Narodziny Lucasa Golca

111 6 2
                                    

Niewiadomo kiedy to się stało. Wiadomo tylko że zegarki pokazywaly 10:23, a kalendarze 23 grudnia 1853 roku, oprocz kalendarza Stasia bo mial go juz od kilku lat i nie byl aktualny ale nie chcialo mu sie kupywac bo wtedy nie wynaleziono jeszcze druku. Wtedy wraz z pieniem koguta narodził się Łukasz Golec, który mial byc początkiem nowego świata.

Jego przyjscie poprzedziło wiele znaków które przez długi czas(jakis 3 dni) objawialy sie różnym ludziom. Oto zeznania tajnych świadkow koronnych:

Stasiek: "widziałem światlo. bardzo jasne i świecące. mysle ze to bylo słonce i bylo bardzo piekne. a moze to byla latarka....a nwm w sumie heh..."

Andrzej Piaseczny: "Zobaczyłem ptaka lecącego na niebie. To bylo niesamowite. Wyjebal sie i okazalo sie ze to nie byl ptak. To bylem ja. To wydarzenie zainspirowalo mnie do napisania "Wszystko dobrze" i do popelnienia samobojstwa."

Matka Łukasza Golca: "Jestem w ciąży"

Ojciec Łukaszka: "yyy to nara"

Stasiek w damskim przebraniu: "Widziałam światlo. To był Bóg. Nagle czulam że boli mnie biodro i że wszystko będzie dobrze"

Ginekolog matki łukasza: "Zgłosila sie do mnie na wizyte ale mialem zajete wszystkie terminy. Powiedzialem ze moge ją przyjąc za 6 miesiecy ale ona uznała, że wtedy będzie za późno na aborcje"

Stasiek w przebraniu ginekologa: "Tak przyjąlem ją do swego gabinetu. Płód mimo prawidłowo wykonanej aborcji kijem leszczyny przeżył i krzyczał"Mocniej!". Nie dało sie mocniej. Nie potrafiłem.

Łukasz Golec: " Mocniej!"

Ojciec:........

W końcu nadszedł ten dzień. Matka Golca byla przerazona. Wciaz liczyla na to, ze to ciąża spozywcza. Ale z jej macicy wyleciała kanapka z szynką. Poród sie zaczął.
"Nie mogę rodzić tutaj. Może jak urodze w stodole sąsiadów to to paskudztwo nie trafi do domu". Jak powiedziała tak zrobiła. Sąsiad zgodził się odebrać poród. W jego stodole było dużo osiołkow i kilka martwych płodów. Historia sąsiada byla zamknietą księgą.

Gdy dziecko wyszlo na swiat, niebo wysylalo znaki. Pokryło się chmurami i zaczeło plakac deszczem.

Mały golec spojrzał na świat. Był piękny.
" Całe zycie przed nim"-zamarzył sąsiad Brian-" o ile przezyje ten upadek"- zaśmiał sie i rzucil dziecko przez okno, te zjechało po mokrych polach ryżowych na brzuszku a w tym czasie urósl mu kucyk.

Matka i Brian śmiali się że wszystko poszło po ich myśli. Ale wtedy uslyszeli głos....

"Śmierc wrogom ojczyzny"

-Co to?-panikowała matka golca-Słyszałes to?

Ale nikt nie odpowiedzial. Okazało sie ze Brian uciekl bo po zobaczeniu noworodka przestraszyl sie, ze to jego dziecko i uciekl.

"Śmierc wrogom ojczyzny"-głos powtórzyl się a matka Golca poczuła, jakby ktos wszedl do stodoły.

"Brian, mówiłam ci żebys nie wchodzil od tyłu"-krzyknęła

Ale to nie był Brian. To był Anioł Andrzej. Andrzej Piaseczny. Miał na sobie sztuczną aureolę i koszulkę z Polską walczącą.

"Andrzej? Co ty tu robisz?"

Nie odpowiedzial. Miał autyzm.

Ale po chwili jednak odpowiedzial:
"Przyszedlem ogłosic dobrą nowinę. Urodzisz dziecko, a imię mu dasz Mesajah"

"Ale juz urodziłam dziecko. Znowu sie spóźniłes heh."

"Heh"

"Śmierc wrogom ojczyzny.." zabrzmial szept

"Ej Andrew weź powiedz jak ty mówisz bez ruszania ustami? Próbowalam tak robic zeby porozmawiac ze swoją niestrawnoscia. Ale potem urodzil sie Lucas"

"Ale to nie bylem ja" powiedzial krzyczac ze strachu.

"Śmierc wrogom ojczyzny"-z kupy siana wyszedl niemowlak ktory wygladal jak Lucas.

"Lucas, jednak wrociles"-zasmucila sie matka.

"To nie Lucas, to ja Mesajah" Mial na sobie bluzę z polska walczaca ale inny model niz tą co mial Anioł Andrzej.

"Mesajah, moje piękne dziecko!"-matka je przytuliła i postanowila nie opuscic az do smierci.-"Chrzczę cię Bartek"

Mały Bartek Mesajah zaczął rozdawac patriotyczne bluzy. Sąsiad Brian uslyszał dzwięk rozdawanych bluz z polską walczącą i przyszedl wziac jedną.

"Jesteś dobrym człowiekiem. Dobrym jak twój ojciec.  Nie to co twoj brzydki brat Łukasz, który uciekl i jest brzydki i wszyscy nazywają go Łukasz mimo że nikt nie nadał mu imienia"

"Dziena ziom"- krzyknąl Bartek wysokim głosem.

"Twoj ojciec mawiał:""""Bądz takim człowiekiem jakim chcesz byc albo bądz jak John Travolta albo wracaj do domu!""""" Brian rzekł.

Golca zastanowiły te słowa. Obiecał sobie, że zrobi wszystko by znaleźć swojego ojca i spytac go o co chodzi w tym cytacie.

Wszyscy razem poszli do domu szczęśliwi a Golec wiedział, że wszystko będzie oks. Miał przy sobie kochającą matkę i Briana i anioła Andrzeja z anielskim uśmiechem. Nie wiedzieli, że szedł na nimi Łukasz Golec i szczerzył morde.

Oto historia narodzin Golca.

Supernaturalne. Legendy o Braciach Golechester.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz