Camila's POV
- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy?
- Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika... Urocze - słyszę obok swojego ucha, na co od razu podskakuję z przerażenia.-Tylko mnie nie uderz skarbie - dodaje śmiejąc się.
-Lauren? - pytam odkładając na stolik książkę, którą jeszcze pięć minut temu czytałam.
-Tak, we własnej osobie - uśmiecha się.
-Co tu robisz?
-To kawiarnia, tak? A więc przyszłam po kawę - mówi, a ja mam ochotę uderzyć głową w ścianę.
-Racja... Bierzesz to co ostatnio? - pytam wchodząc za ladę.
-Oczywiście, ale tym razem
na wynos - siada przy barku.-Jesteś tu sama? - odzywa się, gdy kładę przed nią napój.
-Tak, Mani wzięła sobie dzisiaj wolne, bo źle się czuła, zresztą i tak nie ma za dużo klientów - mówię obojętnie.
-Co robisz wieczorem? - pyta, a ja o mały włos nie upuszczam talerza, który mam w ręce.
-Zależy.
-Od czego?
-Od tego dlaczego pytasz.
-Jesteś urocza - mówi tak cicho, że ledwie słyszę, ale jednak.
-Mila! - chcę coś powiedzieć, ale przerywam, gdy słyszę dobrze mi znany głos.
-Shawn? - mówię niedowierzając.
-Ciebie też dobrze wiedzieć - uśmiecha się przytulając mnie najmocniej jak umie.
-Co tu robisz?
-Niedawno wróciłem i pomyślałem,
że fajnie byłoby cię zobaczyć.-Tęskniłam - mówię, kolejny raz przytulając go. Zapominam nawet o tym, że Lauren tu jest.
-Ja też - całuje mnie w głowę.
-Będę się już zbierać. Pa Camila - mówi zielonooka kierując się w stronę wyjścia.
-Nie zostaniesz? - pytam z dziwną nadzieją.
-Nie, nie będę przeszkadzać ci w spotkaniu z chłopakiem - dodaje oschle i wychodzi.
O co jej chodzi?
**
Lauren's POV
-Lauren! - słyszę głos swojej przyjaciółki.
-Dinah, jestem zajęta jak widzisz.
-Wiem, ale mam sprawę albo raczej pytanie, mogę?
-Jak już musisz - dodaję obracając się w jej stronę.
-Co robisz wieczorem?
-Pracuję?
-A robisz coś w ogóle poza pracą? - mówi, a ja się śmieję.
-Tak myślałam. Ty, ja i Ally dzisiaj w Aston o 21. Nie chcę nawet słyszeć odmowy.
-Nie mam ochoty pić.
-Każdy tak mówi - nabija się.
-Zmienisz zdanie, jak ci dobrze pójdzie, to może kogoś nawet zaliczysz - puszcza mi oczko i wychodzi.