Prolog

516 42 14
                                    

Słońce świeciło z bezchmurnego nieba na Ninjago City. Było idealnie, nie za ciepło, nie za zimno. Ptaki śpiewały, wszyscy odpoczywali, ponieważ była sobota. W ten jeden dzień nikt nie pracował, nikt się nie męczył i nie uczył. Dlaczego? Bo był to dzień święty. Tutaj wierzono, że Pierwszy Mistrz Spinjitsu zakończył tworzenie Ninjago, a następnie odpoczął. Dlatego weekend ma dwa dni. W pierwszym świętuje się stworzenie świata, a w drugim odpoczywa się na podobieństwo jego stwórcy. Ta tradycja kultywowana jest od wieków, jednak coraz częściej pojedzyńczy ludzie łamią ją. Najczęściej zdarza się w okresie egzaminów, takich jak na przykład matura. Zawsze budzi to oburzenie wśród starszych oraz bardziej religijnych osób.

Mały, błękitny motylek wylądował na lekko zadartym, piegowatym nosie pewnego blondyna. Wystraszony otworzył swoje duże, zielone oczy, a następnie lekko podskoczył, płosząc tym samym owada. Po swojej lewej stronie usłyszał dźwięczny śmiech. Obrócił się w stronę głosu, a jego jasna blond grzywka rozsypała się po soczyście zielonej trawie.

- Jesteś taki uroczy. - stwierdził właściciel śmiechu.

Jego kasztanowe włosy sterczały na wszystkie strony tworząc artystyczny nieład. Brązowe oczy patrzyły w zielone z rozbawieniem. Szeroki uśmiech spowodował pojawienie się dołeczków w policzkach. Mocno zarysowana żuchwa oraz blizna przecinająca lewe oko dodawały szatynowi męskości.
Pierwszy z chłopców zaśmiał się cicho, a jego policzki pokrył lekki rumieniec. Lloyd już od jakiegoś czasu miał wrażenie, że Kai trochę dziwnie się zachowuje. Nie rozmawia z nim tak jak kiedyś. Oczywiście nie chodzi o to, że nagle ich relacje uległy pogorszeniu. Po prostu są… inne. Chłopak sam nie wiedział jak je określić.

Leżeli tak wpatrując się w siebie. Dokoła panowała przyjemna cisza, przerywana jedynie szelestem liści poruszanych przez lekki wiaterek. Uśmiechy nie schodziły im z twarzy, a w oczach błyszczały iskierki szczęścia. Obaj mieli wrażenie, że mogliby tak spędzić wieczność.

Nagły, głośny huk, przeszył tę błogą ciszę. Po nim nadszedł kolejny i kolejny. Syreny zaczęły wyć. Chłopcy poderwali się wystraszeni. Spojrzeli w stronę miasta. To co tam ujrzeli sprawiło, że obaj skamienieli. Oczy otworzyli szeroko, a usta mieli lekko rozwarte. Nigdy wcześniej, nie widzieli czegoś takiego, nigdy nie przypuszczali, że coś takiego zobaczą.


Witajcie, witajcie! Otóż wracam z dość mocno zmienioną książką. Cóż mogę powiedzieć? Mam nadzieję, że Wam się spodoba i dobrze przyjmiecie zmiany. Zachęcam też do komentowania i gwaizdkowiania, ale głównie do komentowania oraz kulturalnego wyrażania swojej opinii. Wszystkie dużo dla mnie znaczną, biorę je pod uwagę, odpowiadam na każdy komentarz. Chciałam też podziękować wszystkim czytelniką, którzy przyszli tu po wytrwaniu ze mną podczas pisania pierwotnej wersji. Naprawdę się cieszę, że ktoś na mnie czekał.

Cóż... to chyba wszystko. Mam nadzieję, że Was zaciekawiłam.

Do zobaczenia!

Ninjago - The Bloody WarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz