Sprawy bieżące...

281 14 0
                                    


miesiąc po wydarzeniach z pierwszej części

W przyczółku dla Predakonów, było bardzo gwarno.

Podniecone Predakony i Autoboty Krzątały się, to tu, to tam. Ciągle ktoś chodził, wołał czy rozmawiał.Słowem, wszyscy mieli jakieś zajęcie;

Rachet rozmawiał ze "śliczną pielęgniarką predakonów", Optimus gdzieś się zaszył, Knockout biegł korytarzem niosąc opatrunki, Arcee niosła skrzynie z energonem dla rannych Predakonów, a West czuwał przy Wodzu Predaconów.

-Ughh...- WhiteMoon stęknęła.

West, jej zaufany zastępca i przyjaciel, siedział przy jej łożu i patrzył na nią.

-Spokojnie...Wezwać Racheta?-Spytał się jej, z wyraźnym zatroskaniem w głosie. WhiteMoon albowiem, była w ciąży i niedługo spodziewała się dziecka.

Moon kiwnęła przecząco głową, po czym skrzywiła twarz i uśmiechnęła się

-huh...-Westchnął West. Był bardzo lojalny, wobec swojego wodza, i ponad wszystko Moon. Nie była to rzecz jasna, miłość kochanków. była to raczej przyjacielska więź, która ich połączyła dawno temu...

-Jakieś wieści, na temat porwanych Predakonów, albo Bumblebee'go?- Słowa te, wyrwały West'a z zamyślenia.

-Niestety-Odpowiedział,i popatrzył na nią. Miała zamknięte oczy.Wiedział, że bardzo się o nich martwi, choć nie pokazuje tego po sobie...już miesiąc upłynął...

*Straciłem wielu przyjaciół...a 17 zostało porwanych...to ogromna strata, zwłaszcza że Predacony to rasa, która dopiero się regeneruje...*West zacisnął pięści*

Tym czasem, WhiteMoon usnęła niespokojnym snem...

Śnił jej się Bumblebee, jak wołał ją w dymie...

Tutaj!-Moon próbuje krzyknąć, ale nie może, próbuje się ponieść, równie nieskutecznie...

Nagle, nad nią pojawia się Megatron. jego czerwone oczy przebijają ja na wskroś...

AHHH!!!-Predaconka zerwała się z łóżka, omal nie wpadając na swojego zastępce...

Co?! Moon co się stało?!-krzyknął przestraszony Predacon. Whitemoon uspokoiła go ruchem ręki

nic...przyśniło mi się tylko coś-Powiedziała, wstając z podłogi. przeciągnęła plecy.

-Ugh... dość już tego leżenia!-Powiedziała, i nim West zdążył cokolwiek powiedzieć, ona była już za drzwiami. Szła teraz korytarzem, przyjaźnie kiwając głową członkom stada, czy Autobotom. Podeszła do jednego z okien i wyjrzała przez nie.

Na zewnątrz.

Była piękna, ziemska jesień. ostatnie liście spadały z drzew, i niedługo powinien spaść pierwszy śnieg. WhiteMoon już bardzo przyzwyczaiła się do tej planety, zachwycała ją różnorodność organizmów na ziemi. Przed jej oczami, zamajaczyła "Dolina ognia", w której dotychczas mieszkały Predacony...aż do teraz...

WhiteMoon spochmurniała. Teraz pewnie, "Dolina ognia" już nie istnieje...Zaprzyjaźnione Autoboty zrobiły co mogły, aby dopomóc Predaconom.

Jako wódz Predaconów, WhiteMoon bardzo ceniła sobie ich przyjaźń i sojusz.

-Widzę,że już lepiej się czujesz?-Usłyszała za sobą głos Femme.

-Arcee!-Krzyknęła, i odwróciła się do Botki, uśmiechając się serdecznie.Ta, stanęła koło Moon i spojrzała w okno.

-Ziemia, jest piękna prawda?-spytała, nie odrywając wzroku od okna. WhiteMoon spojrzała na przyjaciółkę.

Prawda...-Moon ponownie zaczęła obserwować horyzont za oknem...miała taką ochotę, aby wyjść...Mimowolnie rozprostowała skrzydła.

Dokąd znowu lecisz?-Arcee spytała, zauważywszy to.

WM-W pewne miejsce... lecisz ze mną?

A-Czemu nie?- odpowiedziała jej Femm, po chwili namysłu, i obie skierowały się korytarzem wiodącym do wyjścia.Moon dotknęła panela, otwierającego właz

A dokąd to, moje panie?-Rachet stał sobie, jak niby nigdy nic w drzwiach jakiegoś pokoju i obserwował obie Femme.

*Kiedy on zrobił się taki sarkastyczny???*Arcee westchnęła w myślach.

Ohh...wiesz, chciałam się przejść z Arcee na świeże powietrze, Rachet'cie-WhiteMoon uśmiechnęła się do niego powalająco.Ten jednak, tylko wywrócił oczami i podszedł do nich.

Przykro mi, ale na tą chwile to niemożliwe. Jesteś jeszcze ciągle słaba...cobyś zrobiła, gdyby zaatakowały cię Cony?-Tym razem to WhiteMoon wywróciła oczami.

Rachet...-zaczęła, ale Mech przerwał jej.

Posłuchaj...Wiem, że ty i Arcee Poradziłyście by sobie z każdym przeciwnikiem...ale co by się stało, gdyby jednak coś poszło nie tak? albo coś by się stało twojemu nienarodzonemu dziecku? czy wybaczyłabyś sobie jego śmierć lub okaleczenie? pomyślałaś o tym?-Rachet popatrzył jej prosto w oczy. Femme chwile milczała.

Masz racje Rachet...-powiedziała w końcu, i pokiwała głową. Rachet odetchnął. pod nieobecność Pima, on sprawował nad wszystkim pieczę, i to on musiał dbać o wszystkich i o wszytko. Dlatego ucieszył się że Wódz Predaconów nie stawia większego oporu.

Dobrze więc, do zobaczenia.-Pokiwał im głową, i odszedł szybko. miał jeszcze wiele spraw do zrobienia...

Wilczy strumień- Femme powiedziały jednocześnie

WhiteMoon siedziała pod olbrzymim drzewem. Arcee, która leżała obok ciebie, założyła sobie ręce za głowę i udawała że śpi.Moon zapatrzyła się w lśniącą tafle wody, która malowała się przed nimi. Westchnęła głośno.

WM-Arcee...

A-mmm?

WM-chciałam z tobą porozmawiać...-Femme podciągnęła nogi pod siebie.

Zamieniam się w słuch-Popatrzyłaś na nią.

WM-Więc...

A-Chodzi o Bumblebee?

Moon kiwnęła potakująco głową -tak-

A-Też się o niego martwię...ale na pewno nic mu nie jest. wychodził z gorszych tarapatów...może po prostu zmylił droge?

Whitemoon popatrzyła na nią

WM-cały miesiąc szukał drogi...tsa...-Westchnęła głośno.

WM-Gdyby wszystko było OK, to by się chociaż odezwał! a co jeśli Cony go porwały...

A-Po co im Zwiadowca?

-Nie wiem...-WhiteMoon zapatrzyła się w tafle wody małego jeziorka. Chmmm... to mało prawdopodobne... ale jeśli jednak, to poco Conom zwyczajny Zwiadowca autobotów? Poco miały by go porywać? prędzej by go pewnie zabiły...ale... na miejscu zdarzeń nie zostało znalezione jego ciało, ni kawałek blachy...Z tond ten pomysł.

Wiesz...-powiedziała wreszcie Arcee.

A-Od miesiąca nie widzieliśmy Conów...

WM-Bo może ich tu nie być...

A-Tak myślisz?

Wh-Tak...pewnie zaszyły się gdzieś i knują coś...jeśli zrobią coś moim udzią, lub Bee!...

A-spokojnie...raczej nie.-Arcee uśmiechneła się do Predaconki, chcąc dodać jej otuchy.


Skye:Historia PredaconaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz