7 • krótka lekcja i niespodziewany upadek

1K 230 61
                                    


Minęły cztery dni od mojego powrotu z niespodziewanej wycieczki pod słynny napis Hollywood, a przy tym nastąpił koniec tygodniowego szlabanu. Leżałem właśnie w moim ogromnym łóżku, próbując zrelaksować się wśród niezliczonej ilości poduszek i starając się dotrwać do końca dzisiejszego dnia. Kalifornijskie słońce zaczynało przeszkadzać mi w wykonywaniu codziennych czynności, przez co nie miałem najmniejszej ochoty nawet na opuszczenie własnego pokoju. Przeciągnąłem się, ziewając przy tym głośno, gdy usłyszałem dzwonek mojego telefonu, który zakopany był gdzieś pod beżową pościelą. Niechętnie dostałem się do niego po kilku sekundach, a widząc dobrze znane mi imię na ekranie komórki, uśmiechnąłem się lekko i nacisnąłem zieloną słuchawkę.

  — Cześć, Baek. — do moich uszu dotarł delikatny głos Jongina, a w tle zdołałem usłyszeć jeszcze odgłosy głośnych rozmów i ruchu ulicznego. — Przeszkadzam?

— Oczywiście. Właśnie miałem zamiar leżeć w łóżku przez kolejne, kilka godzin, po czym wyczołgałbym się z mojego pokoju w stronę lodówki i wróciłbym w to samo miejsce z miską lodów. — parsknąłem, przewracając się na drugi bok.

  — Świetnie! Chciałbyś do nas dołączyć?

  — To znaczy? — zapytałem, wpychając sobie do ust całą garść serowych chipsów, których paczka zaśmiecała moją nocną szafkę.

  — Razem z Taeminem jesteśmy w Urth Caffé przy Sunset Boulevard. Pomyśleliśmy, że mógłbyś dotrzymać nam towarzystwa.

  — Chętnie, ale niestety nie wiem jak mogę się tam dostać. 

  — Po prostu poproś Chanyeola, żeby cię podwiózł. Czekamy!

Nie zdążyłem nawet zaprotestować, ponieważ po chwili do moich uszu dotarł odgłos przerwanego połączenia. Westchnąłem głośno, po czym przeturlałem się na drugą stronę łóżka i powolnie wstałem. Silne promienie słoneczne przedostawały się przez zasłonięte zasłony i delikatne oświetlały całe pomieszczenie. Moja sypialnia nie zmieniła się wcale, odkąd pierwszy raz przekroczyłem jej próg, a jedyną odmianą była walizka, która teraz znalazła swoje miejsce w ogromnej szafie. Począłem kierować się w stronę drzwi, po drodze łapiąc papierki, które po sobie zostawiłem, wyrzucając je od razu do kosza. Naraz poczułem jak moje serce zaczyna bić sto razy szybciej, gdy uświadomiłem sobie, że muszę zapytać Chanyeola o podwiezienie mnie do miejsca, w którym znajduje się Jongin. Przez te kilka, cholernie długich dni nie odzywaliśmy się do siebie prawie wcale. Nawet nie wiedzieć czemu, próbowałem zwrócić jakoś uwagę starszego, posyłając mu drobne uśmiechy lub przypadkowo obijając się o niego, gdy wchodziłem po schodach. Ku mojemu nieszczęściu byłem stale ignorowany. Brunet nieustannie zaszywał się w swoim pokoju, a ja leżałem w łóżku, wsłuchując się w cichą, nieznaną melodię, którą wydawał jego instrument. Stałem właśnie przed drzwiami, które prowadziły do sypialni wyższego i wzdrygnąłem się lekko, gdy zauważyłem, że są one uchylone. Mimowolnie zajrzałem do środka, dostrzegając, że pomieszczenie jest puste, a dym papierosowy unosił się w powietrzu w akompaniamencie cichej muzyki, która dobiegała z małego radyjka stojącego na parapecie. Miałem już opuścić małą sypialnię, jednak pewna rzecz przykuła moją uwagę. Było to żółte ukulele, które zajmowało miejsce na niepościelonym łóżku chłopaka. Bez rozmysłu podszedłem bliżej i usiadłem na łóżku, chwytając za instrument. Przygryzłem lekko dolną wargę i skrzywiłem się, gdy trochę zbyt mocno szarpnąłem za cienkie struny. Nigdy nie miałem do czynienia z ukulele, a moja miłość do tego przedmiotu pochodziła z filmików, które oglądałem w domu, wsłuchując się w przyjemną kompozycję. Ponownie pociągnąłem za żyłkę, uśmiechając się delikatnie, gdy wydobywający się z niej dźwięk stał się miły dla ucha. Kontynuowałem moją amatorską grę, gdy po kilku sekundach usłyszałem chrząknięcie, dobiegające zza drzwi.

stepbrother | chanbaekWhere stories live. Discover now