlaczego ten rok był taki świetny? Dlatego, że mnie poznałeś? Mogę się założyć, że to dlatego.

- Spierdalaj - powiedział Harry. - Jesteś taki zarozumiały.

- Jestem niesamowity - Louis wzruszył ramionami, jego głos był lekki, ale potem dźgnął Harry'ego. - Kontynuuj.

- Cóż. Mam na myśli, jakby - college jest dobry. I radzę sobie lepiej, niż myślałem, wiesz? Jakby. Myślę, że chyba odkryłem co chcę robić. I poznałem fajnych ludzi - w tym ciebie, proszę, teraz szczęśliwy? I ujawniłem się przed moją mamą. I była z tym w porządku. Więc.

- To dobrze - Louis przytknął i potem - co? - Czekaj, jesteś gejem?

- Biseksualny - powiedział Harry i nagle przygryzł swoją wargę, jego policzki się lekko zarumieniły. - Tak myślę? Mam na myśli - kto to w ogóle wie. Orientacja jest jak - jest dziwna? No wiesz. Ponieważ. Tak. Nie zamierzasz mnie uderzyć, prawda?

Louis parsknął. - To nie jest cholernie prawdopodobne.

Harry posłał mu obojętne spojrzenie.

- Co? - spytał Louis i Harry tylko zamrugał. - Haz - ty nie - wiesz, że jestem gejem, prawda?

- Nope - powiedział Harry. - Nope, to dla mnie nowość. Jesteś gejem?

- Tak - powiedział Louis, rozbawiony. - Nie wiedziałeś tego? Zayn mówi, że to jest bardziej oczywiste, niż mój tyłek.

- Dobrze, okej - przytaknął Harry. - To fajnie - ja - tak. Nie miałem pojęcia.

- Więc w skrócie, zdecydowanie nie zamierzam cię uderzyć.

- Cóż, to jest ulga, tak myślę.

- Czekaj- - Louis przerwał. - Czy ty - to był twój sposób na ujawnienie się przede mną?

- Um. Cóż - zwahał się Harry. - Może?

I to było - było poniekąd komiczne i zarazem bardzo urocze i Louis chciał go pocałować.

- To takie urocze - powiedział Harry'emu. - Dziękuję. Naprawdę.

- Spierdalaj - wymamrotał Harry, nieśmiało się odsuwając i Louis chciał go pocałować i zmierzwić jego włosy, żeby jego loki były bałaganem. Harry był rzeczywistym, ludzkim ucieleśnieniem słońca z Teletubisiów, z wyjątkiem, że był znacznie mniej przerażający.

- Nie, ale poważnie - powiedział Louis, starając się brzmiąc poważnie, bo to poniekąd duża sprawa. Nie fakt, że był biseksualny, ponieważ kogo to do kurwy obchodziło, poważnie, ale fakt, że ufał Louisowi. Ponieważ orientacja była poniekąd wielką sprawą i nie powinna być, ale była i to straszne i Harry mu ufał. - Dziękuję, że mi powiedziałeś. To jest - to jest w chuj straszne i jestem wdzięczny, że mi powiedziałeś. To dużo znaczy.

through the brightest part of this town /larry tłumaczenie pl/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz